Fenomen o. Tadeusza Rydzyka i Radia Maryja inspiracją. Będzie sztuka teatralna
Tego jeszcze nie było. Powstaje sztuka inspirowana fenomenem ojca Tadeusza Rydzyka i Radia Maryja. Jak przyznaje w rozmowie z WP Paweł Paszta, dyrektor artystyczny Teatru im. Wilama Horzycy w Toruniu, jest gotowy na to, że spektakl może wzbudzić kontrowersje.
30 marca w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu odbędzie się premiera sztuki "Wróg się rodzi". Jedną z postaci będzie ojciec Tadeusz Rydzyk. To właśnie fenomen redemptorysty i Radia Maryja zainspirował twórców do przygotowania spektaklu. Już teraz twórcy zdają sobie oni sprawę, że wokół sztuki może być głośno. - Temat jest w jakiś sposób gorący - przyznaje w rozmowie z WP Paweł Paszta, dyrektor artystyczny Teatru.
- Jesteśmy świadomi tego, że może wzbudzić kontrowersje. Pojmujemy jednak naszą rolę, jako instytucji kultury, w ogóle sztuki, tak, że nie ma żadnego tematu, którego z jakiegoś powodu mielibyśmy unikać - tłumaczy nam Paszta.
Nie chce porównywać spektaklu "Wróg się rodzi" do "Klątwy", przeciwko której odbyły się protesty i która, z powodu skarg, trafiła nawet do sądu. - Nasza sztuka jest zupełnie inna. Aneta Groszyńska jest zupełnie inną reżyserką niż Oliver Frljić. Naszym celem nie jest prowokowanie dla samego prowokowania. W ogóle nie chodzi nam o wywoływanie awantury. Mam nadzieję, że nie będzie protestów, ale trudno przewidzieć, jak zachowają się ludzie. Jesteśmy oczywiście przygotowani na każdą sytuację. Tak nam się przynajmniej wydaje. Będziemy starali się reagować na to, co się będzie działo i odpowiadać widzom, którzy będą pytali czy wyrażali swój sprzeciw. To też nasza praca - zapewnia.
Paszta zaznacza, że nie spodziewa się szczególnie protestów ze strony mieszkańców Torunia, bo choć tam jest siedziba Radia, ma ono słuchaczy w całej Polsce. Nie przewiduje też krytyki ze strony rządzących, którzy sympatyzują z ojcem Rydzykiem. - Żyjemy w wolnym kraju i poruszanie trudniejszych tematów to nasza misja. Nie robimy niczego niezgodnego z prawem, a nawet z dobrym smakiem. Nie prowokujemy, nie obrażamy, nie niszczymy - tłumaczy.
"To spektakl na serio"
Czy to sztuka bardziej o radiu czy jego dyrektorze? - On dotyka tematu Radia Maryja i siłą rzeczy o. Rydzyka, który jest twórcą i główną jego postacią, narzucającym charakter tej rozgłośni. Nie jest to jednak spektakl tylko o Radiu Maryja, ale też dotyczy szerszego tematu - w ogóle mediów i niebezpieczeństw płynących z manipulacji, siły mediów tzw. czwartej władzy - zaznacza Paszta. I zdradza, że o Telewizji Polskiej bezpośrednio w spektaklu wzmianki nie będzie.
Okazuje się, że ci, którzy spodziewają się po sztuce kabaretu i dowcipu, będą zawiedzeni. - Jest bardziej śmieszna czy smutna? Myślę, że bardziej to drugie. Jest poważna, to spektakl na serio. Chcemy się zagłębić w istotę potrzeb społecznych, bo Radio Maryja jest potrzebne - gdyby nie było, to by nie istniało. Próbujemy zrozumieć, zapytać o to, po co nam są tego rodzaju media - wyjaśnia Paszta.
Jak dodaje, twórcy "próbują też zrozumieć - co sugeruje tytuł 'Wróg się rodzi' - jak bardzo potrzebujemy wroga, żeby zbudować siebie, jak bardzo nam do naszej tożsamości jest potrzebna postać wroga. I czy to nie jest tak, że niektóre media wręcz budują swoją tożsamość na wrogu".
Na zdjęciu Aneta Groszyńska i Marcin Kącki
"Żeby też innych gryzło"
W rozmowie z WP Marcin Kącki, autor tekstu, zauważa, że nikt wcześniej tego tematu nie poruszył. Podkreśla, że pomysł na spektakl wziął się z rzeczywistości, z tego, co się dzieje. - Jesteśmy społeczeństwem podzielonym - ocenia. Zwraca uwagę, że może mieć to poważne konsekwencje i wspomina przy tym o zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. - Próbujemy zastanowić się, jakie są tego korzenie - mówi.
Przyznaje, że jego jako reportera zawsze interesował temat łączenia przekazu biblijnego z nienawiścią. W Radiu Maryja, jak zaznacza, dominują wezwania do miłości, ale o. Rydzyk mówi też na przykład o "lewactwie", "używa sformułowań wykluczających". - Zadaję sobie pytanie, czy Radio Maryja jest biblią dla ludzi - dodaje Kącki. I również zapewnia, że sztuka nie jest dla widzów, którzy chcą się z kogoś pośmiać. - Piszę o tym, co mnie gryzie, chciałbym, żeby też innych gryzło. Nie wiem, czy na spektakl przyjdą zwolennicy Radia Maryja, lewica, prawica. Chciałbym, żeby po nim ludzie pomyśleli: może ja też mogę coś zrobić - dodaje.
Groszyńska przyznaje z kolei, że ta sztuka to dla niej wyzwanie, we wcześniejszych spektaklach, przy których pracowała, było dużo humoru. - Tu raczej go nie będzie. Ten temat ciężko rozładować śmiechem - tłumaczy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl