HistoriaFeldmarszałek Friedrich Paulus przegrał bitwę o Stalingrad i przeszedł na stronę Sowietów

Feldmarszałek Friedrich Paulus przegrał bitwę o Stalingrad i przeszedł na stronę Sowietów

- Otoczono go agentami NKWD i oficerami nastawionymi prokomunistycznie. Jednym z nich był inny jeniec - gen. Vincenz Müller, późniejszy dowódca armii NRD. Komunista, który wywierał olbrzymi wpływ na Paulusa. Feldmarszałek nie wiedział jednak, że Müller był agentem NKWD. Paulusowi zorganizowano również spotkania z niemieckimi działaczami Kominternu, na czele z szefem Komunistycznej Partii Niemiec Wilhelmem Pieckiem. Wszyscy ci ludzie opowiadali mu o zbrodniach Hitlera, o tym, że "szalony kapral" ciągnie Niemcy w przepaść - mówi niemiecki historyk prof. Torsten Diedrich o Friedrichu Paulusie, dowódcy armii niemieckiej pod Stalingradem.

Feldmarszałek Friedrich Paulus przegrał bitwę o Stalingrad i przeszedł na stronę Sowietów
Źródło zdjęć: © Friedrich Paulus, 1 czerwca 1942 r. w Charkowie | Bundesarchiv

Piotr Zychowicz: Jaki błąd popełnił Friedrich Paulus pod Stalingradem?

Prof. Torsten Diedrich: Walczył zbyt długo. Przeciągał termin kapitulacji do maksimum. Trwał na pozycjach, gdy stało się jasne, że jego 6. Armia przegrała bitwę. Każdego dnia walki z powodu głodu, chorób, ekstremalnych temperatur i sowieckiego ostrzału ginęły setki niemieckich żołnierzy. Ta bitwa mogła skończyć się kilka tygodni przed 2 lutego 1943 r. Paulus niepotrzebnie szafował krwią swoich ludzi.

Dlaczego?

Ponieważ taka była wola Hitlera. Führer domagał się od Paulusa walki do ostatniego pocisku. Chodziło o efekt propagandowy. Wolał, aby niemiecka armia pod Stalingradem stała się armią męczenników, niż żeby zaznała hańby kapitulacji i niewoli.

Cała sytuacja była winą Hitlera. To on wydał rozkaz: "ani kroku w tył!" i uniemożliwił Paulusowi wycofanie się, kiedy jeszcze było to możliwe.

Tak. I w efekcie 6. Armia Wehrmachtu znalazła się w okrążeniu. Paulus długo nie potrafił się jednak zdobyć na złamanie rozkazów Führera. Był chwiejny, niezdecydowany. Pokładał wiarę w absurdalne obietnice Göringa, który zapewniał, że Luftwaffe przyjdzie mu z pomocą. Nie próbował się przebijać, nie mógł się też zdecydować na kapitulację. Wojsko Paulusa za to wahanie swojego feldmarszałka zapłaciło straszliwą cenę.

Jaka jest gwarancja, że gdyby kapitulacja nastąpiła wcześniej, ci żołnierze by przeżyli? Bolszewicy traktowali jeńców w sposób bestialski.

Rzeczywiście, jedna trzecia spośród żołnierzy Wehrmachtu, którzy dostali się do niewoli pod Stalingradem, zmarła w transportach, zanim dotarła do obozów jenieckich. W sumie spośród blisko 100 tys. jeńców do domów wróciło 5-6 tys. Można więc założyć, że część żołnierzy, którzy by ocaleli dzięki wcześniejszej kapitulacji Paulusa, i tak zginęłaby w sowieckich obozach. Na pewno jednak nie wszyscy. Część miałaby szansę na przeżycie, tej szansy im nie dano.

Gdy Hitler dowiedział się o tym, że Paulus skapitulował, wpadł we wściekłość. Mówił, że gdyby feldmarszałek był człowiekiem honoru, powinien był się zastrzelić.

