Fidel nie świętuje 80. urodzin, Bush liczy na koniec reżimu
Planowane na 13 sierpnia uroczystości
urodzinowe przełożył na grudzień jeszcze sam Fidel Castro, kiedy
dwa tygodnie temu poinformował naród o swej chorobie i operacji.
Przywódca kubańskiej rewolucji uchodzi zresztą za człowieka,
którego własne urodziny nie wprawiają w świąteczny nastrój. Jednak
przy wjazdach do wiosek ustawiano już ramy na portrety i plakaty.
11.08.2006 | aktual.: 11.08.2006 15:26
Teraz jest wszystko inaczej - pisze w korespondencji z Hawany niemiecka agencja dpa.
Tydzień temu odwołano również wielki pochód karnawałowy w Hawanie - jak się mówi, sam naród tak zdecydował. Kubańczycy nie chcą świętować, dopóki Fidel Castro, który przewodzi Kubie od 47 lat i w niedzielę kończy 80 lat, będzie złożony chorobą.
Od dwóch tygodni Kubańczycy otrzymują wyjątkowo skąpe informacje na temat przywódcy. Oficjalnie mówi się o normalnym rozwoju wydarzeń. Castro tymczasowo przekazał kierowanie krajem swemu bratu i zastępcy Raulowi oraz kilku innym współpracownikom. Milczenie kierownictwa tłumaczy się zagrożeniem ze strony USA.
Waszyngton posiada tajne plany przeciwko Kubie i zamierza nie dopuścić do rządów Raula Castro- powiedział w środę przewodniczący parlamentu Ricardo Alcaron. Dlatego upubliczniać można jedynie to, co jest rzeczywiście nieodzowne.
Odkąd kilka tygodni temu prezydent USA George W. Bush zapowiedział przeznaczenie 80 milionów dolarów na przyspieszenie końca reżimu Castro, Hawana coraz bardziej się najeża. Zagraniczni dziennikarze otrzymują wizy prasowe jedynie w wyjątkowych przypadkach. Władze próbują blokować odbiór wiadomości z zagranicy, szczególnie z USA.
Choroba Castro, tymczasowe przekazanie władzy i tajemniczość zrodziły również w Hawanie mnóstwo spekulacji. Wielu Kubańczyków nie chciało na początku uwierzyć, że Fidel jest chory i że inni za niego pokierują losami kraju. Niezmordowany wódz rewolucji ma przecież wiele do zrobienia. Na koniec września planowana jest w Hawanie konferencja państw niezaangażowanych. Castro chciał ją wykorzystać jako wielka inicjatywę Trzeciego Świata przeciwko imperializmowi USA - mówi kubański dziennikarz. Bez niego konferencja będzie miała niewielkie oddziaływanie w światowej społeczności. Dlatego Castro musi być obecny przynajmniej wirtualnie. Obowiązująca od wielu dni oficjalna informacja na ten temat głosi: Stan zdrowia Fidela Castro nieustannie się poprawia. Musi dać sobie czas na zdrowienie do 2 grudnia, na 50. rocznicę przypłynięcia jachtu "Granma" na Kubę. Wtedy to, 2 grudnia 1956 roku, Castro z bratem i 80 towarzyszami powrócił z meksykańskiego uchodźstwa. Rozpoczęła się walka z reżimem dyktatora Fulgencio Batisty,
która na początku 1959 roku zakończyła się zwycięstwem rewolucji.
Castro przeżył 10 prezydentów USA, którzy angażując się w mniejszym lub większym stopniu próbowali usunąć komunistyczny reżim sprzed swych wybrzeży. Kubańczyk uniknął wielu zamachów i spisków, za którymi w większości stały służby specjalne USA. Fidel miał w swym życiu wiele razy szczęście- przyznaje hawański opozycjonista.
Jednak swe przeżycie Castro zawdzięcza także geograficznemu położeniu wyspy: przez 30 lat Kuba była frontowym przyczółkiem komunistycznego Związku Radzieckiego przeciwko USA. I teraz znaczenie Kuby ponownie zyskuje, jako że pojawiły się kraje, które życzą sobie takiego przyczółka przeciwko supermocarstwu Stanów Zjednoczonych: na przykład Wenezuela, Chiny, Iran.
Władze tych państw od dłuższego czasu podejmują działania w celu powstrzymania upadku Kuby po rozpadzie ZSRR. Dla następcy Fidela Castro, gdyby ten 2 grudnia nie powrócił do sterów rządów, rysują się dobre widoki - analizuje sytuację europejski ekspert gospodarczy. Kubańska gospodarka ma się tak dobrze jak już dawno nie było - przekonuje.