Francja, Niemcy, Rosja - nowe rozdanie?
Skutki wyborów prezydenckich we Francji oraz trudność sformowania rządu w Grecji mogą być znaczące. Także dla nas. Niemcy mogą bowiem zrezygnować z dotychczasowego chowania swojej potęgi pod szyldem Unii Europejskiej i samodzielnie szukać rozwiązania obecnego kryzysu - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Jadwiga Staniszkis. Profesor zwraca również uwagę, że "dla Putina zmasowane inwestycje niemieckie to jedyna szansa na sukces prezydentury".
Czy ktoś, kto - tak jak w ostatnim przemówieniu przed ciszą wyborczą Francois Hollande we Francji - zastanawiał się nad różnicą między "odnalezieniem zwycięstwa" a jego "odniesieniem", może być dobrym prezydentem? Bo takie aprioryczne, parmenidesowe - jak można by powiedzieć - postawienie problemu - gdy "istotne", wręcz "realne" jest to, co zgodne z ideą i jej "odnalezienie" (nie - "wymyślenie") musi dać zwycięstwo - stanowi wyraz skrajnie lewicowej mentalności. Mimo w sumie dość umiarkowanych poglądów.
Sarkozy był przeciwieństwem takiej postawy: praktyk, a nie - doktryner, który jak Hollande nie wie jeszcze, co będzie tą jego doktryną. Imponował zdolnością przełamania izolacyjnej, nastawionej na siebie, formuły francuskiego etatyzmu i próbą zbudowania razem z kanclerz Merkel czegoś nowego. A równocześnie równoważącego tą oś porozumieniem wojskowo - przemysłowym z Wielką Brytanią.
Skutki wyborów prezydenckich we Francji oraz trudność sformowania rządu w Grecji mogą być znaczące. Także dla nas. Niemcy mogą bowiem zrezygnować z dotychczasowego chowania swojej potęgi pod szyldem Unii Europejskiej i samodzielnie szukać rozwiązania obecnego kryzysu. Jeżeli uznamy, że jego istotą jest luka między formalną (wspólna waluta) a realną konwergencją gospodarek strefy euro i że Niemcy mają taką przewagę efektywności, że trudno stworzyć jednolity system standardów i narzędzi sterowania, to - jak pisałam - jednym z wyjść z tej sytuacji może być rzucenie przez Niemcy swoich nadwyżek na Wschód, do Rosji. Infrastrukturalne inwestycje z długim okresem zwrotu.
Już wcześniejsza "wielka koalicja" CDU z SPD miała być przygotowaniem do takiego manewru, bo była zdolna do zmobilizowania dużych środków finansowych, przy równoczesnym kooptowaniu do tego programu i związków zawodowych i - organizacji przedsiębiorców. Dziś, mimo braku formalnej koalicji, obie te partie realnie wspierają program ekspansji na Wschód.
Także dla Putina zmasowane inwestycje niemieckie to jedyna szansa na sukces prezydentury. Mimo wymuszonych koncesji na rzecz większej autonomii regionów - powrót do wyboru gubernatorów - i mimo frustracji armii.
Dla nas i całego pasa krajów bałtyckich - aż do Ukrainy - oznacza to nowe zagrożenia. I bardziej brutalne metody gry politycznej, oparte na długofalowej zgodności interesów. Niemieckich, bo taka ekspansja (w sensie zdynamizowania gospodarki i redukcji nadwyżek - ekwiwalent wojny) rozwiązuje strukturalny wymiar obecnego kryzysu. Dla Rosji, bo to realna szansa na skok modernizacyjny. Z Europą, jak mówił Putin, od Lizbony do Władywostoku. Ale jaką Europą?
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski