Francuzi zaczęli głosować w pierwszej turze wyborów prezydenckich
Rano Francuzi zaczęli głosować w pierwszej turze wyborów prezydenckich. Największe szanse na przejście do drugiej tury 6 maja ma socjalista Francois Hollande i ubiegający się o reelekcję Nicolas Sarkozy, dla którego głosowanie jest testem popularności.
22.04.2012 | aktual.: 22.04.2012 10:40
Do głosowania na dziesięciu kandydatów uprawnionych jest 44,5 mln Francuzów, z czego 882 tys. na terytoriach zamorskich, gdzie częściowo głosowano już w sobotę. Francja liczy 66 mln mieszkańców.
Francuzi oddadzą głosy w 85 tysiącach lokali wyborczych znajdujących się w merostwach, szkołach i innych budynkach użyteczności publicznej.
Chociaż większość przedwyborczych sondaży zapowiada przejście do drugiej tury Hollande'a i Sarkozy'ego z wynikami oscylującymi na poziomie odpowiednio 27-30% oraz 25-27%, to niektórzy eksperci nie wykluczają niespodzianki, jaką może sprawić plasująca się na trzecim miejscu szefowa ultrakonserwatywnego Frontu Narodowego (FN) Marine Le Pen z 14-16-procentowym poparciem.
W czasie swej kampanii to właśnie Le Pen wróżyła klęskę Sarkozy'emu, twierdząc, że tylko skrajna prawica może wcielić się w poważną i rzeczywistą siłę opozycyjną we Francji, co może odebrać sporo głosów obecnemu prezydentowi.
Zdając sobie z tego sprawę, Sarkozy w piątkowym wywiadzie dla konserwatywnego dziennika "Le Figaro" pytał wręcz potencjalnych wyborców szefowej FN, czemu będzie służył ich głos. Według prezydenta głosowanie na Le Pen pozwoli wygrać Hollande'owi.
W opinii lewicowego dziennika "Liberation" szefowa FN stanowi "zagrożenie" i może sprawić "nieciekawą niespodziankę" w pierwszej turze, uzyskując wynik zbliżony do tego, jaki uzyskał jej ojciec Jean-Marie Le Pen w 2002 r. Założyciel FN wszedł wówczas do drugiej tury obok kandydata centroprawicy Jaques'a Chiraca, eliminując socjalistę Lionela Jospina.
O ile Le Pen może zagrozić Sarkozy'emu, to kandydat skrajnej lewicy Jean-Luc Melenchon, który plasuje się w sondażach na czwartej pozycji z 13-14 proc. głosów, raczej nie jest w stanie w żaden sposób zagrozić Hollande'owi. Według ekspertów istotne jest tylko, z jak wysokim wynikiem Hollande przejdzie do drugiej rundy.
Analitycy wskazują również na rolę w drugiej turze centrysty Francois Bayrou, który w pierwszej może liczyć na ok. 10 proc. poparcia. Choć Bayrou odrzuca tradycyjny podział lewica-prawica, to w praktyce skupia wokół siebie tak wyborców prawicowych, jak i lewicowych z lekką przewagą tych ostatnich.
Tegoroczne wybory są dla Sarkozy'ego testem popularności, zwłaszcza że większość obywateli negatywnie ocenia jego prezydenturę, zarzucając mu słabe wyniki gospodarcze kraju oraz odczuwając zmęczenie gwiazdorskim stylem sprawowania urzędu.
Obecnie jednym z największych zmartwień Francuzów jest brak pracy. Stopa bezrobocia pod koniec 2011 r. wynosiła prawie 10%, a roczne dochody na jednego mieszkańca w ub. r. - 26 760 euro, podczas gdy w strefie euro 27 060 euro. Dług publiczny jest rekordowy i ma osiągnąć pod koniec br. ponad 89% PKB. Chociaż Francja wyszła z recesji i od drugiego kwartału 2009 r. w nią ponownie nie popadła, to pod koniec stycznia br. premier Francois Fillon ogłosił obniżenie wzrostu gospodarczego na 2012 roku z planowanego 1 proc. do 0,5%.
Na prowincji punkty wyborcze zostaną zamknięte o godzinie 18, natomiast w wielkich miastach - dwie godziny później.
Wstępne wyniki będą znane tuż po zakończeniu głosowania o godzinie 20. Oficjalne rezultaty zostaną ogłoszone najpóźniej do środy.