Firmy Polaków są drugiej kategorii w UE
Czołowe kraje Unii Europejskiej boją się
polskich przedsiębiorców. Aby chronić własny rynek, Francja,
Niemcy, Włochy, Austria i Holandia wymagają, wbrew prawu
europejskiemu, pozwoleń na świadczenie usług przez Polaków i
utrudniają, jak mogą, rejestrację przez nich firm - podaje
"Rzeczpospolita".
22.09.2004 | aktual.: 22.09.2004 06:32
Musieliśmy opuścić Holandię, bo policja powiedziała, że pracujemy nielegalnie. Byliśmy zaskoczeni, że potrzebne są jakieś zezwolenia, podobnie zresztą jak nasz holenderski wspólnik. Polski rząd i media informowały przecież, że nasze firmy na terenie Unii mogą świadczyć swoje usługi bez przeszkód - opowiada Jakub Kawalec, właściciel firmy spod Słupska, która wykonuje dachy z trzciny.
To tylko jeden z przykładów szykanowania polskich przedsiębiorstw, jakie ustaliła "Rzeczpospolita". W traktacie akcesyjnym, który określił warunki, na jakich Polska przystępuje do Wspólnoty, przewidziano co prawda sięgający 7 lat okres przejściowy na zatrudnianie pracowników najemnych z naszego kraju. Jednak polskie firmy otrzymały prawo do swobodnego świadczenia usług od 1 maja. Wyjątkiem są niektóre, ściśle określone, rodzaje usług w Niemczech i Austrii, dla których ograniczenia mogą być utrzymane nawet do 2011 roku - informuje "Rzeczpospolita".
Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. We Włoszech Polacy mogą otworzyć sklep, zakład fryzjerski czy firmę budowlaną tylko pod warunkiem, że posiadają kartę pobytu. Tę zaś można uzyskać w wyjątkowych wypadkach, np. gdy współmałżonek jest Włochem - pisze dziennik. Administracja jeszcze się nie zorientowała, że po 1 maja Polacy powinni mieć te same prawa do świadczenia usług, co Włosi - mówi Agnieszka Hoppen, I sekretarz polskiej ambasady w Rzymie. Nie lepiej jest we Francji. Tu polscy przedsiębiorcy muszą występować o pozwolenia dla polskich pracowników zatrudnionych przy kontraktach na świadczenie usług - podaje gazeta. (PAP)