Gambia: były prezydent wyjechał z kraju zabierając 11 mln dolarów
Prezydent Gambii Yahii Jammeha wyjechał z kraju, a wraz z nim z państwowego skarbca zniknęło 11 mln dolarów. Według świadków, były prezydent wywiózł też za granicę luksusowe samochody i wiele innych przedmiotów. Poinformował o tym Mai Ahmad Fatt, doradca nowego prezydenta Adamy Barrowa. Dodał, że eksperci próbują oszacować dokładną ilość strat.
23.01.2017 09:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Yahii Jammeh wyjechał z Gambii w sobotę po 22 latach sprawowała władzy. Zrobił to pod presją sąsiednich państw i groźby interwencji wojskowej. Po przegranych wyborach prezydenckich z 1 grudnia 2016 roku Yahii Jammeha nie chciał oddać władzy swojemu rywalowi. Dopiero po mediacjach zgodził się wyjechać z kraju pod warunkiem uzyskania amnestii obejmującej wszystkie jego działania. Chciał też pozostać w Gambii, ale na to nie dostał zgody od przedstawicieli Zachodnioafrykańskiej Wspólnoty Gospodarczej ECOWAS.
Interwencja w Gambii
W niedzielę do stolicy Gambii, Bandżul, wkroczyły siły korpusu ekspedycyjnego ECOWAS. Celem operacji jest czuwanie nad bezpieczeństwem kraju podczas objęcia władzy przez nowego prezydenta Adamę Barrowa. Został on już zaprzysiężony na nowego prezydenta, ale na razie przebywa w sąsiednim Senegalu.
Według agencji Reutera, która powołuje się na świadków, mieszkańcy okolic Bandżulu cieszyli się na widok konwoju wojskowego. Jechały w nim transportery opancerzone oraz ciężarówki z żołnierzami siły złożonych m.in. z żołnierzy Senegalu, Ghany, Nigerii, Togo i Mali.
Były prezydent Yahya Jammeh, którego kadencja wygasła w 18 stycznia, wyjechał do Gwinei. Dostał tam czasowe schronienie. Tymczasem szef sztabu gambijskiej armii gen. Ousman Badjie powiedział Reutersowi, że uznaje Adamy Barrowa za prawowitego zwierzchnika sił zbrojnych i nie skieruje wojska przeciwko żołnierzom sąsiednich państw.