PolskaFirmy billboardowe nie chcą krytyki PiS?

Firmy billboardowe nie chcą krytyki PiS?

Jakie granice ma krytyka władzy? Przekonali się o tym twórcy satyrycznego serwisu internetowego Joe Monster.org. Dwa tygodnie temu wpadli na pomysł wykupienia billboardu w centrum Warszawy i umieszczenia na nim parodii plakatu PiS-u „Obywatel IV Rzeczypospolitej”. Żaden z właścicieli stołecznych billboardów nie zgodził się na opublikowanie plakatu na swoim nośniku.

Firmy billboardowe nie chcą krytyki PiS?

Organizatorzy akcji nie poddali się tak łatwo. We własnym zakresie wydrukowali plakat o wielkości billboardu ukazujący pijanego mężczyznę, który przewrócił się na rowerze i leży na polnej drodze. Jest to parodia billboardów PiS. Oryginalne plakaty partii przedstawiają młodych ludzi patrzących przed siebie i są opatrzone sloganem „Obywatel IV Rzeczypospolitej”.

W poniedziałek zwolennicy pomysłu Joe Monster.org przemaszerowali z plakatem przez rynek Starego Miasta. Twórcy satyrycznego serwisu napisali na swojej stronie, że po raz kolejny pokonali codzienną powagę. „Turyści zatrzymywali się na nasz widok i gratulowali pomysłu” – czytamy na ich stronie.

Pod koniec czerwca Prawo i Sprawiedliwość ruszyło z kampanią „Bliżej ludzi”. Jej elementem było uruchomienie serwisu internetowego www.blizejludzi.pl. Na swojej stronie partia pisze, że chce angażować się w codzienne ludzkie sprawy i otwiera coraz więcej punktów obsługi wyborców. „Ta kampania ma doprowadzić do tego, abyśmy nigdy nie znajdowali się w takiej sytuacji, że człowiek uczciwy pozostaje sam, bez pomocy...” – czytamy w serwisie PiS. Oprócz strony internetowej, powstały telewizyjne reklamówki i billboardy.

Jak mówi Mariusz Składanowski z serwisu Joe Monster.org, PiS pokazuje świat daleki od rzeczywistości. Dla nas to jest parodia propagandy sukcesu. PiS promuje nowy, lepszy świat, którego tak naprawdę nie ma, i nie wygląda na to, aby ich polityka szła w tym kierunku - dodaje.

Gosiewski: to czarny PR

Według Przemysława Gosiewskiego, posła PiS i przewodniczącego Komitetu Stałego Rady Ministrów, akcja serwisu Joe Monster.org jest elementem czarnego PR-u, ale nie popsuje wizerunku PiS. Jeśli ktoś krytykuje nasze hasła, to niech przedstawi lepsze. Nie sądzę, by te plakaty mogłyby nam w czymś zaszkodzić - twierdzi Gosiewski. Dodaje, że autorzy plakatów antypisowskich nie szanują ludzi. Przedstawianie pijanego mężczyzny, oznacza naigrywanie się z Polaków, a to nie jest najlepszy pomysł. My, mówiąc o obywatelu IV Rzeczypospolitej, mamy na myśli to, że Polacy powinni żyć w państwie uczciwym i takim, które dba o obywatela. Przenosimy niezwykle ważne treści za pomocą tego obrazu. A jeśli ktoś w miejscu takiego obywatela wstawia pijanego kierowcę to najlepiej pokazuje, jak nie szanuje swojego narodu. Ja nie twierdzę, że ludzie nie sięgają do kieliszka, ale nie można powiedzieć, że Polacy to naród pijaków.

Jak podkreśla Dariusz Kos z Instytutu Marketingu Politycznego, kontrakcje grup społecznych lub organizacji sprawiają, że ludzie zaczynają zastanawiać się nad swoimi poglądami politycznymi. Odbiorca jednej i drugiej kampanii zostaje tym samym zmuszony do zajęcia stanowiska – albo "za" albo "przeciw" PiS - akcentuje Kos. Zwraca też uwagę na to, że PiS stara się za wszelką cenę dotrzeć do elektoratu miejskiego, do ludzi młodych, u których mają najmniejsze poparcie.

Składanowski przekonuje, że istnieje duża grupa osób, które myślą podobnie, jak autorzy akcji: Pomysł na nasz plakat był niepoważny. Ktoś przysłał nam fotomontaż, który umieściliśmy na stronie. Kiedyś zażartowałem z kolegami z redakcji, że będziemy zbierać pieniądze na billboard. Umieściliśmy informację o naszym pomyśle, ale nie podaliśmy żadnego numeru konta. To co wydarzyło się następnego dnia przerosło nasze oczekiwania. Ludzie zaczęli do nas pisać i dzwonić, prosząc o numer konta bankowego, na które mogliby wpłacać pieniądze. Na początku myślałem, że nie są do końca poważni w tym co piszą, że mają słomiany zapał i nie będą chcieli przekazywać pieniędzy. W ciągu ośmiu godzin, co kilka minut, ktoś coś wpłacał. Po kilku godzinach zamknęliśmy akcję, bo pieniędzy było za dużo. Okazało się, że wpłat starczy na cztery billboardy - opowiada Składanowski.

W praktyce okazało się, że pieniądze to nie wszystko. Żadna firma nie zgodziła się na zamieszczenie plakatu na swoich nośnikach. Choć w Polsce nie ma przecież żadnego urzędu cenzorskiego, wygląda na to, że firmy same wprowadzają oddolne zakazy.

"Nikt nie chciał się narażać"

Mariusz Składanowski przyznaje, że wszystkie firmy, do których wysłał zapytanie, odmówiły publikacji bez podania konkretnego powodu. Tylko jedna pokusiła się o skomentowanie swojej negatywnej odpowiedzi, mówiąc, że w obecnej sytuacji politycznej nie warto się narażać. Spodziewałem się takiej reakcji. Myślę, że stosowanie autocenzury wynika po prostu z tego, że firmy boją się ewentualnych konsekwencji ze strony PiS-u.

Według Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, która została przez Polskę ratyfikowana, „każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe”. Dlaczego w takim razie nie można zamieścić plakatu Joe Monster.org? Danka Podgórska z Cityboard Media twierdzi, że firma ta zamieściłaby każdy plakat, który jest zgodny z obowiązującymi w Polsce przepisami, oraz nie narusza dobrych obyczajów. Na pytanie czy Cityboard Media zamieściłby plakat Joe Monster.org, Podgórska odpowiada: Pytanie jest prowokacyjne - i możemy tylko powiedzieć, że prawo tego nie zabrania...

Organizatorzy akcji nie dają za wygraną. Zapowiadają, że postarają zawiesić plakat na jednej ze stołecznych ulic i prowadzą rozmowy na ten temat. Może być jednak tak, że z jakichś powodów, nie uda nam się tego zorganizować, lub zostaną nam jakieś pieniądze ze zbiórki. Postanowiliśmy przekazać je na cel charytatywny – na fundację Anny Dymnej - podsumowuje Składanowski.

Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)