Aż do klęski pod Stalingradem Paulus był bardzo lojalnym oficerem. Hitler bardzo go za to cenił. Nie trawił bowiem generałów, którzy mieli własne zdanie, kłócili się z nim i kwestionowali jego rozkazy. Uważał więc Paulusa za swojego człowieka i dlatego jego oburzenie z powodu kapitulacji 6. Armii było tak wielkie. Paulus nie był jednak człowiekiem, który popełniłby samobójstwo dla Hitlera. Nie był narodowosocjalistycznym fanatykiem, do tej ideologii podchodził z dystansem.

Nigdy po wojnie nie żałował, że nie odebrał sobie życia?

Nigdy. Był wierzącym katolikiem. Samobójstwo nie mieściło się w jego światopoglądzie. Podobną postawę zajęła zresztą większość wyższych oficerów wziętych do niewoli pod Stalingradem. W przededniu kapitulacji Paulus zwołał odprawę dla swoich generałów. Każdego z nich zapytał, co zamierza zrobić. Tylko dwóch zadeklarowało, że popełni samobójstwo. 24 stwierdziło, że będzie dzielić los swojego wojska i pójdzie za druty.

Paulus zrobił jednak rzecz kuriozalną. Nie poddał się jako feldmarszałek, ale jako osoba prywatna.

Trudno to zrozumieć. Paulus tłumaczył, że nie chce był pierwszym niemieckim feldmarszałkiem, który dostanie się do niewoli. Wymyślił więc taką dziwaczną formułę - oświadczył zdumionym bolszewikom, że nie uważa się już za dowódcę 6. Armii i oddaje się w ich ręce właśnie jako osoba prywatna.

Nie był chyba w tym specjalnie konsekwentny.

Już w niewoli Paulus rozpoczął starania o pozyskanie pagonów feldmarszałka. Pisał w tej sprawie do Niemiec. Został awansowany na ten stopień dzień przed oddaniem się do niewoli i nie miał możliwości przyszyć do swojego munduru odpowiednich insygniów. W ogóle w sowieckim obozie Paulus na każdym kroku domagał się respektowania jego szarży, specjalnego traktowania. Był przekonany, że Hitler szybko wymieni go na jakiegoś kluczowego sowieckiego więźnia. Na przykład syna Stalina, Jakowa. Führer - delikatnie mówiąc - nie był jednak zachwycony kapitulacją Paulusa i nie miał najmniejszej ochoty na taką transakcję. Podobnie jak Stalin.

Jednak pagony marszałkowskie dostał.

Załatwili mu je bolszewicy na potrzeby propagandowych zdjęć. Szczycili się przecież tym, że schwytali feldmarszałka. Jak zachowywał się Paulus w niewoli? Początkowo trzymał się mocno. Sowieci od razu próbowali go skłonić, żeby przeszedł na ich stronę. On jednak odrzucał taką możliwość. Sądził, że możliwe będzie podpisanie pokoju na warunkach kompromisowych, że wojna nie jest jeszcze przegrana. Nie zamierzał więc być tym, który wymierzy ojczyźnie "cios w plecy", tak jak - jego zdaniem - wymierzono jej "cios w plecy" w roku 1918.

Inni oficerowie wyższego stopnia nie byli jednak tak nieugięci.

Wielu z nich dało się przekonać bolszewikom. Uległo ich indoktrynacji albo szantażowi. Jeszcze inni przystąpili do komunistów z powodów oportunistycznych, uzyskiwali bowiem złagodzenie reżimu obozowego lub mieli nadzieję na karierę w przyszłych Niemczech. Ludzie ci weszli w skład Związku Oficerów Niemieckich działającego przy stworzonym przez Stalina prosowieckim Komitecie Narodowym Wolne Niemcy.

Jak Paulus ustosunkował się do tych instytucji?

