Fala protestów sparaliżowała Francję. Zamknięto szkoły, metro stanęło
Francuzi od 13 dni strajkują przeciwko reformie emerytalnej. W Paryżu sparaliżowany został transport publiczny, do pracy nie poszli także nauczyciele, lekarze, prawnicy i obsługa wieży Eiffela.
- Francuzi protestują przeciwko reformie emerytalnej i podniesieniu wieku emerytalnego z 62 do 64 lat
- Masowe protesty sparaliżowały ruch w Paryżu
- Na ulicach francuskich miast protestowało kilkaset tysięcy ludzi
Według AP, w Paryżu funkcjonowały zaledwie dwie z 16 linii metra, co spowodowało ogromne problemy z komunikacją w mieście. Duże utrudnienia odnotowano w ruchu kolei podmiejskich. Na ulice masowo wylegli piesi, co dodatkowo skomplikowało sytuację. Korki na drogach w regionie paryskim w godzinach porannych sięgały łącznie 300 km.
Protestowali również maszyniści. W trasy wyjechała tylko 1/4 pociągów wielkich prędkości TGV. Również wiele pociągów międzynarodowych zanotowało znaczne opóźnienia. W strajku wzięło udział także wielu nauczycieli i wykładowców, co przełożyło się na odwołane zajęcia i egzaminy. Utrudnione zostało także działanie szpitali, gdyż w proteście uczestniczył personel medyczny i lekarze.
Na kilka godzin przed zapowiadanymi demonstracjami w stolicy Francji policja zagrodziła dostęp do Pałacu Elizejskiego, szykując się na ewentualne akty przemocy ze strony działaczy oddolnego ruchu protestacyjnego "żółtych kamizelek" czy innych radykalnych demonstrantów występujących przeciwko niesprawiedliwości ekonomicznej.
Według organizatorów, w protestach na terenie całej Francji wzięły udział setki tysięcy osób. Nie obyło się bez przykrych incydentów - w Nantes policja użyła gazu łzawiącego wobec osób zgromadzonych na demonstracji.
Falę protestów mogą przerwać dopiero... Święta Bożego Narodzenia. Według sondażu ośrodka Ifop, 55 proc. Francuzów uważa kontynuowanie protestów w okresie świątecznym za "nie do przyjęcia".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl