PolskaFałszywi bohaterowie PRL: legitymacja za pół litra

Fałszywi bohaterowie PRL: legitymacja za pół litra

Po I wojnie światowej Józef Piłsudski powiedział, że gdyby miał tylu legionistów, co zgłosiło się po wojnie, to by zbudował całą armię. Po II wojnie światowej było podobnie, gdyby wówczas spisać wszystkich kombatantów, to ich liczba byłaby dwukrotnie wyższa niż rzeczywista ilość żołnierzy. Dlaczego tak się działo? Bo opłacało się być kombatantem. A można powiedzieć, że okres PRL bardziej był przyjazny tym fałszywym niż prawdziwym, wystarczyły ubeckie papiery, bądź butelka wódki.

14.09.2009 | aktual.: 14.09.2009 10:25

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

PRL: produkcja kombatantów

W okresie PRL ówczesny Związek Bojowników o Wolność i Demokrację (ZBoWiD, dzisiejszy Związek Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych), politycznie i organizacyjnie podporządkowany PZPR, jako jedyny miał prawo decydowania o tym komu należą się uprawnienia kombatanckie, a komu nie. Z przyczyn politycznych nie przyjmowano do ZBoWiD-u, m.in. części żołnierzy Armii Krajowej. Niektórzy sami nie chcieli. Dr Józef Rell – pełnomocnik prezesa Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, wspomina jak jego ojciec powiedział mu: - nie masz prawa wstępować do ZBOWiD-u, przecież możesz żyć bez tych uprawnień. I tak żył, choć i tak nie uniknął społecznych represji. W 1950 roku po zdanej maturze złożył dokumenty na wyższą uczelnię w Łodzi, dostał zawiadomienie o niedopuszczeniu do egzaminu wstępnego. - Uznano mnie za „wroga ludu” - wspomina pan Józef.

Stuprocentowymi „przyjaciółmi ludu” byli natomiast członkowie ugrupowań komunistycznych, funkcjonariusze UB, MO i oni dostawali legitymacje automatycznie. Ale nie tylko. Zbigniew Podczaski z zarządu Okręgowej Rady Weteranów Żołnierzy Września 1939 r., przynależącej do Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych podkreśla, że najbardziej urodzajne w kombatantów były lata 50 i 60, wtedy kwitła „produkcja” kombatantów za pół litra. Aby uzyskać w tym czasie uprawnienia potrzebne były tylko dwa podpisy osób poświadczających o walce w podziemiu, więc co za problem poprosić kolegów. Cel czystego zysku, otrzymywane dodatki, zniżki na koleje i transport publiczny, zniżka bądź nawet zwolnienie z ubezpieczenia na samochód, plus wszelkie honory. - Wszędzie gdzie tylko było można legitymowano się jako kombatant – mówi pan Zbigniew, a że pijaństwo kwitło i alkohol miał wzięcie, więc produkcja kombatantów trwała. Jak szacuje mój rozmówca fałszywych kombatantów „za pół litra” było minimum 30 procent członków
ZBoWiD-u. (w 1986 r. ZBoWiD łącznie liczył 791tys. członków). - Poważne przegięcia, ale czy to była sprawa do uniknięcia w okresie Polski Ludowej? - pyta pan Podczaski, - Trudno uwierzyć w to, że władza nie wiedziała o takim procederze.

III RP: nowy ład, nowi bohaterowie

Po 1989 roku został powołany Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, który formalnie jest uprawniony do nadawania uprawnień kombatanckich. W 1990 r. ZBoWiD przekształcono w Związek Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych (w Związku nie wyodrębnia się ilości członków z uprawnieniami kombatanckimi, natomiast uczestników wojny obecnie jest ok. 92 tys.).

W 1991 r. ustawa o kombatantach oraz niektórych osobach będących ofiarami represji wojennych i okresu powojennego (Dz.U. 1991 nr 17 poz. 75 ) miała na celu pozbawienie uprawnień kombatanckich m.in. osób, które służyły w NKWD, były zatrudnione w aparacie bezpieczeństwa publicznego lub informacji wojskowej, czy też osób sprawujących w latach 1944-1956 funkcje związane ze stosowaniem represji wobec podejrzanych za działalność podjętą na rzecz suwerenności i niepodległości RP. Niestety nie udało się przeprowadzić pełnej weryfikacji.