Początkowo wrogo. Uważał, że to działanie na szkodę ojczyzny, kolaboracja z wrogiem. Sowieci starali się jednak przełamać opór feldmarszałka. Wiedziano bowiem, że jest to człowiek chwiejny. Jakie zastosowano metody? Otoczono go agentami NKWD i oficerami nastawionymi prokomunistycznie. Jednym z nich był inny jeniec - gen. Vincenz Müller, późniejszy dowódca armii NRD. Komunista, który wywierał olbrzymi wpływ na Paulusa. Feldmarszałek nie wiedział jednak, że Müller był agentem NKWD. Paulusowi zorganizowano również spotkania z niemieckimi działaczami Kominternu, na czele z szefem Komunistycznej Partii Niemiec Wilhelmem Pieckiem. Wszyscy ci ludzie opowiadali mu o zbrodniach Hitlera, o tym, że "szalony kapral" ciągnie Niemcy w przepaść. Jednocześnie dostarczano Paulusowi dzieła Marksa, Engelsa i Lenina.

Został poddany praniu mózgu?

To za mocno powiedziane. Rzeczywiście, był poddany potężnej presji. Obok marchewki dostał zresztą również kij. Co pewien czas NKWD przypominało Paulusowi o zbrodniach wojennych popełnionych pod Stalingradem. Wywoływano w nim poczucie, że jeżeli dalej będzie stawiał opór, trafi na ławę oskarżonych.

Rzeczywiście miał na koncie zbrodnie?

Nie, ale to akurat w systemie sowieckim nie miało większego znaczenia.

Czyli Paulus przeszedł na stronę Sowietów ze strachu?

To był jeden z powodów. Sprawa była jednak bardziej złożona. On był bardzo podatny na sugestie. Argumenty, które słyszał codziennie - że Niemcy pod rządami Hitlera czeka straszliwa katastrofa - były przecież prawdziwe. Feldmarszałek miał zresztą swoje własne porachunki z Führerem. Uważał, że wódz zdradził jego i jego żołnierzy, zostawiając ich pod Stalingradem. Kiedy wypowiedział posłuszeństwo Hitlerowi?

Przełomem był lipiec 1944 r. Na Białorusi rozbita została grupa Armii "Środek" i droga do Rzeszy stanęła otworem. W Wilczym Szańcu grupa oficerów Wehrmachtu dokonała zaś zamachu na Hitlera. Paulus zrozumiał wówczas, że Niemcom grozi całkowita klęska, i wtedy odpowiedział Sowietom "tak". Wiedział, że ojczyźnie już nie zaszkodzi, i wierzył, iż może ją uratować. Niby jak? Miał nadzieję, że dzięki swojemu autorytetowi i wysokiej szarży odegra wielką rolę polityczną. Stanie na czele emigracyjnego rządu, który - z woli Związku Sowieckiego i aliantów - przejmie po wojnie władzę w Niemczech. I uchroni je w ten sposób przed wasalizacją oraz podziałem przez zwycięzców. Oczywiście było to bardzo naiwne. Podobnie jak jego przekonanie o swojej dziejowej wybitnej roli. Paulus narażał się na śmieszność, gdy pisał listy do Stalina, w których zwracał się do niego jak równy do równego. "Ja jestem feldmarszałkiem, a on generalissimusem. To jest przecież mniej więcej to samo" - mówił. Stalin miał oczywiście w tej sprawie inne
zdanie. Paulus był dla niego pionkiem, a nie figurą. Wszystkie krążące wówczas opowieści o tym, że Paulus wkroczy do Rzeszy na czele nowej niemieckiej armii utworzonej z uwolnionych z sowieckiej niewoli jeńców, były zwykłymi plotkami. Od początku Stalin zamierzał Paulusa wykorzystać jedynie w sposób propagandowy.

I tak się stało.

