Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał skargę ojca Grzegorza Przemyka
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał skargę ojca Grzegorza Przemyka, śmiertelnie pobitego przez milicjantów w 1983 roku. Sędziowie stwierdzili, że w postępowaniu przed polskimi sądami został pogwałcony artykuł 2. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Polska ma wypłacić skarżącemu równowartość 20 tys. euro. - Trybunał w Strasburgu obnażył słabość polskiego wymiaru sprawiedliwości – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Ireneusz Kamiński, ekspert Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
17.09.2013 | aktual.: 17.09.2013 12:24
Trybunał doszedł do wniosku, że polskie sądy nie wyjaśniły właściwie okoliczności tej sprawy i uznał, że doszło do naruszenia artykułu 2. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Państwo polskie ma wypłacić skarżącemu, w ciągu trzech miesięcy od dnia, w którym wyrok stanie się prawomocny, kwotę 20 tys. euro (ponad 80 tys. złotych).
Zdaniem prof. Ireneusza Kamińskiego, eksperta prawnego Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wyrok zapadł bardzo szybko, w ciągu dwóch lat od złożenia skargi. Co więcej, sędziowie byli w swojej opinii jednomyślni. - Nie mieli wątpliwości, że to, co działo się w postępowaniu dotyczącym śmierci Grzegorza Przemyka – długotrwałość, wady polegające na tym, że ostatecznie sprawa się przedawniła – nie może być tolerowane z punktu widzenia wymogu przeprowadzenia skutecznego postępowania wyjaśniającego. Trybunał w Strasburgu obnażył słabość polskiego wymiaru sprawiedliwości – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Kamiński.
Trybunał w Strasburgu obnażył słabość polskiego wymiaru sprawiedliwości
Prof. Kamiński przypomina, że polski rząd doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że sprawa jest przegrana i proponował skarżącemu – ojcu Grzegorza Przemyka – zakończenie sporu w drodze ugody. – Rząd próbował zakończyć sprawę w drodze tzw. jednostronnej deklaracji, w której stwierdzono by, że Polska nie przeprowadziła skutecznego postępowania oraz zapłacono by kwotę ok. 57 tys. złotych - mówi prof. Kamiński. Ojciec nie zgodził się na taką formę zakończenia postępowania. Jak zresztą podkreślał od początku, nie chodziło mu o pieniądze, ale to, co w toku postępowania krajowego się działo.
W opinii eksperta Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Trybunał, odrzucając wniosek zakończenia sprawy przez polski rząd w drodze jednostronnej deklaracji pokazał, że sprawa jest bardzo ważna nie tylko dla skarżącego, ale ma szersze znaczenie dla Polski. – Wyrok jest precedensem, ostrzeżeniem dla spraw, które w podobny sposób się toczą – mówi prof. Kamiński.
Pytany, czy wtorkowy wyrok wpłynie na przyspieszenie postępowań toczących się przed polskimi sądami, mówi: - To już pytanie do sędziów. Jak jednak widać, chociażby na przykładzie procesu matki Madzi z Sosnowca, sprawy można prowadzić szybciej i skuteczniej.
Brutalne pobicie
Grzegorz Przemyk został śmiertelnie pobity przez milicjantów w 1983 roku. Oskarżeni trzej milicjanci byli raz skazywani, raz uniewinniani. Skargę do Trybunału złożył ojciec Grzegorza. Nie zgadza się on z orzeczeniem polskich sądów, że było to zwykłe przestępstwo, a nie zbrodnia popełniona przez funkcjonariuszy państwowych.
Ojciec śmiertelnie pobitego maturzysty zarzuca władzom, że polskie sądy nie przeprowadziły uczciwego śledztwa, pozwalającego na ustalenie i skazanie wszystkich osób winnych zbrodni. W skardze Leopold Przemyk twierdzi ponadto, iż wydając wyrok sądy zastosowały niewłaściwy paragraf kodeksu karnego, dopuszczający przedawnienie popełnionego czynu. Jego zdaniem, należało powołać się na inny artykuł, który gwarantuje, że przestępstwo skutkujące ciężkim uszkodzeniem ciała lub śmiercią, popełnione przez funkcjonariusza państwowego pełniącego służbę, nie ulega przedawnieniu.
Nieprawidłowe postępowanie polskiego wymiaru sprawiedliwości, zdaniem ojca ofiary, było naruszeniem artykułu 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który gwarantuje każdej osobie prawo do życia.
Wyrok Trybunału nie jest jednak prawomocny, bowiem strony mają trzy miesiące na jego zaskarżenie i złożenie prośby o skierowanie sprawy do Wielkiej Izby - czyli najwyższej instancji Trybunału.