PolitykaFani Palikota rozanieleni - "kawa była przez całą dobę!"

Fani Palikota rozanieleni - "kawa była przez całą dobę!"

Kongres Janusza Palikota w Katowicach - były strofy Miłosza, była muzyka polskiego Toma Waitsa. Z plakatów mistrz ceremonii spoglądał życzliwie z pomarańczowymi skrzydełkami jak anioł. Podpalał znicz życia, a przemówienie zaczął jak kiedyś Martin Luther King: "Miałem sen". Zadowolenia nie kryją też sympatycy kontrowersyjnego polityka. - Dziękuję (...) za całodobową kawę! - mówiła jedna z uczestniczek.

Jeśli ktoś uważał, że Janusz Palikot skończy z politycznym show po sprowadzeniu Piotra Tymochowicza, w przyszłości musi uważać bardziej. - Takiego teatru nikt by nie wymyślił - komentował zachwycony Kazimierz Kutz. Palikotowi nie skończyły się też pomysły, a kilka z nich zaprezentował podczas sobotniego drugiego kongresu jego Ruchu Poparcia, który odbył się w hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Gościem był nie tylko Kutz, ale i aktorzy Ewa Wójciak i Jacek Poniedziałek, a imprezę prowadził znany m.in. z "Idola" Robert Leszczyński, prywatnie sympatyk Palikota.

Palikota na razie o lata świetlne wyprzedza zdolności organizacyjne jego współpracowników. Sobotni kongres miał opóźnienie godne pociągów PKP. Nie zrażało to sympatyków RPP, którzy w sile ok. 600 osób zjawili się w Katowicach. W powietrzu czuć było nadzieję i uwielbienie dla lidera Ruchu. - Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Za autokar, za kawę cało- dobową. Za wszystko - mówiła ze łzami w oczach starsza pani.

Kongres miał być poświęcony postulatom gospodarczym RPP, ale o nich mówił tylko sam Palikot, bo do Katowic nie dojechał ekonomista prof. Jan Winiecki. - Gospodarka jest najważniejsza, a tymczasem premier Donald Tusk przez trzy lata swojego urzędowania ani razu nie spotkał się z przedstawicielami biznesu - przekonywał Palikot.

W swoim wystąpieniu programowym mówił o wprowadzeniu podatku 3x18% (PIT, CIT i VAT) i obniżeniu o połowę deficytu. Recepty? Wycofanie polskich wojsk z Afganistanu, ograniczenie wydatków na armię, zaprzestanie finansowania Kościoła z budżetu państwa oraz lepsze zarządzanie administracją i państwowymi firmami.


Z Januszem Palikotem rozmawia Marcin Zasada
Panie pośle..., przepraszam - właściwie, jak się teraz do pana zwracać? Może panie prezesie?
Wystarczy panie Januszu. Prezesem nie jestem i to jakoś źle mi się kojarzy.

Przyjechał pan na Śląsk, więc pewnie wie pan już, co zrobić, żeby tu żyło się lepiej. Wszystkim.
Jeszcze nie przedstawiamy programów regionalnych. Nasze postulaty mają na razie charakter ogólnopolski. Sprawy gospodarcze, o których mówimy, dotyczące lepszego zarządzania administracją publiczną czy równowagi budżetowej przyniosą korzyść również tutaj. Na Śląsku najszybciej powinna powstawać infrastruktura drogowa i kolejowa. To jeden z głównych problemów, które należy rozwiązać.

A inne, równie albo mniej główne?
Bardzo dobrze, że w Katowicach zburzono dworzec i buduje się galerię handlową. Dobrze, że rozbudowywane jest lotnisko. Niedobrze, że tak niewiele robi się z tak wielką liczbą obiektów architektury poprzemysłowej. To niewykorzystana szansa. Konieczne jest stworzenie centralnie finansowanego programu, który systemowo, a nie od przypadku do przypadku, zaktywizowałby ogromne hektary postindustrialne, choćby na cele mieszkaniowe. W Polsce, a szczególnie na Śląsku brakuje od 2,5 do 3 milionów mieszkań. Lofty mogą być wizytówką Śląska.

Przyjechał pan do Katowic mówić o gospodarce. Co zrobić z górnictwem?
Wystarczy przykład PKP, żeby wyrazić opinię o własności państwowej. Nie ma powodu, żeby śląskie spółki węglowe nie zostały sprywatyzowane.

Co pan sądzi o autonomii?
Jestem zwolennikiem autonomii. Oczywiście, trzeba dyskutować o jej zakresie, żeby utrzymać integralną jedność kraju. Ale lęk przed aspiracjami regionu do bardziej samodzielnego rządzenia jest niezrozumiały. Te aspiracje nie są antypolskie. Należy wynegocjować relacje pomiędzy Śląskiem i Warszawą, nad tym powinni zastanowić się eksperci.

Nie przyszło panu do głowy, by namówić Jerzego Gorzelika do wsparcia Ruchu Palikota?
Kazimierz Kutz rozmawiał z nim na ten temat, szykując grunt pod przyszłą rozmowę między nami i wiem, że Gorzelik jest otwarty na taką dyskusję. W lutym będę na Śląsku jeszcze kilka razy. Wtedy na pewno dojdzie do spotkania z Gorzelikiem. Jesteśmy jedynym ugrupowaniem w Polsce, które podziela ich postulaty.

Czy pańskie obietnice różnią się od obietnic choćby PO, która według Kutza nic dla Śląska nie zrobiła?
Moją osobistą wiarygodnością. Odszedłem z PO będąc członkiem władz krajowych, odszedłem ze szczytów władzy. Który polityk zdecydowałby się na coś takiego?

Pańscy koledzy z PO, nie licząc Kazimierza Kutza, się nie zdecydowali. Albo panu nie ufają, albo nie wierzą, że się panu uda.
Ale ja ich nie chcę. Nie będę brał do Ruchu polityków, obiecałem to swoim ludziom. Ludzie mają ich dość. Będą jeszcze dwa-trzy znane nazwiska i to wszystko.

Ze Śląska? Może pański były kolega z komisji Przyjazne państwo? Niedawno przegrał wybory samorządowe.
Mirosław Sekuła? Nie ma mowy. To on de facto zablokował prace tej komisji. A komisja śledcza, której przewodniczył? Kompletna porażka. Polacy nie są baranami, widzieli, co robił Sekuła i wystawili mu ocenę.

A Kutza już pan namówił do startu z pańskiej listy?
Jeśli będzie miał siły i zdrowie, jestem pewien, że Kazimierz Kutz wystartuje.

Lubi pan akcent Tomasza Tomczykiewicza?
Ważne jest to, że ten człowiek nie ma nic do powiedzenia. A już z jakim akcentem nie ma nic do powiedzenia, nie ma żadnego znaczenia.

Pytam, bo może kierownictwo Platformy też nie lubi? Język śląski jakoś nie może doczekać się statusu języka regionalnego.
Ja jestem i będę za. Problem języka śląskiego wpisuje się chyba w ogólny strach przed śląskim separatyzmem w Warszawie. Znów niezrozumiały.

Polecamy w internetowym wydaniu: www.katowice.naszemiasto.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)