G. Schetyna i Artur Zawisza - wygra ten, kto przekona do siebie Polaków
W "Sygnałach Dnia" spotkali się Artur Zawisza z PiS i Grzegorz Schetyna z PO. Artur Zawisza przekonywał, że Lech Kaczyński, który sprawował ze znakomitym skutkiem wysokie funkcje publiczne może być silnym przywódcą, ojcem ojczyzny, natomiast Donald Tusk jest, owszem, sympatycznym facetem, ale to coś w rodzaju Kwaśniewskiego prawicy, a takiego prezydenta więcej nam już nie trzeba. W odpowiedzi na to Grzegorz Schetyna stwierdził, że dla Polski i dla polskiej demokracji dobrze byłoby, żeby rząd, premier z jednego ugrupowania nie był po tej samej stronie, co prezydent. Wydaje się, że prezydent Tusk to jest konstrukcja polityczna, która jest teraz najbardziej bezpieczna.
Sygnały Dnia: Ano właśnie, o to chciałem panów zapytać – czy łatwiej będzie szukać głosów wśród tych, którzy nie poszli, czy wśród tych, którzy poszli i głosowali na Andrzeja Leppera i Marka Borowskiego? Pan Artur Zawisza.
Artur Zawisza: Każdy głos obywatela jest ważny i – rzecz jasna – zachęcamy wszystkich do tego, aby wzięli udział w tej decydującej rozgrywce, gdzie wybór wydaje się jasny, a samo dokonanie wyboru atrakcyjne. Niemniej na zdrowy rozum patrząc bardziej chętni do udziału w wyborach będą zapewne ci, którzy już to wczoraj zrobili. I chłodna analiza wykazuje, że Donald Tusk może liczyć na nikły elektorat Henryki Bochniarz i najbardziej betonową część elektoratu lewicowego, natomiast znakomita większość wyborców Andrzeja Lepera, Jarosława Kalinowskiego, w jakiejś części Marka Borowskiego ma wszelkie szanse, aby poprzeć Lecha Kaczyńskiego i na to liczymy.
Sygnały Dnia: No to wygląda, że Donald Tusk przegra przy takim układzie.
Grzegorz Schetyna: Nie, nie, mam inne zdanie i tu konsekwentnie będę się go trzymał, dlatego że proszę pamiętać, że 13,5 miliona ludzi uprawnionych do głosowania nie poszło do tych wyborów. I to nie jest kwestia tylko tej rozgrywki Tusk czy Kaczyński, ale to jest kwestia w ogóle polskiej demokracji i tego, na jakich podstawach mamy ją budować. Nie może być tak, że zawsze mówiliśmy, że przy słabej czy słabszej frekwencji parlamentarnej wybory prezydenckie budzą większe zainteresowanie, większe emocje i dlatego ta frekwencja jest wyższa. Dzisiaj, w tym roku mamy fatalną frekwencję, jeśli chodzi o wybory parlamentarne, bo to jest około 40%, i też najniższą z wielu ostatnich czy ze wszystkich pierwszych tur w wyborach prezydenckich. Znaczy coś złego dzieje się z nami, z polską demokracją, z polską polityką, coś złego, jeżeli nie jesteśmy w stanie przekonać wyborców, że powinni iść zagłosować, że powinni wybrać, nie powinni unikać tej najważniejszej decyzji raz na cztery lata.
Sygnały Dnia: Czy zatem teoria, że frekwencja przy wyborach prezydenckich jest wyższa, upadła wczoraj?
Artur Zawisza: Ta frekwencja jest już wyższa, bo około 50% to jest o jedną czwartą więcej niż frekwencja z wyborów parlamentarnych, ale myślę, że obaj kandydaci i oba sztaby zgadzają się co do tego, iż należy zachęcać wszystkich wyborców do wzięcia udziału. I byłoby jakimś miłym ukoronowaniem tego maratonu wyborczego, jaki mamy w tym roku raz na dwadzieścia lat, to, gdyby ostateczna frekwencja w drugiej, najbardziej atrakcyjnej turze wyborów prezydenckich była tak wysoka jak nigdy.
Sygnały Dnia: Co, pana zdaniem, oznaczają słowa Jarosława Kaczyńskiego, że Prawo i Sprawiedliwość do tej pory nie mówiło, dlaczego Tusk nie powinien być prezydentem? Fakt faktem mówiło, dlaczego Lech Kaczyński powinien być.