W 1989 roku powstał Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, który zrzeszał głównie tych, którzy w okresie PRL bali się represji i wręcz zatajali swoją działalność w AK (w 1990 r. z uprawnieniami ponad 80 tys. członków, obecnie ok. 20 tys.) Teraz mieli okazję na ujawnienie swoich czynów i niektórym najwyraźniej pamięć płatała figle. - Może być tak, że rzeczywiście, niektórzy z nas, ludzi wiekowych, niedocenianych przez wiele wiele lat, wręcz represjonowanych, potępianych, wyszydzanych i wyśmiewanych „zaplute karły” - dopisywali sobie o jeden czyn więcej, czy też w ramach pewnej satysfakcji ubarwiali rzeczywiste dokonania. Oczywiście my tego nie aprobujemy – mówi Józef Rell. Jak ocenia, taka sytuacja mogła dotyczyć minimalnego ilości weryfikowanych. - Nie wykluczam przypadków, że ktoś mógł z jakichś powodów, a w tym również z powodu tego pół litra, komuś poświadczyć, że był w konspiracji – dodaje pan Rell, ale jak przyznaje weryfikacja jest dokonywana „na miarę możliwości” sprawdzenia faktów.

Wieczna skaza?

Stosunki między Światowym Związkiem AK a Związkiem Kombatantów RP są chłodne i oficjalne. Te kontakty w ogóle są, choćby dlatego, że w Związku Kombatantów RP pozostało z czasów PRL wielu żołnierzy AK, którzy na skutek albo swoich postaw politycznych albo na skutek niedołęstwa życiowego nie podjęli decyzji o przeniesieniu się do związku AK. A dlaczego są chłodne? - W tamtym związku są też ludzie, którzy uzyskali uprawnienia kombatanckie w naszym odczuciu niesłusznie – mówi Józef Rell, nie możemy się pogodzić z faktem, że są tam byli oficerowie polityczni działający na usługach Związku Radzieckiego, funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa, sędziowie, prokuratorzy, którzy nas oskarżali, ba, nie tylko oskarżali, oni nas skazywali i wykonywali wyroki. My oczekiwaliśmy, że Związek Kombatantów RP oczyści się z tego rodzaju członków, to nie nastąpiło i dopóki to nie nastąpi, my nie będziemy prowadzić z nimi zażyłej współpracy. Faktem jest, że w ich szeregach są ci, którzy nas mordowali, ci którzy mają ręce zbroczone
naszą krwią.

Czy Związek Kombatantów RP zamierza się oczyścić? Zbigniew Podczaski przyznaje rację Józefowi Rellowi, tylko pyta jak to zrobić, a czy tych fałszywych za pół litra też wyczyścić, a jak? - W pewnym sensie jest to bagno, jak się wejdzie głęboko w to bagno to ciężko z niego wyjść, ani w lewo, ani w prawo, to nie jest takie proste, by się z tego oczyścić, to za dużo lat, ale ważne jest by o tym wiedzieć – mówi członek Związku. Sam mogłem procesować się z jednym donosicielem, który na mnie nasłał NKWD, ale tyle lat minęło, mam zespół Parkinsona na tle nerwowym i jeszcze się w tym kotłować...

Co Polska zrobiła dla prawdziwych bohaterów?

W tej dyskusji o fałszywych kombatantach nie można zapomnieć o prawdziwych bohaterach, którzy walczyli i ginęli za wolność. Skromność nakazuje im się nazywać żołnierzami, którzy służyli Polsce, jak mówi jeden z moich rozmówców. Co dla nich zrobiła Polska?

Zarówno Józef Rell jak i Zbigniew Podczaski przyznają, że niewiele. - W innych krajach dba się w większym stopniu o kombatantów wojennych, nawet w tych krajach, które w czasie wojny były sojusznikami agresorów dostrzega się tych, którzy walczyli - mówią zgodnie. Pan Rell dodaje: - my żyjemy w trudnych warunkach, odebrano nam dawne zniżki chociażby na koleje. W okresie PRL władza dbała o swoich „bohaterów”, najczęściej ubowców, sędziów, prokuratorów, którzy dostawali odznaczenia jak np. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, który miał swoje odniesienie finansowe. Nowa rzeczywistość słusznie przekreśliła wszelkie ekwiwalenty związane z wyróżnieniami, bo one powinny być honorowe a nie materialne. Ale co im zostało? Dodatki miesięczne w granicach 400 zł. łącznie z pielęgnacyjnym. - Obecnie bardziej widzi się okres konspiracji „Solidarności”, niż działalność weteranów II wojny .światowej. Zbigniew Podczaski wtóruje: - polski rząd chwali się, że narodowi i tym co walczyli nieba by przychylił, a nic nie zrobił
dla weteranów wojennych, od 20 lat robią tylko propagandę! Może za pięć lat władza zastanowi się jak nam to wynagrodzić, tylko że za pięć lat to już nie będzie nikogo, więc ci dobroduszni powiedzą: no myśmy chcieli ale niestety oni wymarli...

Dominika Leonowicz - Wirtualna Polska

PS: Po przeczytaniu artykułu pan Józef Rell (Światowy Związek Żołnierzy AK) powiedział, że chętnie uścisnąłby rękę panu Zbigniewowi Podczaskiemu (Związek Kombatantów RP), może to krok ku pojednaniu?

(Dane dot. ilości członków w organizacji ZBoWiD pochodzą z Encyklopedii Internautica)

Komentarze (199)