Ewakuacja na łódzkim lotnisku, interweniowali saperzy
W Porcie Lotniczym im. Władysława Reymonta w Łodzi na prawie godzinę ewakuowano terminal nr 1. Wszystko przez pozostawiony na przystanku nieopodal lotniska plecak. Interweniowali saperzy. Na szczęście alarm okazał się fałszywy. - Sytuacja wróciła już do normy - powiedziała Wirtualnej Polsce rzeczniczka lotniska, Katarzyna Dobrowolska.
15.09.2010 | aktual.: 15.09.2010 20:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po godzinie 17 na przystanku niedaleko terminalu nr 1 zauważono pozostawiony bez opieki plecak. Ze względów bezpieczeństwa zarządzono natychmiastową ewakuację terminalu nr 1, na którym znajdują się głównie biura; na miejsce wezwano saperów. Choć terminal nr 2, na którym odbywa się odprawa pasażerów, nie został objęty ewakuacją, samoloty i tak nie mogły kursować, gdyż nad lotniskiem zamknięto przestrzeń powietrzną. Na szczęście nie utrudniło to ruchu, gdyż w tym czasie nie planowano żadnych przylotów ani odlotów.
Rzeczniczka lotniska powiedziała Wirtualnej Polsce, że alarm okazał się fałszywy. Znaleziono już właściciela pechowego plecaka. Mężczyzna jest obecnie przesłuchiwany.