Artur Zawisza: Zalety profesora Lecha Kaczyńskiego są szeroko znane, ale warto było je przytaczać raz jeszcze. I duża część wyborców zaufała temu kandydatowi. My do tej pory wypowiadaliśmy pewne uwagi krytyczne dotyczące kariery politycznej i ewentualnego stylu prezydentury Donalda Tuska, ale być może trzeba będzie mówić jeszcze pełniejszym głosem i pokazywać te zagrożenia, które nie tyle z Platformą Obywatelską jako naszą partią koalicyjną, ale przewagą prezydencką Donalda Tuska mogłyby się wiązać. Nie będziemy od tego stronić.
Sygnały Dnia: A co pan ma na myśli?
Artur Zawisza: Lech Kaczyński jest politykiem konsekwentnym; Donald Tusk często ulegał politycznej poprawności, jeszcze w 1993 roku mówił, że trzeba dotować partie polityczne z budżetu, teraz uważa to za grzech pierworodny demokracji. Lech Kaczyński sprawował wysokie funkcje publiczne ze znakomity skutkiem; Donald Tusk mówiąc o klasie próżniaczej, w pewnym sensie mówił o własnej karierze politycznej, bo on żadnych funkcji wykonawczych nie sprawował. To są te różnice, które trzeba podkreślać i pokazywać, że Lech Kaczyński może być silnym przywódcą politycznym, ojcem ojczyzny. Natomiast Donald Tusk jest, owszem, sympatycznym facetem, ale to coś w rodzaju Kwaśniewskiego prawicy, a takiego prezydenta więcej nam już nie trzeba.
Sygnały Dnia: „Kwaśniewski prawicy”?
Grzegorz Schetyna: To, oczywiście, jest absurdalne stwierdzenie, szczególnie jeżeli mówi się do kilku milionów ludzi, którzy głosowali na Donalda Tuska i na jego wizję, sposób uprawiania polityki, na brak agresji, na uśmiech, a nie na zaciśnięte zęby, bo tak naprawdę i taka była ta kampania. Ja myślę, że Polsce potrzebna jest, ponieważ tak, a nie inaczej rozstrzygnęły się wybory parlamentarne i wiadomo, że PiS będzie tworzył rząd i wiadomo, że propozycje PiS-u są bardzo daleko idące, jeśli chodzi o budowanie, o zakres obecności przedstawicieli PiS-u w poszczególnych ministerstwach, dobrze jest, dobrze byłoby dla Polski i dla polskiej demokracji, żeby jednak zachowywać równowagę i żeby rząd, premier z jednego ugrupowania nie był po tej samej stronie, co prezydent. Wydaje się, że prezydent Tusk przy rządzie, który tworzony czy współtworzony, ale budowany przez PiS to jest coś, co jest konstrukcja polityczna, która jest teraz najbardziej bezpieczna. Wydaje mi się, że tego bezpieczeństwa, przewidywalności,
działań logicznych teraz jest nam najbardziej potrzeba.
Sygnały Dnia: Pan Artur Zawisza powiedział, jakie argumenty będą wykorzystywane w drugiej turze kampanii wyborczej przed wyborami 23 października ze strony, oczywiście, Prawa i Sprawiedliwości. Ale pod rozwagę pana posła Grzegorza Schetyny i także sztabu wyborczego Platformy fragment wypowiedzi z dzisiejszej Rzeczpospolitej Lecha Kaczyńskiego, proszę posłuchać: „Gdybym chciał, mógłbym przedstawić pewne sprawy związane z Tuskiem, które w ogromnej części społeczeństwa byłyby niepopularne. Nie zrobię tego jednak”.
Grzegorz Schetyna: To jest język przykry, który miał momenty, już miał miejsce w pierwszej części kampanii, język agresji, czarnej propagandy, język zły, język wolnej kłótni. Ja powiem tak, że jakim mieczem wojujesz, od takiego giniesz, to stara prawda, która się potwierdza. Jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, że będzie agresja i kłamstwo, będą bandyckie napady, będzie fałsz, będzie obłuda, to będą też odpowiedzi. Znaczy nie ma takiej możliwości, że ktoś musi wygrać, dlatego że tak się nazywa albo ma taki plan. Wygra ten, kto przekona do siebie i do swojego programu Polaków. Jeżeli będzie to robił, używając chwytów poniżej pasa, to przegra. I uważam, że to, co było robione w ostatnim tygodniu właśnie przez niektórych sztabowców PiS-u, którzy wspierali Lecha Kaczyńskiego, spowodowało, że społeczeństwo pomogło wygrać Tuskowi. Jeżeli będzie prowadzona akcja w taki sam sposób, znaczy przed drugą turą, to zwycięstwo będzie jeszcze większe.