Tysiące pszczół zginęło, bo ktoś podpalił pasiekę
Około 300 tysięcy pszczół zginęło w pożarze pasieki na wrocławskim Strachocinie. Najprawdopodobniej doszło do podpalenia. Władysław Andryszczak, właściciel pasieki liczy straty, a mieszkańcy osiedla już organizują pomoc.
- Przerażający widok. Niektóre ule spalone całkowicie, inne nadpalone, a dookoła martwe pszczoły. Nie zapomnę tego widoku do końca życia. I ten zapach. Okropny zaduch. Musieliśmy szybko posprzątać - mówił w rozmowie z Radiem Wrocław Władysław Andryszczak.
Właściciel pasieki szacuje, że zgineło około 300 tys. pszczół. Przyznał, że te któe przeżyły są w "szoku". - Kręcą się bez celu, szukają bezpiecznego miejsca. Niektóre podlatują pod zwęglone ule i nagle padają. Tam unosi się jeszcze zapach benzyny. Dla pszczół to zabójcze - tłumaczył. Mężczyzna przyznal też, że płakać mu się chce jak myśli o tym, co się stało. - Prowadzę pasiekę od 35 lat, prowadził mój ojciec, prowadzi też syn. Nigdy nie przeżyłem takiej sytuacji - mówił.
Nie waidomo, dlaczego ktoś podaplił pasiekę Władysława Andryszczaka, policja wyjaśnia sprawę. - Zastanawiam się, dlaczego? Co komuś te pszczoły zrobiły? Jeśli ktoś, miał coś do mnie, mógł przyjść i dać mi w twarz, a nie zabijać bezbronne zwierzęta! - tłumaczył mężczyzna.