Polska"Fakt": Premier Tusk ukrył prawdę o swojej rodzinie

"Fakt": Premier Tusk ukrył prawdę o swojej rodzinie

Donald Tusk (55 l.), mówiąc o swoim postępowaniu wobec bliskich, mocno się zagalopował. – Mam zasadę, że nigdy żadnemu swojemu bliskiemu nie pomagałem, korzystając z funkcji, jaką pełnię – ogłosił z surową miną. Czy szef rządu celowo minął się z prawdą? Czy tylko zawiodła go pamięć? Rodzina i znajomi premiera nie nadużywają może rządowych przywilejów, ale to nieprawda, że z nich nie korzystają.

"Fakt": Premier Tusk ukrył prawdę o swojej rodzinie
Źródło zdjęć: © newspix.pl

18.08.2012 | aktual.: 20.08.2012 10:30

– Staram się zawsze rozdzielić rolę ojca, role prywatne od roli prezesa Rady Ministrów – powiedział Donald Tusk podczas wystąpienia, na którym ostro odciął się od syna Michała (30 l.), który wplątał się we współpracę z właścicielem Amber Gold. Premier zapewniał też wtedy, że ani córka Katarzyna (25 l.), ani syn nigdy nie oczekiwały pomocy od niego jako premiera.

BOR dla syna

Nie oczekiwały, ale zdarzało im się z tego korzystać. Michał Tusk sam przyznał w wywiadzie dla dziennikarza Gazety Wyborczej Piotra Pacewicza (59 l.), że korzystał z ochrony BOR. – Przez pewien czas, szczególnie jak był nasz ślub i jak żona rodziła. Zdarzyło mi się, że musiałem skorzystać z Biura Ochrony Rządu. Mam telefon i mogę zadzwonić – opowiadał wtedy syn premiera. To było latem 2008 roku.

Auto dla żony

Rok później, we wrześniu 2009 r. Małgorzata Tusk (55 l.) i córka Katarzyna wybrały się na zakupy do jednej z warszawskich galerii handlowych. Gdy one buszowały po sklepach, na podziemnym parkingu czekała na nich rządowa skoda z szoferem. A chwilę kierowca postał, bo premierowa zabrała Kasię jeszcze do kawiarni, gdzie dziewczyna zamówiła ciasto.

Samolot dla córki

W grudniu 2011 r. z uprzejmości szefa rządu skorzystał chłopak córki premiera, Staszek Cudny (25 l.). W Warszawie przeszedł zabieg ortopedyczny nogi. Ze szpitala odebrał go rządowy samochód z kierowcą, który zawiózł Staszka i Kasię do premierowskiej willi przy ul. Parkowej. A potem, już w towarzystwie premiera, wszyscy udali się na lotnisko – także rządowymi limuzynami. I wsiedli na pokład embraera, którym polecieli do Trójmiasta. Podróż trwała ok. godzinę.

Godzina lotu embraera, uwzględniając koszty czarteru i LOT-owskiej obsługi, kosztuje według wyliczeń tygodnika Wprost ok. 36 tys. zł. Bilet lotniczy u narodowego przewoźnika można kupić za ok. 250 zł.

Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Premier kręci. Wziął kredyt na mieszkanie syna

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3009)