Falanga na ćwiczeniach wojska? Ekspert: to "błąd systemu"

• Członkowie Falangi brali udział w ćwiczeniach odbywających się podczas natowskich manewrów "Anakonda-16" - wynika z materiałów opublikowanych przez grupę proobronną
• Falanga wspiera rebeliantów w Doniecku i sympatyzuje z Hezbollahem
• MON zaprzecza, by zapraszał radykałów do udziału w manewrach
• To błąd systemu. Grupy paramilitarne to naturalny cel obcych służb - ocenia ekspert.

Szkolenie organizacji proobronnych w 1 Warszawskiej Brygady Pancernej w Wesołej
Źródło zdjęć: © zoom.mon.gov.pl | ppor. R.Suchy/MON
Oskar Górzyński

Jednym z postulatów Falangi, skrajnie prawicowej i prorosyjskiej organizacji, której członkowie walczyli w Donbasie po stronie Rosjan, jest wyprowadzenie NATO z Polski. Dlatego udział falangistów w czerwcowych ćwiczeniach odbywających się równocześnie z natowskimi w manewrami "Anakonda-16" mógł wywołać zdziwienie. Ale nie wywołał, dopóki na fakt ten uwagi nie zwrócił Marcin Rey, administrator strony "Rosyjska V kolumna w Polsce" na Facebooku. "Falangiści weszli do 'mainstreamu' i cieszą się poparciem wszelakich czynników państwowych" - alarmował Rey.

Jego obawy wzbudził udział członków Falangi w Regionalnym Ćwiczeniu Obronnym w Bieszczadach, w których obok żołnierzy 21 Brygady Strzelców Podhalańskich udział brali członkowie grup proobronnych w ramach organizacji "Strzelec" Józefa Piłsudskiego. Wśród jednostek ćwiczących obronę zapory i elektrowni w Solinie przed pozorowanym atakiem "dywersantów z południowego wschodu" było Stowarzyszenie Jednostki Strzeleckiej 2039 z Krakowa, której władze i dowództwo to w większości aktywni członkowie Falangi.Wśród liderów grupy jest m.in. Michał Prokopowicz, jeden z koordynatorów Falangi, a wcześniej prominentny działacz partii Zmiana, której założyciel, Mateusz Piskorski, przebywa w areszcie w związku z zarzutami o szpiegostwo na rzecz Rosji.

MON zaprzecza, by zapraszał członków Falangi na ćwiczenia w Bieszczadach i twierdzi, że nie były one częścią "Anakondy". Jednak o swoim udziale informowali sami członkowie SJS Kraków 2039 na Facebooku, a o uczestnictwie grup "Strzelca" (nie wymieniając poszczególnych jednostek) pisał sam MON na oficjalnej stronie poświęconej natowskim manewrom.

Krakowska jednostka, która miała wziąć udział w manewrach w Solinie, pierwotnie wchodziła (pod nazwą JS 2039 Kraków) w skład Związku Strzeleckiego "Strzelec" Organizacja Społeczno-Wychowawcza - jednej z największych organizacji proobronnych w Polsce, współpracującej z Ministerstwem Obrony Narodowej. Gdy powiązania liderów z Falangą wyszły na jaw, Komendant Główny "Strzelca" Marcin Waszczuk zdecydował usunąć falangistów z jednostki.

- Powodem tej decyzji było ostentacyjne palenie natowskich flag przez członków jednostki i wygłaszane przez nich skrajne poglądy, jakieś herezje - mówi WP Waszczuk. Rozwiązane zostały dwa z czterech plutonów jednostki, lecz - jak się okazało - nie był to koniec ich działalności w ramach koordynowanej przez MON Federacji Organizacji Proobronnych. Wyrzuceni ze "Strzelca" najpierw założyli stowarzyszenie (które wsławiło się m.in. organizacją "patroli antybanderowskich", mających strzec granic przed przenikaniem ukraińskich nacjonalistów), a potem w swoje struktury włączył je "Strzelec" im. Józefa Piłsudskiego z siedzibą w Rzeszowie.

- Mają opinie przyzwoitych patriotów. Byli ostrzegani przed falangistami, ale chcieli "dać im szansę" - mówi Rey.

Dowódca rzeszowskiego "Strzelca" Marek Matuła tłumaczy, że przed przyjęciem krakowskiej grupy zwrócił się "do stosownej państwowej służby" z prośbą o sprawdzenie ich pod kątem działalności. Kiedy służby stwierdziły brak zastrzeżeń, jednostka została przyjęta.

- JS 2039 warunków umowy dotrzymuje, robi to, co robić powinna, nie działa w Falandze ani Hezbollahu, Hamasie, ISIS, a nawet nie współdziała z poczciwymi somalijskimi piratami – mówi Matuła. - Potwierdzam, że stosowne służby Państwa utrzymują z nami stały kontakt i pewnie dokonują też odpowiedniego rozpoznania. Nigdy też nie otrzymaliśmy najmniejszych sygnałów, że z działalnością JS 2039 jest coś nie w porządku - dodaje.

