Fotoradar pułapka
Policja i sąd uznały, jedynie na podstawie zdjęcia, że stary jelcz - wywrotka pędził z prędkością 125 km/godz!
26.04.2004 | aktual.: 26.04.2004 09:29
O 65 kilometrów Kazimierz P. swoim jelczem przekroczył, zdaniem policji i sądu, dopuszczalną prędkość. Miało to miejsce w Krasnem, w godzinach szczytu. Dostał 500 złotych grzywny. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jechał... 18-letnią wywrotką.
- Ten samochód jest przeznaczony do jazdy w ciężkich warunkach terenowych z dużym ładunkiem – mówi o swojej wywrotce Kazimierz P. z Łańcuta (nazwisko do wiadomości redakcji). – Nie da się nim po szosie jechać szybciej niż 90 km/h. Mam legalizowany tachograf i wszystkie wykresówki. Z tamtego dnia (21 lutego br.) również. Jechałem wtedy ok. 60 km/godz. Jednak policji te dowody nie interesują.
Policyjnym specom od fotoradaru najwyraźniej zabrakło wyobraźni, bo o brak wiedzy motoryzacyjnej nie wypada ich posądzać. Skoro na zdjęciu wydrukowana jest prędkość 125 km/godz, to znaczy, że tyle było. Nieważne czy obraz przedstawia traktor, walec drogowy, czy wywrotkę. Kazimierz P., pewny swego, odmówił przyjęcia mandatu. Zeznał do protokołu, że ma dowód swojej niewinności (wykresówka tachografu), pokazał go i poszedł do domu. Myślał, że na tym sprawa się skończyła.
Sąd nie myśli
Po niespełna dwóch miesiącach pan Kazimierz otrzymał pocztą wyrok sądowy. Sędzia Anna Ryczaj z Wydziału Grodzkiego Sądu Rejonowego w Rzeszowie uznała, że wina Kazimierza P. nie budzi wątpliwości (!) i skazała go na grzywnę 500 zł plus 100 zł kosztów.
- Co to za sąd? – pyta Kazimierz P. – Nikt mnie o nic nie pytał, nie sprawdzał tarczki tachografu, w ogóle mnie nie wzywano. Czy pani sędzia zastanowiła się o czym orzeka? Przecież na zdrowy rozum widać, że ten samochód nie mógł tak szybko jechać. Czy sąd grodzki w ogóle myśli? Czy analizuje sprawę, w której orzeka?
- Nie – wyjaśnia Iwona Szczypiór, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Rzeszowie. – W tego typu sprawach sąd grodzki stosuje uproszczoną procedurę, czyli tak zwane postępowanie nakazowe. Nie przeprowadza się procesu i nie analizuje dowodów. Jest wniosek policji o ukaranie i zdjęcie z fotoradaru, więc zapada wyrok. Jeżeli uznany za winnego nie zgadza się z nim, to może wnieść sprzeciw. Wtedy odbędzie się proces, w którym sąd rozważy wszystkie dowody i okoliczności.
Co z tym fotoradarem?
Dlaczego policyjny fotoradar wydrukował na zdjęciu ponad dwukrotnie większą prędkość niż była w rzeczywistości? Na to pytanie policjanci nie potrafią odpowiedzieć.
- Może się zdarzyć, że zdjęcie z fotoradaru nie jest jednoznaczne – tłumaczy nadkom. Mariusz Woźniak z wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. – Zgodnie z wytycznymi producenta urządzenia, takie zdjęcia są eliminowane. Dotyczy to najczęściej sytuacji, w których obraz przedstawia dwa pojazdy. W przypadku Kazimierza P. zdjęcie jest jednoznaczne, więc nie było podstaw do jego odrzucenia. Przyznaję jednak, że istotnie ta sprawa budzi uzasadnione wątpliwości i wyjaśnimy ją do końca.
Czy zdjęcie z fotoradaru jest wystarczającym dowodem przekroczenia dopuszczalnej prędkości? Przypadek Kazimierza P. poddaje w wątpliwość wiarygodność elektronicznego pomiaru. Jeżeli okaże się, ze fotoradar może kłamać, to rzesze kierowców ukaranych mandatami będą miały podstawy do zakwestionowania nałożonych kar.
Kazimierz P. wniósł sprzeciw na krzywdzący go wyrok. Obędzie się proces i eksperci sądowi sprawdzą dlaczego fotoradar pokazał coś, co jest niemożliwe. Będziemy uważnie śledzić przebieg tej sprawy i poinformujemy o jej wyniku.
KRZYSZTOF ROKOSZ