Fundacja zrobiła zbiórkę, by pomóc pszczołom. Poszkodowany pszczelarz twierdzi, że dostał za mało

Władysław Andryszczak, pszczelarz z wrocławskiego Strachocina, padł ofiarą podpalacza, który spalił pasiekę działającą od 35 lat. Na wsparcie nie musiał długo czekać - pomogli mu sąsiedzi, miasto oraz internauci. Pan Władysław otrzymał rekompensatę z nawiązką. Jednak pomoc tych ostatnich wzbudziła wątpliwości samego beneficjenta. Dlaczego?

Fundacja zrobiła zbiórkę, by pomóc pszczołom. Poszkodowany pszczelarz twierdzi, że dostał za mało
Źródło zdjęć: © WP.PL | screen

Nie wiadomo, dlaczego ktoś podaplił pasiekę Władysława Andryszczaka. W wyniku tego bestialskiego czynu zginęło około pół miliona pszczół oraz zniszczona została pasieka.

Na pomoc pan Władysław nie musiał długo czekać. Niedługo po podpaleniu Fundacja Centaurus wystartowała ze zbiórką na portalu Pomagam.pl, na rzecz odbudowy pasieki oraz na edukację - obydwa cele były ujęte w opisie zbiórki. Odzew internautów był zaskakujący. W niedługim czasie udało się uzbierać ok. 64 tys. złotych. Niezależnie, po sukcesie zbiórki, pszczelarz otrzymał wsparcie od sąsiadów i miasta, które ufundowało dodatkowych 20 nowych uli.

Fundacja Centaurus przygotowując się do zbiórki prosiła o opisanie pasieki marzeń. Pan Władysław miał podać dokładne informacje na temat sprzętu, jaki miałby wchodzić w jej skład, a fundacja miała obiecać pszczelarzowi go dostarczyć. Tak też się stało, co potwierdzono protokołem odbioru. Zdaniem Marka Pietrusiaka, pasieka pana Władysława została odbudowana z nawiązką i wszystkie jego potrzeby zostały zaspokojone ponad wszelkie oczekiwania.

Fundacja z zebranych pieniędzy kupiła 30 uli, kamery i inny sprzęt potrzebny do odtworzenia i zmodernizowania pasieki. Proponowano także, by ogrodzić teren, ale Pan Andryszczak powiedział, że nie ma prawa do tego miejsca, a jedynie je wynajmuje.

Marzenie pana Andryszczaka nie było jednak na tyle kosztowne, by wykorzystać całe fundusze, jakie udało się zebrać w ramach zbiórki. Tutaj pojawia się problem. Pszczelarz twierdzi, że "dali mu, ile uważali, resztę zatrzymali". Nie wierzy, że fundacja przeznaczy resztę zebranych pieniędzy na pomoc pszczołom: „czuję, że coś kombinują - komentuje pszczelarz i dodaje - Ule, które przysłali, wywalczyłem po ciężkich bojach."

Wersja Fundacji jest zgoła inna. Marek Pietrusiak, przedstawiciel Fundacji Centaurus przedstawia sytuację następująco:
„16 maja skierowaliśmy do Pana Andryszczaka pisemną prośbę o wskazanie celu na jaki chciałby, abyśmy przekazali nadwyżkę zebranych środków. Zaproponowaliśmy cele edukacyjne ( związane z ochroną pszczół) lub, przekonani że Pan Władysław jest osobę pomagającą dzieciom , że przekażemy nadwyżkę w kwocie ok 35 tys na dzieci z domu dziecka.” – tłumaczy Pietrusiak. „Teraz mamy październik. Do chwili obecnej, z niejasnych dla nas przyczyn, Pan Andryszczak nie ustosunkował się i nie wskazał innego, pożytecznego celu.”

Pełnomocnik Fundacji Centaurus wskazuje na jeszcze inny aspekt sporu: „Co ciekawe, kancelaria prawna działając na zlecenie Pana Andryszczaka zażądała przekazania pełnej kwoty na jego prywatne oraz usunięcie wszelkich materiałów internetowych z wizerunkiem swojego klienta.”

„Jesteśmy bardzo zdziwieni, że Pan Andryszczak nie zdecydował się na wskazanie np. wspomnianych dzieci z domu dziecka, które również mają swoje marzenia – nie kryje zdziwienia Pietrusiak - Uważaliśmy to za dobre rozwiązanie, satysfakcjonujące obie strony.”

Zdaniem fundacji marzenie pana Andryszczaka zostało zrealizowane bardziej niż w pełni. Tym bardziej dziwi jej przedstawicieli fakt, że pszczelarz, który w wyniku podpalenia stracił pasiekę, twierdzi, że Fundacja utrudniała przekazanie uli.

Zdaniem fundacji pan Władysław próbuje spożytkować pieniądze na własne, inne cele. „Pozostałe środki ze zbiórki zdeponowane są na koncie Fundacji do czasu przeprowadzenia kampanii edukacyjnej w zakresie ochrony pszczół i ich jakże ważnej roli w ekosystemie – informuje Pietrusiak – Pan Andryszczak ma formalnie status obdarowanego, a nie właściciela pieniędzy.”

Beneficjent zbiórki miał być na bieżąco informowany o postępie zbiórki, realizacji zamówienia i terminach dostawy. „Ma to odzwierciedlenie w korespondencji” – zapewnia Marek Pietrusiak.

Fundacja Centaurus wkrótce opublikuje oficjalne oświadczenie w tej sprawie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (79)