Fala fekaliów płynęła przez dom, pizzerię i ogród
Mieszkanka ul. Komoronickiej w Poznaniu przeżywa ten sam koszmar za każdym razem, gdy spadnie większy deszcz. Jej dom, pizzerię i ogród zalewają fekalia, które wybijają z kanalizacji. Prawdziwy dramat rozegrał się w ostatni poniedziałek, kiedy nieczystości wdarły się do samochodu oraz pomieszczeń, w których był sprzęt i komputery.
- Wiem, co czują powodzianie, jestem w podobnym położeniu - żali się Elżbieta Bogaczyk. - Jednak moja sytuacja jest jeszcze gorsza, bo moją posesję, dom i pizzerię zalewają nieczystości z kanalizacji. Po poniedziałkowej ulewie rzeka fekaliów wlała się do domu i pizzerii, zalało nawet samochód. Tak dalej nie można żyć, przeklinam dzień, w którym zdecydowałam się kupić dom przy ulicy Komornickiej. Całkowitą winę za sytuację ponosi Aquanet, nawet tego specjalnie nie ukrywają, ale traktują nas jak powietrze.
Czytelniczka "Głosu Wielkopolski" wprowadziła się do domu przy ulicy Komornickej 16 w maju 2006 roku. Dom zaczęto remontować, rodzina zamieszkała w tak zwanym przyziemiu i zaczęła odnawiać piętro. Nie zdążyła. W sierpniu 2007, po ulewie, wybiły pokrywy ze studzienek kanalizacyjnych, zarówno na ich przyłączach oraz w ulicy. Nieczystości płynęły falą , która wdarła się na działkę i zalała parter.
- Mieliśmy tam sprzęt RTV i AGD, meble jeszcze w kartonach, ubrania, słowem wszystko - wspomina E. Bogaczyk. - To było traumatyczne przeżycie, moja rodzina była w szoku, smród był nie do wytrzymania. Oczywiście zgłosiliśmy sprawę do Aquanetu, firma przysłała swojego ubezpieczyciela. Oszacował nasze straty na 16 tysięcy złotych, my wynajęliśmy naszego, on wycenił szkody na 70 tysięcy złotych, oczywiście dostaliśmy 16 tysięcy. Co było robić, musieliśmy zacisnąć zęby i pokryć szkody z własnej kieszeni.
Rok 2007 był dla mieszkańców posesji przy ulicy Komornickiej 16 w miarę "spokojny". Zalało ich tylko trzy razy, ale straty nie były tak wielkie. Otrzymali też odszkodowania od Aquanetu, wszystkie rzędu kilku tysięcy złotych.
- W 2008 roku, po kolejnym zalaniu, przestałam płacić rachunki za wodę i ścieki - mówi nasza czytelniczka. - Aquanet chyba czuł się winny, bo nie zareagował na to, zamontowano na naszym przyłączu specjalnie sprowadzone z Francji studzienki ciśnieniowe, które w razie nagłego przyboru wody zamykały nasze przyłącza. Klapę od studzienki na ulicy przymocowano dużymi śrubami.
24 lipca tego roku ulice Poznania zostały zalane ulewnym deszczem i posesję na Górczynie zalała fala fekaliów. Śruby na klapie ulicznej studzienki wytrzymały, nie wytrzymała natomiast płyta stropowa kanału kanalizacyjnego. Ciśnienie wyrwało uliczny asfalt. Poziom fali nieczystości, co widać na ścianach budynku, sięgał nawet pół metra!
- Na drugi dzień zjawiła się ekipa z Aquanetu z kamerami, by zbadać sieć kanalizacyjną - wspomina E. Bogaczyk. Szybko odjechali, bo nie mogli odkręcić klapy studzienki.
Przy okazji jeden z pracowników Aquanetu zachowywał się bardzo grubiańsko. Powiedział "ku..., o co tutaj chodzi , jak pada to zalewa, chcieliście mieć dom, to macie". Oczywiście powiadomiliśmy o tym Aquanet i podobno ten pracownik został zwolniony.
W miniony poniedziałek wieczorem nad Poznaniem znów zebrały się burzowe chmury. - To jest tragedia - żali się nasza czytelniczka. - Znów nas zalały nieczystości, tym razem fekalia wdarły się do pizzerii, samochodu, pomieszczeń w których był sprzęt i komputery. W nocy przyjechali strażacy, by wypompowywać nieczystości z pomieszczeń. Niewiele to pomogło, bo to, co gęste, zostało. Mam trawnik pełen odchodów, papieru toaletowego, podpasek. Z pomieszczeń pizzerii musieliśmy wyrzucić wszystkie szafki. Cały sprzęt wynieśliśmy na ogród i go dezynfekujemy. Nie wiem, jak mamy dalej żyć, wszystko cuchnie, smród fekaliów powoduje u dziecka wymioty, ja też fatalnie się czuję, ale muszę sprzątać.
Aquanet obiecał odszkodowanie, ale podobnie jak w poprzednich wypadkach można wątpić, czy pokryje on choć część strat. Przecież ziemia na tej posesji jest skażona. Trzeba byłoby ja wykopać, wywieźć, i przywieźć nową. Wątpliwe, czy ekspert ubezpieczeniowy uwzględni też uszczerbek na zdrowiu, szok, psychiczny i fizyczny dyskomfort mieszkańców nieruchomości przy ulicy Komornickiej 16.
Aquanet poczuwa się do winny, choć nie do końca. "Sprawa jest nam znana i zajmujemy się nią" - pisze Dorota Wiśniewska, rzecznik prasowy Aquanetu. - "Najważniejsze w tym jest to, że nie ma na tej ulicy kanalizacji deszczowej. Przy ulewnych deszczach wylewa z kanału sanitarnego, do którego są nielegalnie podłączeni z deszczówką mieszkańcy tego rejonu. Prowadzimy regularne kontrole, ale jest to szukanie igły w stogu siana, nie możemy bez pozwolenia właściciela wchodzić na jego posesję i kontrolować".
"Tymczasem przy większych deszczach, z racji lokalizacji oraz praw fizyki, przy omawianej posesji wybija. Zainstalowaliśmy już włazy antyzalewowe, po ostatniej ulewie pojawiły się uszkodzenia płyty stropowej komory kanału, dzisiaj kończymy jej naprawę, zostało jeszcze wyasfaltowanie i uprzątnięcie terenu. W imieniu spółki przepraszam mieszkańców za te niedogodności".
Jak można przeczytać w odpowiedzi, Aquanet tylko w części przyjmuje winę na siebie, są współwinowajcy - sąsiedzi, którzy mają nielegalnie podłączenia do sieci kanalizacyjnej deszczówki.
Po kilku miesiącach starań czytelniczce "Głosu Wielkopolski" udało się wreszcie porozmawiać z prezesem Aquanetu Pawłem Chudzińskim. - Rozmowa była tyle miła, co mało konkretna - relacjonuje pani Elżbieta. - Pan prezes obiecał, że osobiście zajmie się tą sprawą, a odszkodowanie będzie proporcjonalne do naszych szkód. Mam nadzieję, że prezes Chudziński dotrzyma słowa i nasz koszmar się skończy.
Polecamy w wydaniu internetowym:
Pl. Wolności: Winda stulatka wciąż piękna i na chodzie