Firma Michała Tuska otrzymała rządową pomoc. Syn byłego premiera ujawnia kulisy
252 tysięcy złotych – tyle dokładnie otrzymała firma Michała Tuska w ramach państwowej pomocy dla firm z tzw. Tarczy Finansowej. Środki pochodziły z Polskiego Funduszu Rozwoju. Syn byłego premiera w rozmowie z nami ujawnia, na co dokładnie zostały przeznaczone środki.
Syn Donalda Tuska od blisko czterech lat realizuje się "na swoim". Jest właścicielem, jedynym udziałowcem i prezesem gdańskiej firmy GDNExpress zajmującej się przewozem osób.
Firma Tuska juniora obsługuje stałą trasę: z Bydgoszczy do gdańskiego portu lotniczego. Od końca października ruszyła również z przewozami do Grudziądza. W 2018 r. przewiozła 28 tys. osób. W tym roku z powodu pandemii biznes Michała Tuska, tak jak zdecydowanej większości firm przewozowych, z dnia na dzień znalazł się w trudnej sytuacji. Przez długi czas były zamknięte lotniska, a połączenia krajowe i zagraniczne odwołane. Tym samym liczba pasażerów zaczęła drastycznie spadać.
Jak ustaliła Wirtualna Polska, by zachować finansową płynność i utrzymać dalsze funkcjonowanie firmy syn Donalda Tuska wystąpił o rządową pomoc w ramach tzw. Tarczy Finansowej.
8 maja br. Polski Fundusz Rozwoju przyznał Tuskowi juniorowi 252 tysięcy złotych tytułem zaliczki zwrotnej.
Pytany o przeznaczenie pomocy Michał Tusk mówi nam: - Dotacja w ramach tzw. Tarczy Finansowej nie wymagała jako takiego uzasadnienia. Głównym kryterium była liczba pracowników i spadek przychodów. Otrzymaliśmy dotację należną nam zgodnie z przyjętymi kryteriami - argumentuje syn Donalda Tuska.
- W 2019 roku koszty działalności przekroczyły półtora miliona złotych, więc dotacja w wysokości 252 tys. zł stanowi wsparcie finansów firmy, jednak bez innych dodatkowych przychodów, które udaje nam się osiągnąć, nie byłoby możliwe jej dalsze funkcjonowanie. Środki z dotacji pokrywają część kosztów funkcjonowania firmy – tj. wynagrodzenia, raty leasingowe, itd. – informuje nas Michał Tusk.
Jego zdaniem dotacja była jednym z elementów, które pomogły firmie działać w tym roku.
- Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że dotacja nie pokrywa nawet w całości kosztów wynagrodzeń za okres na który jest przyznana. A wynagrodzenia stanowią niewielką część wszystkich kosztów firmy. Więc to nie jest coś, co rozwiązuje wszystkie problemy. Termin rozliczenia zaliczki zwrotnej przypada 12 miesięcy po przyznaniu dotacji – ujawnia Michał Tusk.
Jak dodaje, zarówno on, jak i pozostali przedstawiciele branży przewoźników autobusowych czekają na decyzję w sprawie tzw. Tarczy 6.0
- A dokładnie na to, czy Sejm zatwierdzi uwzględniające naszą branżę poprawki Senatu. Przewoźników obostrzenia dotykają bezpośrednio – od wielu miesięcy mamy ograniczoną odgórnie liczbę miejsc w pojazdach, co utrudnia np. realizację przewozów okazjonalnych. Więc to nie jest tak, że za spadki przychodów odpowiada wyłącznie rzeczywistość rynkowa, ale także, bezpośrednio, decyzje rządu, które oczywiście, z epidemiologicznego punktu widzenia, rozumiemy. Nie mniej jednak za tego typu ograniczeniami powinna pójść jakaś forma rekompensaty – mówi syn Donalda Tuska.
Pytany o ogólną ocenę rządowej pomocy syn byłego premiera mówi nam, że niektóre elementy działają lepiej, inne gorzej.
- Zapewne postrzeganie tych działań zależy od oceniającego, rodzaju branży czy skali działalności. Tarcza PFR budzi u przedsiębiorców jednoznacznie pozytywne odczucia, bo była zrealizowana szybko, w oparciu o w miarę obiektywne kryteria i była stopniowalna, tzn. firmy ze spadkiem przychodów np. 30 proc. także się do niej kwalifikowały, choć w odpowiednio mniejszym, proporcjonalnym zakresie. Wiele późniejszych działań było przewidzianych sztywno dla firm ze spadkiem przychodów np. ponad 75 proc. – mówi nam Michał Tusk.
Zwraca również uwagę na przepisy dotyczące zwolnień z ZUS, które nie objęły wszystkich przedsiębiorców.
- Firmy prowadzące jakąś rzeczywistą działalność operacyjną, zatrudniające ludzi, itd. rzadko kiedy mają marżę wyższą niż 20-30 proc. Obecnie, notując spadki przychodów na poziomie np. 70 proc., nie kwalifikują się np. do zwolnień z ZUS, choć liczby wskazują, że mają straty przekraczające połowę obrotu - wylicza syn byłego szefa Platformy.
- Tak było w lecie z branżą turystyczną – do zwolnień z ZUS za kilka miesięcy liczono spadki przychodów w lipcu – jedynym tegorocznym miesiącu, w którym udało się wygenerować jakieś przychody. I tym samym wiele firm w tym jednym miesiącu nie osiągnęło spadku przychodów ponad 75 proc., ale np. 60, czy 70 proc. Nadal są to dramatycznie beznadziejne liczby, ale zwolnienie z ZUS się nie należy – ocenia Tusk junior.
Jak wynika ze sprawozdań finansowych, przez trzy lata GDNExpress straciła prawie 400 tys. zł. W 2016 r. było 329 tys. zł strat, w 2017 r. – 59 tys. zł, a rok później "tylko” 6,5 tys. zł. W tym samym okresie przychody firmy rosły bardzo prężnie: w 2016 r. – 289 tys. zł, 2017 r. – 1 mln 80 tys. zł, w 2018 – 1 mln 458 tys. zł.