Oczywiście. Stalin nigdy nie dopuściłby do tego, żeby Niemcami rządzili byli generałowie Wehrmachtu. Do tego celu przeznaczył ludzi, którym ufał - czyli niemieckich komunistów. Rola Paulusa po tym, gdy przystąpił do Związku Oficerów Niemieckich, ograniczyła się więc do wydawania odezw do niemieckich żołnierzy na froncie i pogadanek radiowych. Wzywał w nich wojsko, by wypowiedziało posłuszeństwo Hitlerowi.

To, że chciał walczyć z Hitlerem i narodowym socjalizmem, to bardzo ładnie. Jednak robił to przecież u boku równie zbrodniczej dyktatury. Gdy wygłaszał swoje prosowieckie mowy, żołnierze Armii Czerwonej masowo mordowali jego rodaków i gwałcili jego rodaczki.

Mogę powtórzyć tylko to, co już mówiłem. Paulus był naiwny. Chociaż jego żona była rumuńską arystokratką, której rodzina uciekła z Rosji w trakcie rewolucji, nie rozumiał, czym był bolszewizm. Wierzył w to, co Sowieci mówili mu w obozie. A oni oczywiście nie opowiadali mu o gwałtach na Niemkach, tylko o zbrodniach SS. Paulus był tym wstrząśnięty, chciał pokazać narodowi niemieckiemu, że nie wszyscy oficerowie Wehrmachtu byli bezwolnymi wykonawcami woli Hitlera.

A jak Hitler zareagował na działania Paulusa?

Oczywiście uznał go za zdrajcę. Zapłaciła za to jego rodzina, która została aresztowana przez gestapo i internowana. Po wojnie Paulus zeznawał w Norymberdze. Sowieci w 1946 r. przetransportowali go na proces norymberski. Wszystko zostało wyreżyserowane, Paulus został dokładnie poinstruowany, co ma mówić. Oskarżył Niemców - także swoich kolegów z Wehrmachtu - o wywołanie zaborczej, napastniczej wojny przeciwko Związkowi Sowieckiemu. Jego zadaniem było obalenie tezy obrony, że Stalin szykował się do ataku na Europę i Hitler tylko go uprzedził. Paulus wywołał niebywałe oburzenie niemieckich oficerów, którzy siedzieli na ławie oskarżonych.

Te zeznania specjalnie mnie nie szokują, natomiast to, co powiedział na sądowym korytarzu, już tak.

Wiem, o co panu chodzi. Pewien Austriak zapytał Paulusa o los jego żołnierzy w sowieckiej niewoli. "Może pan powiedzieć matkom i żonom żołnierzy spod Stalingradu - odparł feldmarszałek - że ich bliscy są bezpieczni i wszystko z nimi jest w porządku". Jak wiadomo, było zupełnie inaczej. Z nim bolszewicy postępowali jak z jajkiem, w niewoli miał komfortowe warunki. Może myślał, że szeregowcy są również tak traktowani...

Przedstawia pan Paulusa tak, jakby był małym dzieckiem.

Tak, trudno uwierzyć, że on mógł tak uważać. Był to jednak cały Paulus.

Po procesie norymberskim znowu zabrano go do Związku Sowieckiego.

W niewoli miał spędzić jeszcze kilka lat. Stalin nie chciał go wypuścić. Paulus był traktowany jak prominent, korzystał z placówek służby zdrowia zarezerwowanych dla partyjnych aparatczyków, jeździł na kuracje do rządowych uzdrowisk na Krym. Był nawet konsultantem sowieckiego filmu propagandowego o Stalingradzie. Udzielał rad aktorowi, który miał odegrać jego rolę. Do domu jednak wrócić nie mógł. Zmieniło się to dopiero po śmierci Stalina. Paulus został wypuszczony w 1953 r.

Chociaż jego rodzina mieszkała w Niemczech Zachodnich, zdecydował się pojechać do NRD.

