PolskaFakty i mity ws. obniżki podatków

Fakty i mity ws. obniżki podatków

Kandydat na prezydenta Jarosław Kaczyński i jego najbliższe otoczenie chwalą się sukcesami swojego rządu między innymi, sukcesem sztandarowym, że "dzięki niemu i jego partii Polacy płacą niższe podatki". Kto najbardziej zyskał na tej obniżce, czyżby nie najbiedniejsi? - zastanawia się Ireneusz Kwiatkowski, Internauta WP.

Fakty i mity ws. obniżki podatków
Źródło zdjęć: © PAP

17.06.2010 | aktual.: 18.06.2010 09:06

Rzeczywiście, Kaczyński nie mija się tu z prawdą, bo rok 2009 powitał nas obniżką podatków PIT. Czy jednak ta obniżka, może być powodem do zadowolenia w podobnym stopniu, dla wszystkich obywateli? Najlepiej na to pytanie odpowiedzieć w oparciu o oszacowane skutki obniżki podatków, dla poszczególnych grup podatników, a nie jak dotychczas, tylko o werbalnie głoszone ogólniki dotyczące sukcesu. Szacunku dokonano na danych rzeczywistych z rozliczenia PIT za 2008 r. opublikowanych przez Ministerstwo Finansów, nakładając te dane na nową, spłaszczoną skalę podatkową obowiązującą w 2009 roku i obecnie.

Szybka kalkulacja

I tak, ponad 22,5 miliona podatników z dawnego 19% przedziału skali podatkowej, mających dochody do 44490 złotych, to jest 92,1% wszystkich podatników PIT od osób fizycznych, w 2008 roku przeciętnie zapłaciło by miesięcznie zaledwie o 11 złotych mniej podatku niż według wcześniejszych zasad skali trójszczeblowej. Z tego rachunku wynika, że w warunkach porównywalnych, przyjmując 2008 rok za podstawę obliczeń, do budżetu od tej grupy podatników według skali obowiązującej w 2009 r. wpłynęło by mniej niż w 2008 r. o około 2 miliardy 960 milionów złotych.

Następna grupa to około 1,8 miliona podatników, z dawnego drugiego przedziału skali podatkowej, mających dochody od 44490 do 85528 złotych, to jest 6,5 % podatników PIT od osób fizycznych. Analogicznie licząc, miesięcznie zapłaciliby oni mniej podatku o około 153 zł. Do budżetu od tej grupy podatkowej wpłynęłoby mniej o ok. 2 miliardy 900 milionów złotych.

Wreszcie 342 tysiące 200 podatników z dawnego trzeciego przedziału o dochodach ponad 85528 złotych, to jest 1,4% podatników PIT od osób fizycznych. Analogicznie, zapłacili by oni mniej podatku miesięcznie o około 834 złotych, a do budżetu od tej grupy podatników wpłynęło by mniej o 3 miliardy 430 milionów złotych.

Jak widać, budżet państwa straciłby w 2009 roku z tytułu podatku dochodowego PIT, w porównaniu do 2008 roku, w warunkach po spłaszczeniu skali podatkowej z trzech do dwóch przedziałów, około 9 miliardów 290 milionów złotych.

Zmiana ta pogłębiłaby jeszcze bardziej, niż to było wcześniej, różnice w dochodach ludności. Jak z powyższego wynika 22,5 miliona podatników mających w 2008 roku przeciętnie miesięcznie dochody do 3707 złotych, czyli nieco ponad przeciętne średnie wynagrodzenie w Polsce, zyskało w imię solidaryzmu społecznego, ze zmianą skali relatywnie 14 razy mniej do podatników z przedziału drugiego o dochodzie miesięcznym od 3707 do 7127 złotych i 76 razy mniej od podatników o dochodach miesięcznych ponad 7127 złotych.

