Fundacja ma zawsze rację
"Super Express" pisze o byłych robotnikach przymusowych III Rzeszy, którzy nie mogą zaskarżyć Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie.
Twierdzą, że okradziono ich dwa razy. "Najpierw Niemcy okradli nas z młodości i wysłali na roboty; teraz okradają nas Polacy" - mówią byli robotnicy przymusowi, którym Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie odmówiła wypłaty odszkodowań. A od jej decyzji nie można się odwołać ani do sądu cywilnego, ani do Naczelnego Sądu Administracyjnego - pisze dziennik.
W ubiegłym roku 151 razy sędziowie odrzucali pozwy przeciwko fundacji bez zagłębiania się w dokumenty. Dlaczego? Bo wypłaty z Niemiec to z prawnego punktu widzenia tylko pomoc humanitarna. Niemcy mogą płacić, ale nie muszą.
Warszawski taksówkarz Ryszard Basiewicz jako 16-latek miesiąc spędził w koszarach SS Stauferkaserne przy ul. Rakowieckiej. Był zakładnikiem, czekał na śmierć. Ocalał cudem. Jego rodzice zginęli w powstaniu. Główna Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu stwierdziła, że warunki panujące w koszarach SS nie różniły się od warunków w obozach koncentracyjnych, a zakładnicy byli zmuszani do palenia zwłok powstańców. Fundacja uznała jednak, że nie było to ciężkie więzienie. W efekcie Basiewicz zamiast 12 tysięcy marek otrzyma 5 tysięcy, jak za pobyt w zwykłym areszcie. Nie może odwołać się do sądu.
Warszawski Sąd Rejonowy zrobił jeden, bardzo dziwny, wyjątek dla Mariana Fuszary, radcy prawnego z Lublina - jego pozew przyjęto. Fuszara wziął fundację sposobem: zaskarżył ją za to, że przez 3 lata nie odpowiadała na jego listy i... w swoim logo umieściła polską flagę. Żąda 10 tys. zł zadośćuczynienia.
Gazeta przytacza opinę profesor Ewy Łetowskiej, która podkreśła, że w konstytucji jest mowa o powszechnym prawie do sądu i nie może być ono ograniczane. Ofiary prześladowań nazistowskich nie korzystają z "daru łaski", ale spełniają kryteria, aby otrzymać świadczenie pieniężne.
"Fundacja dzieli i wypłaca fundusze publiczne. Nie jest dobrze, gdy żaden organ sądowy nie ma kontroli nad wydawaniem publicznych pieniędzy" - uważa prof. Łętowska. (mk)
Więcej: Fundacja ma zawsze rację