Ewa Kopacz: nie było prośby o publikację raportu Macierewicza
Marszałek Sejmu Ewa Kopacz powiedziała, że nie dostała prośby ws. publikacji raportu z prac parlamentarnego zespołu ds. zbadania katastrofy smoleńskiej, a kancelaria sejmu nigdy nie utrudniała pracy zespołowi. Szef biura zespołu oświadczył, że o wydanie raportu zwrócił się do Kopacz w liście wysłanym we wtorek.
29.08.2012 | aktual.: 29.08.2012 22:27
W ostatnich dniach media podały, że raport z prac zespołu Macierewicza "28 miesięcy po Smoleńsku" można kupić w księgarni "Gazety Polskiej" mniej więcej za 60 zł. Rzecznik PiS Adam Hofman, odnosząc się do tych doniesień, powiedział dziennikarzom w sejmie m.in., że sejm nie zgodził się wydać raportu. Uważa, że skoro marszałek Kopacz "nie chce propagować dobrego raportu, to wychodzą tylko jej intencje polityczne".
- Trudno spełniać oczekiwania i prośby, jeśli one nie mają charakteru jawnego. Nie wiem, może to są wyłącznie marzenia - powiedziała na konferencji prasowej Kopacz, odnosząc się do wypowiedzi Hofmana. Marszałek podkreśliła, że poprosiła o sprawdzenie, "czy ktokolwiek się zwracał z prośbą, by zadośćuczynić prośbie Antoniego Macierewicza". - Takiej prośby w ogóle nie było - powiedziała.
Kopacz wyjaśniła, że w poprzedniej kadencji Sejmu na stronie internetowej zespołu Antoniego Macierewicza umieszczono siedemnaście nagrań z jego posiedzeń. - W tej kadencji nikt nie zgłosił wniosku tym zakresie. Czynności te były zawsze wykonywane na prośbę i we współpracy z panem Bartłomiejem Misiewiczem, asystentem pana posła Macierewicza - wyjaśniła.
- Mimo wielokrotnych próśb o przedstawienie dokumentów z prac zespołu w celu uzupełniania danych na stronie zespołu, a także ich archiwizacji (...) nie zostały one dostarczone - dodała marszałek sejmu.
Raport w sprzedaży czy nie?
Oświadczenie ws. wypowiedzi Kopacz przesłał PAP szef biura zespołu parlamentarnego ds. zbadania katastrofy Bartłomiej Misiewicz. Napisał, że nieprawdą jest, iż raport z działalności zespołu pt. "28 miesięcy po Smoleńsku" jest w sprzedaży; zaznaczył, że żadne wydawnictwo nie dostało od zespołu parlamentarnego zgody na rozpowszechnianie raportu.
Podkreślił też, że od czasu zaprezentowania raportu - 10 sierpnia - został on uaktualniony i zredagowany. Prace nad raportem zakończyły się - według Misiewicza - w ostatni wtorek 28 sierpnia. Twierdzi on, że tego samego dnia zwrócił się z prośbą do marszałek sejmu o wydanie raportu przez wydawnictwo sejmowe (kopia pisma została załączona do oświadczenia). Jak dodał, do środy nie otrzymał odpowiedzi na tę prośbę "poza informacją pani marszałek, że ww. pisma nie otrzymała".
Według Misiewicza twierdzenia Kopacz, że sejm nie utrudnia pracy zespołowi są "niewiarygodne". Szef biura zespołu napisał, że od samego początku urzędnicy kancelarii sejmu ignorowali pisma kierowane przez szefującego zespołowi Antoniego Macierewicza z prośbą o spisywanie stenogramów z posiedzeń. Jako dowód Misiewicz załączył do oświadczenia m.in. kopię pierwszego wysłanego w tej sprawie pisma z 10 września 2010 roku adresowanego do szefa Kancelarii Sejmu RP Lecha Czapli.
Szef biura zespołu dowodzi też m.in., że nieprawdą jest także to, że kancelaria sejmu nie ma listy członków zespołu, a biuro obsługi posłów nie ma kontaktu z biurem zespołu parlamentarnego.
Macierewicz podsumował prace zespołu ds. katastrofy smoleńskiej na początku sierpnia. Jak mówił, w podsumowaniu przedstawiono 49 tez i faktów, które zostały ustalone i sformułowane, i za które (zespół) bierze odpowiedzialność. Według jednej z tez rząd Donalda Tuska współdziałał z administracją rosyjską przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu.
Hofman do komisji etyki
Kopacz zapowiedziała, że skieruje przeciwko Hofmanowi wniosek do komisji etyki. Jej zdaniem komisja ta jest jedynym miejscem do tego, aby Hofman - po rozmowie z Macierewiczem i jego asystentem - mógł sprostować swą wypowiedź.
Marszałek poinformowała też, że na temat doniesień medialnych ws. raportu z prac zespołu ds. katastrofy smoleńskiej będzie rozmawiała z szefem kancelarii sejmu. W sprawie możliwości zakupu materiału z prac zespołu Macierewicza w prywatnej księgarni list do Kopacz i szefa kancelarii sejmu napisał senator PO Jan Filip Libicki.
- Takie pismo skierował do szefa kancelarii sejmu pan senator Jan Filip Libicki, który (...) mówi w swoim piśmie, że nie jest to sprawa przekroczenia uprawnień, a bardziej nieetycznego zachowania. Nie wiem, jaka jest decyzja w tej sprawie, nie wiem jak szef kancelarii się do tego odniesie, ale niewątpliwie będzie musiał zająć to stanowisko. Będę rozmawiała z szefem kancelarii w tej sprawie - powiedziała marszałek.