"FP" ostrzega przed kontrrewolucją w Iranie po porozumieniu nuklearnym
Zawarte latem porozumienie między światowymi mocarstwami a Iranem ws. programu nuklearnego tego kraju wielu przyjęło jako sukces. Zachód od dawna bowiem bał się atomowych ambicji Teheranu, które mogłyby napędzić wyścig zbrojeń na Bliskim Wschodzie. Jeśli jednak Irańczycy żywili nadzieje, że negocjacje były pierwszym krokiem na otwarcie się na Zachód, kolejne wystąpienia ajatollaha Alego Chameneiego pokazały, jak bardzo byli w błędzie. Dla zwolenników ajatollaha USA to nadal "wielki Szatan". A amerykański magazyn "Foreign Policy" ocenia wprost: nadciąga kontrrewolucja Chameneiego.
11.12.2015 13:29
Porozumienie między "szóstką" (USA, Rosją, Chinami, Francją, Wielką Brytanią i Niemcami) a Iranem w sprawie programu atomowego tego kraju osiągnięto 14 lipca. Teheran miał wyrzec się prób dążenia do zbudowania broni nuklearnej, a w zamian mocarstwa obiecały powolne znoszenie sankcji gospodarczych nałożonych wcześniej na Iran. Warunkiem było wypełnienie przez Irańczyków ich zobowiązań z umowy i poddanie ich nuklearnego programu międzynarodowej kontroli przez najbliższe 15 lat. Teheran nadal jednak mógł rozwijać swoje prace nuklearne dla celów cywilnych. W większości na Zachodzie przyjęto umowę jako sukces - mówiono o historycznym porozumieniu.
W połowie października Irańska Rada Rewolucyjna zatwierdziła umowę, co oznaczało, że może ona wejść w życie. A miesiąc później Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) podała, że Iran rozpoczął już wycofywanie części wirówek do wzbogacania uranu. Tyle pozytywy, bo bardzo szybko po ogłoszeniu lipcowego porozumienia pojawiły się też cierpkie słowa. I nie chodzi jedynie o głosy z Izraela, który najbardziej obawiał się atomowych dążeń Iranu.
Jeszcze w lipcu najwyższy duchowy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei głosił, że nuklearny układ nie oznacza bynajmniej dalszych rozmów z USA w jakichkolwiek innych sprawach. Jak podawała wówczas Polska Agencja Prasowa, zwolennicy ajatollaha zareagowali na jego wystąpienie krzykami: "śmierć Ameryce", "śmierć Izraelowi" (czytaj więcej)
.
Cierpkie słowa wobec Waszyngtonu Chamenei powtórzył też w październiku. - Prowadzenie negocjacji z USA czyni Iran otwartym na ich propagandę oraz gospodarcze, kulturalne i polityczne wpływy, a także wpływy w sferze bezpieczeństwa - stwierdził, cytowany przez PAP (czytaj więcej)
.
Z kolei pod koniec listopada, jak donosi "Foreign Policy", Chamenei wystąpił przed dowódcami islamskiej milicji Basidż, którym mówił o "przebiegłym i diabelskim wrogu - arogancji". - Oczywiście dzisiaj manifestacją arogancji jest Ameryka - dodał ajatollah, którego słowa przytacza amerykański magazyn.
Niestety, to nie jedyne niepokojące sygnały, jakie płyną z Iranu. "FP" opisuje, że wkrótce po oskarżycielskich słowach Chameneiego swoje dodał Mohammad Reza Nakdi, dowódca paramilitarnych oddziałów Basidż, twierdząc, że USA chcą się pozbyć teherańskich władz. Amerykanie mieli zainwestować w tę próbę 2 mld dolarów, a w proceder zamieszany jest sekretarz stanu USA John Kerry. "FP" przypomina też, że w irańskim więzieniu nadal przebywa skazany za szpiegostwo Jason Rezaian, posiadający podwójne, amerykańskie i irańskie obywatelstwo, korespondent "Washington Post". Za kraty trafił też w październiku amerykańsko-irański biznesmen Siamak Namazi. Informujący o tym serwis International Bussines Times dodawał, że to już czwarty przedsiębiorca o mieszanym obywatelstwie, który został aresztowany w Iranie. Serwis przypomniał w tym kontekście oskarżenia, że irańscy twardogłowi chcą w ten sposób zablokować drogę do Iranu zagranicznym inwestorom, mimo zawarcia porozumienia nuklearnego.
Z kolei Business Insider, analizując szereg aresztowań w Iranie już po zawarciu umowy między sześcioma mocarstwami a Teheranem, pisał wręcz o polowaniu na szpiegów przez irańskich zwolenników twardej polityki. Serwis przypomina o zatrzymaniach nie tylko osób z podwójnymi paszportami, ale również irańskich dziennikarzy i publicystów. "Niedawne aresztowania odzwierciedlają pragnienie Chameneiego do przywrócenia równowagi sił wewnątrz reżimu i osłabienie obozu Rowhaniego, który znacznie przybrał na znaczeniu przez porozumienie nuklearne, oraz zwiększenie uprawnień Irańskiej Gwardii Rewolucyjnej" - oceniał w listopadzie Business Insider.
Także "FP" w najnowszym komentarzu zwraca uwagę na trudne położenie prezydenta Iranu Hasana Rowhaniego, który jest uważany za umiarkowanego polityka. Z materiału amerykańskiego magazynu wynika jednak, że nie wszystkie nadzieje na otwarcie Iranu na Zachód są całkowicie stracone. Analityk polityczny powiedział "FP", że "zmienia się nastrój społeczny" w Iranie i obserwujemy "ostatnie hurra twardogłowych". W przyszłym roku Iran czekają wybory parlamentarne.