Francja walczy z radykalizacją wśród muzułmanów. Na razie nieskutecznie
• W ciągu roku podwoiła się liczba islamskich ekstremistów we Francji
• Tak wynika z raportu służb, który wyciekł do mediów
• W 95 proc. przypadków zapalnikiem radykalizacji są kontakty osobiste
• Szczególnie więzienia stały się wylęgarnią islamskich fundamentalistów
• Władze starają się walczyć problemem, ale na razie bez większego rezultatu
Po dwóch ubiegłorocznych zamachach w Paryżu - na redakcję satyrycznego pisma "Charlie Hebdo", a potem skoordynowanej serii ataków w listopadzie - władze francuskie zapewniały, że rozprawią się z ekstremistami i uspokajały społeczeństwo, że ten radykalizm wśród społeczności muzułmańskiej to wyjątek. Dzisiaj wiemy, że liczba islamskich ekstremistów od tego czasu podwoiła się.
Polecamy również: Islamistyczne poglądy uczniów niemieckich podstawówki
Raport, który wyciekł do francuskich mediów, mówi o zwiększeniu się liczby radykalnych islamistów, włączając w to kobiety i dzieci. Jak podaje "Le Figaro", w marcu 2015 było ich ok. 4 tys., obecnie liczba ta urosła do ponad 8 tys. 70 proc. podejrzanych to mężczyźni, a 20 proc. to osoby nieletnie. Zgodnie z definicją raportu, osoby podejrzane to te, które popierają terroryzm lub są wrogie francuskim instytucjom i zostały zidentyfikowane przez policję, placówki edukacyjne, zaniepokojonych rodziców czy zwykłych obywateli.
Pomimo popularnej ostatnio tezy, że głównym narzędziem radykalizacji jest internet, francuska jednostka koordynująca działania antyterrorystyczne uważa, że "w 95 proc. przypadków zapalnikiem są kontakty osobiste". Do takich kontaktów dochodzi na przedmieściach dużych francuskich miast, zamieszkałych głównie przez osoby pochodzenia imigranckiego.
Wylęgarnie islamistów
To nie jedyne miejsce radykalizacji. Od wielu lat problemem są francuskie więzienia, gdzie osadzeni często odnajdują sens życia w islamie, ale także są radykalizowani. Na problem zwrócono jednak bardziej uwagę, kiedy okazało się, że dwaj z trzech zamachowców na "Charlie Hebdo", Chérif Kouachi i Amédy Coulibaly, spotkali się po raz pierwszy w największym francuskim więzieniu i znajdowali się pod wpływem osadzonego tam terrorysty, powiązanego z Al-Kaidą.
Obecnie pięć francuskich więzień osadza ekstremistów w oddzielnych blokach, żeby zapobiec rozszerzaniu się islamistycznej ideologii. Grupy nie większe niż 30 osób znajdują się pod specjalnym nadzorem bez dostępu do aktywności społecznych i rekreacji, internetu i telefonu. Jednostki do tych izolowanych grup wybiera się na podstawie cech osobowościowych, przeszłości i zachowań religijnych.
Aby walczyć z radykalnymi treściami, rząd zwiększył też zatrudnienie muzułmańskich kaznodziejów, którzy mają nauczać w zakładach karnych bardziej tolerancyjnej wersji islamu. Jest ich jednak tylko 180 - dla porównania księży katolickich pracujących w więzieniach jest 700. Tymczasem społeczność muzułmańska we francuskich celach, według łamiących tabu badań socjologa Farhada Khosrokhavara z 2004 roku, wynosi aż 50 proc. wszystkich osadzonych.
Podejście izolacyjne spotyka się jednak z krytyką obrońców praw człowieka, uważających, że jest zbyt restrykcyjne w stosunku do skali problemu, gdyż tylko 20 proc. osób skazanych za przestępstwa związane z ekstremizmem islamskim zradykalizowało się w więzieniach. Stawia się też zarzut, że gromadzenie tych ludzi w grupach spowoduje zacieśnienie między nimi więzi i w przyszłości będzie skutkować jeszcze gorszą falą terroru. Władze stoją więc wobec wyboru: izolować i pozwolić na mocniejsze zakorzenienie tych osób w ideologii, czy nie izolować i pozwolić na rozszerzanie się ekstremizmu i rekrutację nowych radykałów.
Odbieranie obywatelstwa
Kolejnym frontem walki z radykalizacją są wyjazdy ochotników na "świętą wojnę" do Syrii. W ubiegłym roku odmówiono prawa wyjazdu 275 osobom podejrzanym o radykalny islamizm. Rząd idzie jednak dalej. Na początku lutego niższa izba parlamentu przegłosowała plan prezydenta Francji François Hollande’a, żeby skazanych za przestępstwa związane z terroryzmem pozbawiać francuskiego obywatelstwa. Będzie jednak dotyczyć osób o podwójnym obywatelstwie, na przykład pochodzących z byłych francuskich kolonii, ponieważ w myśl prawa międzynarodowego Francja nie może spowodować, żeby jej obywatele stali się bezpaństwowcami. Krytycy twierdzą, że jeżeli to prawo będzie wymierzone tylko w obywateli pochodzących głównie z Afryki Północnej - chociaż nikt nie bierze tu pod uwagę obywateli francusko-niemieckich czy francusko-amerykańskich - będzie ono stygmatyzujące.
Tymczasem pod koniec stycznia burzę w społeczeństwie wywołał film dokumentalny "Salafici", który wszedł na ekrany kilku kin. Składa się on z obrazów krwawej, terrorystycznej propagandy oraz scen dokumentujących życie pod prawem szariatu, głównie w Afryce Północnej. Bez komentarza pozostawiono także wypowiedzi liderów Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu. Zdaniem jednych to promocja islamskiego terroryzmu, inni z kolei twierdzą, że film daje możliwość poznania wroga.
Francja na początku bieżącego roku zadeklarowała wydanie 425 milionów euro na zwalczanie terroryzmu. Ta kwota ma sfinansować między innymi utworzenie 2,8 tys. etatów do monitorowania 3 tys potencjalnie niebezpiecznych osób. Czy teraz będzie trzeba podwoić te kwoty?