Euforia i złość. Tusk spycha Trzaskowskiego na boczny tor. Kulisy Rady Krajowej PO
Euforia starej gwardii polityków Platformy Obywatelskiej i potężne rozczarowanie ludzi Rafała Trzaskowskiego wypełniały kuluary Rady Krajowej, na której Donald Tusk formalnie przejął władzę w ugrupowaniu. Koledzy z partii w nieoficjalnych rozmowach odsyłają prezydenta Warszawy do pracy w stołecznym ratuszu i zapowiadają objazd Donalda Tuska po Polsce.
"Złote dziecko Platformy Obywatelskiej" - tak w ostatnich miesiącach partyjni koledzy nazywali Rafała Trzaskowskiego. Wierzyli, że to on po dobrym wyniku w wyborach prezydenckich będzie w stanie poszerzać elektorat opozycji. Czar jednak prysł.
Według zdecydowanej większości polityków PO przejęcie przywództwa przez Donalda Tuska kończy rozdział, w którym to Rafał Trzaskowski grał pierwsze skrzypce. - Teraz przede wszystkim powinien skupić się na pracy w ratuszu, jest przecież prezydentem Warszawy - mówi z uśmiechem ważny polityk PO.
To niejedyny taki głos, który było słychać po zakończeniu Rady Krajowej. Sam Trzaskowski nie wystąpił po Budce i Tusku. Nie chciał też odpowiadać na pytania dziennikarzy. Stwierdził tylko, że pozostaje wiceszefem Platformy Obywatelskiej.
Zobacz też: Donald Tusk o rządzie PiS: Wokół szaleje zaraza, a oni kombinują
Ludzie Rafała Trzaskowskiego próbowali się uśmiechać. Poza zasięgiem kamer byli jednak załamani i źli. W nieoficjalnych rozmowach nie kryli smutku i rozczarowania. - To niesprawiedliwe, że Rafał został tak potraktowany. Myślę, że jeszcze bardziej będzie się angażował w Campus Polska. Powrót Tuska nie zmienia jego ambicji i deklaracji - mimo spychania na boczny tor - mówi stronnik prezydenta Warszawy. Takie zapowiedzi nie robią jednak w partii większego wrażenia.
Powrót Donalda Tuska na fotel szefa Platformy był możliwy dzięki rezygnacji Ewy Kopacz i Bartosza Arłukowicza z funkcji wiceprzewodniczących partii. Ich miejsca zajęli Borys Budka, który po oddaniu władzy będzie wiceszefem partii oraz Donald Tusk, który w myśl statutu - jako najstarszy wiceprzewodniczący - przejął stery w partii. To jednak tylko rozwiązanie tymczasowe, bo lider ugrupowania jest wybierany przez wszystkich członków partii.
Donald Tusk może tę decyzję odwlekać - dowiaduje się Wirtualna Polska. Przede wszystkim po to, by nie rozpoczynać wewnętrznej kampanii w partii. Statut daje mu możliwość dokończenia kadencji Borysa Budki i rządzenie partią aż do stycznia 2024 roku. Gdyby zdecydował się na taki scenariusz, wybory nowego szefa PO odbyłyby się już po wyborach parlamentarnych planowanych na jesień 2023 roku.
Z naszych informacji wynika, że w najbliższych tygodniach możliwe jest przywrócenie Ewy Kopacz i Bartosza Arłukowicza do władz PO. - Trzeba byłoby zmienić statut. Bardzo prawdopodobne, że tak się stanie i będziemy mieli więcej wiceprzewodniczących - mówi nieoficjalnie polityk PO.
Po zakończeniu sobotniej Rady Krajowej Donald Tusk zapowiedział, że wyrusza w Polskę. W poniedziałek ma odwiedzić Pomorze Zachodnie. Jego współpracownicy zapowiadają, że w najbliższych miesiącach odwiedzi wszystkie województwa.