Obniżka podarowała większości "wdowi grosz"

Czy rzeczywiście można mówić o sukcesie rządu polegającym na obniżce podatków wszystkim obywatelom? Z przedstawionej symulacji wyraźnie widać, że wprowadzając spłaszczoną skalę podatkową od 2009 r. rząd zadbał głównie o siebie, parlamentarzystów, urzędników wyższego szczebla, pracowników mediów, dziennikarzy i innych osób na kierowniczych stanowiskach w podmiotach gospodarczych, a nie zatroszczył się należycie o ponad 92,1 % podatników - w tym emerytów, rencistów i ludzi biednych mających dochody poniżej średniego krajowego wynagrodzenia. Świadczą o tym fakty, bo 22,5 miliona Polaków, podatników PIT, dostało przysłowiowy "wdowi grosz", bo tak tylko można nazwać przeciętnie zaledwie 11 złotową dla nich miesięczną obniżkę podatków. Obniżkę wielokrotnie mniejszą, w porównaniu do tego, co decydenci przeznaczyli albo zagarnęli, w imię solidaryzmu społecznego, dla siebie i dla około 2 milionów 140 tysięcy podatników PIT z dawnego drugiego i trzeciego przedziału skali podatkowej.

Nasuwają się pytania. Dlaczego obniżka podatków dla niewielkiej grupy bogatych obywateli ma sprzyjać ich bogaceniu się znacznie szybciej, niż zdecydowanie wielokrotnie większej ilości obywateli biedniejszych lub żyjących w ubóstwie? Czy tak należy rozumieć realizację głoszonej publicznie misji Polski solidarnej?

Poza tymi indywidualnymi, w skali mikro, szkodliwymi ze względów społecznych, skutkami zmiany skali podatkowej, o kwotę ponad 9 miliardów 290 milionów złotych, w warunkach 2008 roku, zmniejszają się dochody budżetu państwa. Podobnie zresztą ocenić należy negatywnie skutki finansowe obniżki podatków w wymiarze makro. Sytuacja ta stwarza realne prawdopodobieństwo ograniczenia świadczeń ze środków publicznych głównie dla osób określanych mianem biednych oraz emerytów i rencistów oraz nie dofinansowanych ze środków publicznych zadań lub podmiotów. Pomijam negatywne skutki wynikające z obniżki składki rentowej oraz likwidacji podatków od spadków dla określonych grup pokrewieństwa. Te dwa nowe uregulowania wprowadzone przez rząd PiS, Samoobrony i LPR oraz ich zaplecze polityczne, niestety preferują również bogatych obywateli i w dodatku uszczuplają też dochody budżetowe. Właśnie te dochody budżetowe, z których bardziej korzystają biedniejsi obywatele, o niższych dochodach, niż obywatele z dawnego drugiego i
trzeciego przedziału, o wyższym statusie dochodowo-społecznym.

W świetle powyższego, nasuwa się pytanie, czy publicznie powtarzane wielokrotnie zadowolenie ze swoich osiągnięć z powodu obniżki podatków, w czasie rządzenia Polską, jest zasadne moralnie wobec 22,5 miliona Polaków?

Z przedstawionych przeze mnie danych widać, że zamiast obietnicy solidaryzmu społecznego i zmniejszania rozpiętości dochodów obywateli, nastąpiło istotne naruszenie tych wcześniej obowiązujących zasad i relacji.Nowa skala podatkowa obowiązująca od 2009 roku wpłynęła na pogłębienie rozpiętości dochodów pomiędzy grupami obywateli dobrze sytuowanymi materialnie, a obywatelami biednymi, żyjącymi często na skraju granicy egzystencji.

Takie owoce rządzenia oceniam, jako efekt prowadzenia błędnej polityki społeczno-gospodarczej rządu i wspierającej go większości parlamentarnej. Sądzę, że lepiej więc nie mówić nic o tych "sukcesach" bo przecież jak widać z przedstawionych danych liczbowych, sukcesu nie było, nadal nie ma i nie będzie. Są tylko publicznie głoszone mity o tym sukcesie, zamiast milczenia, bo jest on firmowany pod szyldem wierności zasadom solidaryzmu społecznego.

Ireneusz Kwiatkowski, doktor nauk ekonomicznych, docent w Katedrze Finansów i Rachunkowości w Zachodniopomorskiej Szkole Biznesu w Szczecinie

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)