"Film o brutalnej akcji policji w Tybecie to kłamstwo"
Władze Chin oświadczyły, że film na temat brutalnych akcji chińskiej policji w Tybecie, zamieszczony w popularnym serwisie internetowym to
"kłamstwo i manipulacja".
25.03.2009 | aktual.: 25.03.2009 16:30
W ostatnich dniach serwis YouTube zamieścił opublikowany wcześniej w siedzibie tybetańskiego rządu na wygnaniu w Dharamśali, na północy Indii, film mający dokumentować akcje chińskich policjantów w czasie dławienia ubiegłorocznych wystąpień Tybetańczyków w Lhasie.
Na filmie pokazano brutalne bicie, kopanie, a nawet duszenie demonstrantów, także pozostających już w kajdankach i nie stawiających oporu. Na filmie miał zostać też pokazany Tybetańczyk o nazwisku Tendar, który wystąpił w obronie zaatakowanego mnicha i zmarł po pobiciu go przez chińskich funkcjonariuszy.
Jak podała chińska agencja Xinhua, cytując wypowiedź anonimowego przedstawiciela władz w Tybecie, film stanowi "kłamstwo", gdyż po zbadaniu przez ekspertów okazało się, iż został zmontowany z fragmentów nagrań, zrobionych w różnym czasie i w różnych miejscach. Także relacja na temat Tendara jest nieprawdziwa - oświadczył cytowany przez agencję Xinhua urzędnik, dodając że film to "sfabrykowane przez grupę dalajlamy kłamstwo, mające oszukać światową opinię".
Według Tybetańczyków, w toku ulicznych zamieszek wiosną zeszłego roku zginęło 220 osób, a rannych zostało 1300. Zatrzymano ponad siedem tysięcy demonstrantów. Chiński rząd twierdzi, że liczba śmiertelnych ofiar zajść nie przekroczyła 18. Były to największe protesty Tybetańczyków od 20 lat.