Francja: ustalono tożsamość jednego z zamachowców z Paryża
Jeden z zamachowców samobójców z Paryża miał 29 lat i nazywał się Ismael Mostefai - podała w niedzielę agencja Associated Press powołując się na anonimowe źródła we francuskich władzach. Wcześniej informowano, że służby zatrzymały jego ojca i brata.
15.11.2015 | aktual.: 15.11.2015 14:11
AP zwraca uwagę, że ich informator chciał zachować anonimowość ze względu na toczące się śledztwo. Zdaniem agencji francuskie służby wiedziały wcześniej o związkach Mostefaia z radykalnymi muzułmanami. Burmistrz Chartres Jean-Pierre Gorges poinformował natomiast na Facebooku, że 29-latek był mieszkańcem jego miasta.
Paryska prokuratura podkreślała, że jednym z zamachowców był 29-latek, urodzony w regionie Chartres. Mężczyzna został zidentyfikowany dzięki pobraniu odcisków palców.
Wcześniej agencja AFP informowała, że policja aresztowała ojca i brata jednego z zamachowców samobójców, którzy w piątek wieczorem zabili 89 osób w sali koncertowej Bataclan w Paryżu. Policja przeszukała mieszkania obu mężczyzn. Brat Mostefaia mieszka w miejscowości na południe od Paryża, a ojciec - 100 kilometrów na wschód od stolicy Francji.
Francuskie media podają, że zamachowiec prawdopodobnie wyjechał w 2014 roku do Turcji, co oznacza, że mógł dostać się do Syrii i mieć kontakt z radykalnymi islamistami. Nie jest też wykluczone, że Mostefai był w ostatnich latach w Algierii.
Prowadzący śledztwo prokurator twierdzi, że napastników było w sumie siedmiu i że byli oni podzieleni na trzy uzbrojone grupy.
W sobotę belgijskie służby zatrzymały dwóch Belgów i Francuza, którzy mogą mieć związek z zamachami. Belgijskie media twierdzą, że jedna z zatrzymanych osób mogła być obecna w Paryżu w czasie ataków. Służby wpadły na ten trop dzięki numerom rejestracyjnym dwóch samochodów. Pojazdy z belgijskimi tablicami rejestracyjnymi zauważono w miejscach zamachów.
Tożsamość innego z zamachowców opublikował serbski "Blic". Tabloid twierdzi, że jest nim 25-letni Ahmed Almuhamed, który 7 października przekroczył granicę macedońsko-serbską w Miratovce.
Odwet Francji?
Po serii zamachów w Paryżu, w których zginęło 129 osób, a ponad 350 zostało rannych, władze Francji zapowiedziały odwet. Francuskie służby bezpieczeństwa kontynuują w niedzielę poszukiwania osób, które mogły mieć związek z zamachami. Pierwsze tropy prowadziły do Belgii.
To największa tragedia, jaka dotknęła Francję od czasów drugiej wojny światowej. Do zamachów, które mają być zemstą za francuskie zaangażowanie w konflikt w Syrii, przyznało się Państwo Islamskie (IS).
Prezydent Francji Francois Hollande uznał ataki za wypowiedzenie wojny francuskim wartościom i zapowiedział odwet. Francja będzie "bezlitosna wobec barbarzyńców z Państwa Islamskiego" - oświadczył Hollande.
Jesteśmy w stanie wojny", "uderzymy we wroga, aby go zniszczyć" we Francji, Europie i Syrii - mówił premier Francji Manuel Valls w wywiadzie dla telewizji TF1, zapowiadając kontynuowanie interwencji w Syrii, z zamiarem zniszczenia Państwa Islamskiego.
Na terytorium całej Francji wprowadzono stan wyjątkowy, a do pilnowania bezpieczeństwa w Paryżu skierowano dodatkowych 1500 żołnierzy. Wojskowi chronią także miejsca kultu religijnego. Przywrócono kontrole graniczne. Służby celne mają dokładnie sprawdzać ludzi, samochody, pociągi, statki i samoloty. W sobotę zamknięto szkoły i uniwersytety, które miały być czynne tego dnia. Do odwołania zamknięto też m.in. wieżę Eiffla. Wzmocniono ochronę francuskich budynków poza granicami kraju, takich jak ambasady, instytuty kulturalne czy licea.
W sobotę zaczęła się trzydniowa żałoba narodowa.