Francuski minister bezlitosny dla Ukrainy. Czarne prognozy Paryża
- Przystąpienie Ukrainy do UE prawdopodobnie zajmie 15-20 lat - ocenił w niedzielę francuski minister ds. europejskich Clement Beaune. Polityk dodał jednak, że Kijów mógłby w międzyczasie wejść do europejskiej wspólnoty politycznej zaproponowanej przez francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona.
- Musimy być szczerzy. (...) Jeśli mówimy, że Ukraina wejdzie do UE za sześć miesięcy, rok, dwa lata, to kłamiemy. To nieprawda. To zajmie prawdopodobnie 15 czy 20 lat, to bardzo długo - powiedział Beaune w Radiu J.
- Tymczasem jesteśmy winni Ukraińcom (...) projekt polityczny, w który mogą wejść - dodał minister.
Tym samym francuski minister wtóruje prezydentowi Macronowi, który 9 maja stwierdził, że wejście Ukrainy do UE "zajmie prawdopodobnie dekady". - Procedura rozszerzenia UE zajmuje jednak lata, a nawet dekady, więc na razie potrzeba innej formy współpracy politycznej w Europie - stwierdził wtedy francuski przywódca.
Złość w Kijowie po słowach Macrona
Postawa Paryża wzbudziła ostatnio zdecydowany gniew w Kijowie. Prezydent Francji naciskał na Ukrainę, by "pomóc Władimirowi Putinowi wyjść z wojny z twarzą" - ujawnił Wołodymyr Zełenski. Propozycja z Pałacu Elizejskiego miała paść podczas rozmowy telefonicznej obu przywódców.
O "propozycji" Macrona ukraiński prezydent mówił w wywiadzie dla włoskiego kanału telewizyjnego RAI. - Nie pomożemy Putinowi zachować twarzy, płacąc za to naszym terytorium. To byłoby niesprawiedliwe - powiedział wtedy Zełenski. Jednocześnie zapewnił, że Ukraina nigdy nie uzna aneksji Krymu przez Rosję. Słowa Macrona były potem komentowane w całej Europie.
W związku ze słowami Zełenskiego Macron poinformował ostatni, że Francja zintensyfikuje dostawy broni do Ukrainy.
Rosja ma gigantyczny problem. "Całkowicie zrozumiałe"
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski