"Frekwencja na Podlasiu - porażką całej klasy politycznej"
"Niska frekwencja w niedzielnych
przedterminowych wyborach do podlaskiego sejmiku jest "porażką
całej klasy politycznej" - uważa politolog dr Radosław Markowski.
Frekwencja wyborcza w tym głosowaniu wyniosła 22,35%. W zeszłorocznych jesiennych wyborach samorządowych frekwencja wynosiła w Podlaskiem 45,54%.
W niedzielnym głosowaniu wygrało PiS, zdobywając 31,43% głosów i 12 mandatów. Kolejne miejsca przypadły: PO - 20,78% głosów i 7 mandatów; PSL - 8,90% głosów i 5 mandatów; Samoobronie - 5,28% głosów i 3 mandaty; Lewicy i Demokratom - 13,81% głosów i 3 mandaty.
To, co ja widzę w tych wyborach, to jest totalna porażka klasy politycznej. Udział w nich wzięła zaledwie 1/5 Polaków mieszkających na Podlasiu. Przy tak dużym zaangażowaniu polityków i powiązaniu wyborów z referendum w sprawie budowy obwodnicy Augustowa przez dolinę rzeki Rospudy 20 proc. to jest katastrofa - ocenił Markowski.
Jego zdaniem, przy tak niskim uczestnictwie w wyborach wyniki pojedynczych partii nie mają znaczenia. Przy 22-procentowej frekwencji, 31% poparcia dla PiS oznacza, że mamy do czynienia z 7 czy 8-procentowym poparciem całego elektoratu tego województwa. Jeżeli tak wygląda najsilniejsza partia w Polsce, to zastanawiam się czy cała ta klasa polityczna nie powinna wsiąść w pociąg i wyjechać gdzieś - mówił Markowski.
Według Markowskiego, niska frekwencja obciąża zarówno rządzące partie jak i polityków opozycji. Okazało się, że ostatnie dwa lata zniechęciły do polityki kolejnych wyborców - zaznaczył.
Jednak - uważa politolog - wynik wyborów najbardziej powinien zmartwić PiS, który "szedł do władzy z myślą, że panaceum na nasze życie jest więcej państwa, więcej kontroli, więcej nadzoru i urzędników". Dla PiS to jest poważny policzek, bo 80 proc. mówi, że ma to w nosie. PiS powinien poważnie się zastanowić nad receptą, którą proponuje Polakom - ocenił Markowski.
W referendum w sprawie obwodnicy dla Augustowa udział wzięło 21,56% wyborców. Oznacza to, że wynik (większość uczestników opowiedziała się za budową obwodnicy przez dolinę Rospudy)
jest nieważny, ponieważ frekwencja była niższa niż 30%.
Markowski nazwał referendum "nacinaniem obywateli na dodatkowe koszty". Za jedną setną pieniędzy, które wydano na nie można było zrobić przyzwoite badanie opinii publicznej i też byśmy mieli takie wyniki - podkreślił.
Według Markowskiego, główną przyczyną niskiego udziału mieszkańców Podlasia w referendum był sposób sformułowania pytania. Mieszkańcy województwa odpowiadali "tak" lub "nie" na pytanie, czy są za budową obwodnicy Augustowa przez dolinę Rospudy. Tymczasem - zdaniem politologa - zabrakło wyjaśnienia, co w praktyce oznacza głosowanie na "nie". Dlatego - jak ocenił - część osób uznała zapewne, że na tak postawione pytanie nie jest w stanie odpowiedzieć.