Bał się, że na Zachodzie będzie uznany za zdrajcę, a być może nawet postawiony przed sądem. Od wielu lat znajdował się pod wpływem sowieckiej propagandy i wierzył, że w NRD podjęto próbę budowy nowych lepszych Niemiec. Nie wiedział, że NRD znajduje się pod całkowitą kontrolą Sowietów i jest komunistyczną, represyjną dyktaturą. Zorientował się, że tak jest, po przybyciu na miejsce, udawał jednak, że tego nie widzi.

Dlaczego?

Ponieważ zapewniono mu tam wręcz bajeczne warunki. Dostał olbrzymi, piękny dom w Dreźnie. Samochód, pistolet (co w warunkach NRD było prawdziwym ewenementem), świetną pensję oraz liczną służbę. Oczywiście cała służba pracowała dla Stasi. Formalnie miał stanąć na czele wojskowego biura historycznego NRD. Jako jego szef miał napisać przychylną Sowietom książkę o bitwie pod Stalingradem. Wystąpił również z serią wykładów.

Jeden z nich zakończył okrzykiem: "niech żyje generalissimus Stalin!".

Był to oczywiście typowy przejaw jego oportunizmu. W NRD miał naprawdę wspaniałe życie i nie chciał z niego zrezygnować. Ponieważ jego żona umarła, gdy był w niewoli, po przyjeździe do Drezna związał się z młodszą o kilkadziesiąt lat kobietą.

Został komunistą?

Skądże! Do końca życia odrzucał ten system. Jego mentalność nigdy się nie zmieniła. Weźmy choćby pod uwagę jego przyjazd do NRD. Byli generałowie armii III Rzeszy, którzy znaleźli się w strukturach wojskowych wschodnich Niemiec, urządzili na jego cześć raut. Salutowali mu, wstawali, gdy przemawiał, wznosili na jego cześć toasty, trzymając kieliszki przy trzecim guziku bluzy mundurowej. Obecni na tym przyjęciu komuniści z przerażeniem raportowali, że czuli się jak w kasynie Wehrmachtu, a nie na spotkaniu partyjnych towarzyszy.

W drugiej połowie lat 50. rozpoczął zdumiewającą kampanię.

Publicznie protestował przeciwko przystąpieniu Niemiec Zachodnich do NATO, przeciwko remilitaryzacji Niemiec. Używał argumentów sowieckich, że RFN jest wasalem Ameryki, który może zostać wykorzystany do realizacji wojennych, imperialistycznych planów Waszyngtonu.

Czyli był ślepy na jedno oko.

Dokładnie. Protestował przeciwko uzależnieniu RFN od Ameryki, ale jednocześnie udawał, że nie dostrzega, iż NRD była całkowitym wasalem Związku Sowieckiego, że blok komunistyczny również się zbroił. Wkrótce Paulus wycofał się jednak z życia publicznego. Przeżycia pod Stalingradem i w niewoli dały o sobie znać. Był bardzo chory. Zmarł w lutym 1957 r.

Pewnie słyszał pan to pytanie setki razy. Uważa pan Paulusa za zdrajcę?

Nie. Feldmarszałek był słabym, chwiejnym człowiekiem, który nie potrafił sobie poradzić w świecie dwóch straszliwych dyktatur - narodowego socjalizmu i komunizmu. Popełnił fatalne błędy. Naprawdę wierzył jednak, że wszystko, co robi, robi dla dobra Niemiec. Uważał się za niemieckiego patriotę. Jak było w rzeczywistości? Każdy z czytelników musi to ocenić sam.

Rozmawiał Piotr Zychowicz, Historia do Rzeczy

Prof. Torsten Diedrich jest historykiem z Instytutu Badawczego Historii Wojskowości w Poczdamie. Napisał między innymi "Der 17. Juni 1953 in der DDR", "Die getarnte Armee", "Waffen gegen das Volk". W Polsce właśnie ukazała się biografia Paulusa jego autorstwa.

Źródło artykułu:Historia Do Rzeczy
historiaAdolf Hitleriii rzesza
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)