Właśnie dzięki patronatowi rzeszowskiego związku pluton falangistów mógł wziąć udział w ćwiczeniach. Ministerstwo Obrony Narodowej, które jeszcze przed zmianą władzy zapoczątkowało włączanie grup proobronnych pod parasol państwa - a teraz chce w oparciu o nie budować system Obrony Terytorialnej - zapewniało, że będzie weryfikować uczestników ćwiczeń (ministerstwo zapowiada, że rekrutacja do oddziałów OT będzie prowadzona indywidualnie, a członkowie organizacji nie będą przyjmowani grupowo). Ostatecznie w "Anakondzie" udział wzięło 500 osób z pięciu organizacji proobronnych. Ćwiczenia w Solinie były obserwowane przez przedstawicieli Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Biura ds. Organizacji Proobronnych MON oraz komandosów z Formozy. Jak mówi dowódca "Strzelca" OSW, Marcin Waszczuk, weryfikacja faktycznie miała miejsce. - Dowódcy jednostek byli sprawdzani, deklarowali skąd są i to w każdej chwili można było sprawdzić - mówi WP.

Jak więc mogło dojść do tego, że członkowie organizacji o powiązaniach i sympatiach z prorosyjskimi separatystami, libańskim Hezbollahem i ludźmi podejrzewanymi o szpiegostwo zostali dopuszczeni do ćwiczeń, zyskując dostęp do strategicznego obiektu? Zdaniem Michała Rybaka, byłego funkcjonariusza Agencji Wywiadu i szefa Kancelarii Bezpieczeństwa Rybak, wyjaśnienie jest proste.

- Służby specjalne nie są w stanie sprawdzić wszystkiego. Jest to pewien błąd systemu. Po prostu nie ma tylu ludzi, budżety służb również pozostawiają wiele do życzenia - mówi Rybak. - Podobnie było w przypadku jednej z jednostek wojskowych Wojsk Specjalnych, w pobliżu której pojawił się człowiek powiązany z islamskimi terrorystami - wkazuje. Ekspert dodaje jednak, że jest daleki od wskazania, że umożliwienie działania takim grupom, jest celowym działaniem ze strony agentury obcego wywiadu w strukturach naszego państwa. - Jednak jeśli istnieje taka możliwość, to trzeba ją z całą pewnością zweryfikować -mówi .

Zdaniem Rybaka, wojsko i grupy paramilitarne są "naturalnym celem" działalności obcych służb. Zaznacza jednak, że wywiady zbierają informacje w sposób tajny i nie ułatwiają przeciwnikowi identyfikacji tematów, którymi się interesują. - Informacje potrzebne do wysadzenia lub zakłócenia pracy zapory na Solinie, można pozyskać z internetu, ze źródeł otwartych i ogólnie dostępnych. Podczas takich ćwiczeń lepiej jest pozyskiwać informacje o procedurach działania, zbierać kontakty lub elementy służące budowie charakterystyk poszczególnych osób, pozostających w zainteresowaniu - mówi ekspert. Niezależnie od tego, czy tak rzeczywiście było, ekspert przekonuje, że zaangażowanie Rosjan w Polsce jest szersze, niż to się wydaje. - Mam wrażenie, że jeszcze w pełni nie zobaczyliśmy skali wielopłaszczyznowego działalności Rosjan w Polsce - mówi Rybak.

Wybrane dla Ciebie

Wszyscy uwolnieni. Zakończyło się przekazywanie zakładników
Wszyscy uwolnieni. Zakończyło się przekazywanie zakładników
Trump: Nie jestem pewien, czy uda mi się dostać do nieba
Trump: Nie jestem pewien, czy uda mi się dostać do nieba
Trump otrzyma najwyższe cywilne odznaczenie Izraela
Trump otrzyma najwyższe cywilne odznaczenie Izraela
Ulewy i powodzie. Burza Alice sieje spustoszenie w Katalonii
Ulewy i powodzie. Burza Alice sieje spustoszenie w Katalonii
Rzucił się na radiowóz Straży Miejskiej. Wykrzykiwał też groźby
Rzucił się na radiowóz Straży Miejskiej. Wykrzykiwał też groźby
Premier Przemysław Czarnek? Polityk tłumaczy słowa prezesa
Premier Przemysław Czarnek? Polityk tłumaczy słowa prezesa
Donald Trump w Izraelu. Witany był na czerwonym dywanie
Donald Trump w Izraelu. Witany był na czerwonym dywanie
Warszawa "tyje"? Media o niepokojącym trendzie
Warszawa "tyje"? Media o niepokojącym trendzie
Polacy chcą zmiany na stanowisku premiera? Są wyniki sondażu
Polacy chcą zmiany na stanowisku premiera? Są wyniki sondażu
Wypadek w Tatrach Wysokich. Zginęła 45-latka
Wypadek w Tatrach Wysokich. Zginęła 45-latka
Nowy Jork w stanie wyjątkowym. Nadchodzi potężna burza
Nowy Jork w stanie wyjątkowym. Nadchodzi potężna burza
Oburzenie we Włoszech. Minister mówiła o "wycieczkach" do Auschwitz
Oburzenie we Włoszech. Minister mówiła o "wycieczkach" do Auschwitz