Fala kpin z byłej posłanki PO. Wszystko przez te słowa
Polskim politycznym Twitterem wstrząsnęła kolejna afera pozbawiona jakiegokolwiek znaczenia i sensu. Poszło o internetowy wpis Ligii Krajewskiej, byłej posłanki PO, oskarżonej przez prokuraturę o malwersacje finansowe. Otóż internauci uznali, że Krajewska zapomniała się przelogować i sama sobie współczuła oraz dodawała otuchy.
07.01.2018 | aktual.: 07.01.2018 09:22
Politycy i dziennikarze aktywni na Twitterze regularnie kpią z tych, z których akurat można pokpić. Choć zwykle burze są pozbawione jakiegokolwiek znaczenia, często osiągają potężne rozmiary. Szczególnie w weekendy (nie mówiąc już o długich weekendach), kiedy nie dzieje się nic istotnego. Wieczorem w Święto Trzech Króli jedną z głównych rozrywek znudzonego twitterka stały się kpiny z Ligii Krajewskiej. Po tym, jak opisano zarzuty wobec byłej posłanki PO (więcej o nich tutaj), ta zaczęła się bronić.
"Boże, Pani Ligio przeczytałam właśnie….bardzo mi przykro i bardzo pani współczuje! Absolutnie nie zasłużyła Pani na takie oszczerstwa!!! Tyle ile pracy, serca, dobrej energii włożyła Pani w każdego ucznia, nauczyciela, rodzica przez te wszystkie lata….po prostu brak mi słów!" - taki wpis pojawił się na koncie posłanki. Szybko zaczęto kpić, że Krajewska obsługuje też inne konto i zapomniała się przelogować. Po kilkudziesięciu minutach wytłumaczyła, że to treść SMS-a, którego otrzymała. Zamieściła nawet screena.
Ale oczywiście takie wytłumaczenie, dość logiczne i prawdopodobne, zepsułoby użytkownikom Twittera rozkręcającą się w najlepsze zabawę (czyli falę kpin i pogardy). Poważni, wydawałoby się, publicyści zaczęli trawestować wpis Krajewskiej, inni tylko przekazywali go dalej, opatrując kpiącym komentarzem. Do akcji wkroczył też niezawodny portal braci Karnowskich, który sytuację nazwał "cyrkiem".
W obronie Krajewskiej stanęła blogerka Kataryna. "Ej, serio myśleliście, że Krajewska się nie przelogowała? Gdyby tak było to ten twit by adresowała do siebie. Dla mnie oczywiste, że wrzucała coś jako ona, domyśliłem się że cytat. Nie róbcie afery" - napisała. Ale jej apel cieszył się zdecydowanie mniejszą popularnością, niż kolejne kpiny. Taka specyfika Twittera (i w ogóle internetu), że gdy komuś powinie się noga (albo wystarczająco dużo osób uzna, że tak się stało), nie ma żadnej litości.
To nie pierwszy taki przypadek - w przeszłości o dyskusję z sobą samym posądzeni zostali Ryszard Czarnecki z PiS i Ryszard Kalisz z SLD.