ŚwiatFrancja okoniem stoi

Francja okoniem stoi

W przeddzień szczytu w Brukseli Francja
demonstrowała zdecydowanie, że w niczym nie ustąpi
Wielkiej Brytanii. Odrzuciła wszelkie ustępstwa w sprawie
wspólnej polityki rolnej i domagała się od Londynu szczególnego
wysiłku w sprawie budżetu unijnego.

15.06.2005 19:45

W dzień po wizycie w Paryżu brytyjskiego premiera Tony'ego Blaira, który mówił o "ostrej niezgodzie" z Francją, prezydent Jacques Chirac potwierdził na radzie ministrów, że porozumienie z października 2002 r., gwarantujące finansowanie wspólnej polityki rolnej do 2013 r., "obowiązuje wszystkich i powinno być w pełni respektowane".

Według rzecznika rządu, Chirac oświadczył również, że "każdy musi wnieść wkład do wysiłku europejskiego proporcjonalnie do swych środków i Wielka Brytania powinna w pełni uczestniczyć w finansowaniu rozszerzonej Unii" w latach 2007-2013, co będzie kluczowym tematem szczytu UE w czwartek i piątek.

Francuski prezydent kolejny raz odniósł się do rabatu, z którego W.Brytania korzysta od 1984 r., ku wielkiemu niezadowoleniu innych członków UE.

Tony Blair wszelkimi środkami broni tego "czeku", uzyskanego ze względu na to, że jego kraj praktycznie nie korzysta z pomocy dla rolnictwa, i uważa, że jest on nie do ruszenia bez ponownego rozważenia wspólnej polityki rolnej.

Polityka ta, pochłaniająca jeszcze 40% budżetu unijnego, w znacznej mierze służy Francji, pierwszej europejskiej potędze rolniczej.

Chirac wie, że może liczyć na poparcie niemieckiego kanclerza Gerharda Schroedera, który uważa się za gwaranta porozumienia, które zawarł z francuskim prezydentem w 2002 r. i które następnie zostało jednomyślnie zatwierdzone przez przywódców europejskich.

Stojąc w obliczu rozbieżności, które zdają się nie do pokonania, premier Luksemburga Jean-Claude Juncker, którego kraj przewodniczy UE, powiedział, że jest "prawie pewien", że na szczycie w Brukseli porozumienie nie zostanie osiągnięte.

Wkrótce po radzie ministrów premier Dominique de Villepin zademonstrował w parlamencie taką samą determinację, jak Chirac, deklarując, że "nikt nie potrafiłby wrócić" do europejskiego porozumienia dotyczącego finansowania wspólnej polityki rolnej.

Villepin mówił również pod adresem W.Brytanii, że "każdy powinien pokonać część drogi" w czasie szczytu, by dojść do "rozsądnego i zrównoważonego porozumienia" w sprawie budżetu UE.

Nie należy dodawać kryzysu finansowego do obecnych trudności politycznych - dorzucił minister, nawiązując do odrzucenia konstytucji unijnej w referendach francuskim i holenderskim.

Francja opowiada się za kontynuacją procesu ratyfikacyjnego przez kraje członkowskie UE, które jeszcze tego nie zrobiły. Z kolei premier Blair opowiedział się za "okresem do namysłu".

W.Brytania, która ma sprawować przewodnictwo w UE od 1 lipca, otrzymała tu wsparcie przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso, który też jest zwolennikiem przerwy.

Premier de Villepin potwierdził również, że "stanęła obecnie kwestia powiązania między rozszerzeniem a pogłębieniem" Unii Europejskiej, co jest aluzją do sprawy przyjęcia Turcji do UE.

Zwrócił uwagę, że szybkość rozszerzenia Unii sprawiła, że było ono trudne do przyswojenia przez obywateli krajów członkowskich. Nie kwestionował jednak przystąpienia do UE w 2007 r. Bułgarii i Rumunii.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)