PolskaFilozofia molestowania

Filozofia molestowania

Na dwa lata więzienia, w zawieszeniu na 5-letni okres próby, skazał we wtorek krakowski sąd filozofa z jednej z krakowskich uczelni, za molestowanie seksualne dwójki uczennic. Oprócz pracy naukowej skazany prowadził pielgrzymkowe biuro turystyczne, gdzie zatrudniał swe ofiary.

15.04.2003 17:22

Sąd Rejonowy dla Krakowa-Nowej Huty uznał, że wina oskarżonego Jacka K. została udowodniona, mimo że w trakcie procesu dwie nastoletnie ofiary molestowania zaczęły zmieniać zeznania, a rodzice wycofali nawet wnioski o ściganie. W wyroku sąd oparł się jednak na zeznaniach dziewczyn ze śledztwa, uznając je za bardziej wiarygodne niż te, które złożyły na procesie.

O całej sprawie organa ścigania zawiadomiła matka jednej z uczennic pracujących w biurze. Po śledztwie i procesie okazało się, że profesor - jak kazał siebie tytułować - zatrudniał w prowadzonym przez siebie pielgrzymkowym biurze podróży gimnazjalistki i licealistki. W czasie pracy przytulał je i obejmował, głaszcząc plecy, pośladki i uda.

Nastolatki były werbowane do pracy przez ogłoszenia prasowe. Wszystkie dziewczyny, które zgłaszały się do biura, Jacek K. filmował. Te z nich, które miały wykonywać proste prace biurowe przy komputerze i opisywaniu nagrań wideo, zobowiązał nawet do chodzenia do pracy w spódniczkach.

Oskarżony nie przyznał się do winy. Wyjaśnił, że zajmował się prowadzeniem poważnej działalności pielgrzymkowej, a dziewczynki filmowane były dla potrzeb rekrutacji. Swoje gesty tłumaczył chęcią stworzenia serdecznej, familiarnej atmosfery.

Zdaniem sądu, nawet bez literatury fachowej można uznać, że jego zachowanie miało inny charakter.

Sąd wyliczał: kalendarz, w którym dziewczęta odnotowywały swoją obecność, był zawieszony wysoko na ścianie, tak że musiały wychodzić na krzesło, by się podpisać. W tym czasie "profesor" lub jego asystentka filmowali ich nogi. Ustalono ponadto, że szef biura kazał swym pracownicom wspólnie z nim oglądać nagrania wideo - w małym pomieszczeniu mieli razem kłaść się na materacu.

Proces filozofa-właściciela biura pielgrzymkowego toczył się za zamkniętymi drzwiami. Ogłoszenie wyroku i uzasadnienia odbyło się jednak jawnie. Oprócz kary w zawieszeniu, sąd wymierzył też Jackowi K. karę 2 tys. zł grzywny. Sam oskarżony, który odpowiadał z wolnej stopy, nie przyszedł do sądu na ogłoszenie wyroku. (mp)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)