Emocjonalny apel Zełenskiego. "Krytyczny moment"
Mimo że wkrótce minie już miesiąc, odkąd USA zaakceptowały kolejną pulę wsparcia dla Ukrainy, pomoc jeszcze nie dotarła do tego kraju. Tuż po wizycie Antony'ego Blinkena Wołodymyr Zełenski wygłosił emocjonalny apel. - Trwa walka o czas ze strony Ukrainy, aby wytrzymać jak najdłużej - mówi gen. Stanisław Koziej w rozmowie z WP.
Sytuacja w Ukrainie jest coraz poważniejsza. Prezydent Wołodymyr Zełenski w "związku z próbami przełamania przez Federację Rosyjską linii obrony Sił Zbrojnych na północy obwodu charkowskiego i ciągłym ostrzałem regionu" odwołał wszystkie wizyty międzynarodowe w najbliższych dniach.
We wtorek w Ukrainie odbyła się wizyta sekretarza stanu USA. Antony Blinken już przed kilkoma dniami zapowiedział: - Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby przyspieszyć dostarczanie tej pomocy. Europejczycy robią to samo. Jestem przekonany, że Ukraina jest w stanie skutecznie utrzymać linię frontu na wschodzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tymczasem w środę, w drugim dniu wizyty w Kijowie, zapowiedział, że "Stany Zjednoczone przekażą władzom Ukrainy dodatkowe 2 mld dolarów na wydatki wojskowe".
Występując na konferencji prasowej z szefem ukraińskiej dyplomacji Dmytrem Kułebą, Blinken powiedział, że celem tego wsparcia są inwestycje w ukraiński przemysł - przekazały obecne na miejscu media.
"Musimy dostarczyć tę pomoc wojskową tak szybko, jak to możliwe"
Wołodymyr Zełenski po wtorkowym spotkaniu z Blinkenem wygłosił emocjonalne oświadczenie. - To, co moim zdaniem jest ważne dla obu stron, to przede wszystkim decyzja w sprawie pakietu pomocy wojskowej - musimy dostarczyć tę pomoc wojskową tak szybko, jak to możliwe - powiedział prezydent Ukrainy.
I dalej: - Mówimy przede wszystkim o obronie powietrznej. To dla nas największy problem. Naprawdę potrzebujemy już dziś dwóch (systemów obrony powietrznej - red.) Patriot dla Charkowa, dla obwodu charkowskiego, ponieważ ludzie nieustannie cierpią z powodu ostrzału rosyjskimi rakietami".
"Rosja przejawia coraz większą inicjatywę"
Gen. Stanisław Koziej, były szef BBN, w rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że "czas jest rzeczywiście najważniejszą kategorią w tym momencie wojny". - O ten czas idzie cała bitwa między Rosją i Ukrainą obecnie. Do tej pory już te opóźnienia (dostaw sprzętu - red.) wyrządziły istotne szkody, bo spowodowały istotne trudności dla Ukrainy w prowadzeniu tej wojny - zauważa.
Jak dodaje, "jednocześnie te miesiące opóźnień stworzyły Rosji szansę do utrzymywania strategicznej inicjatywy na całej długości frontu". - Ale i do zgromadzenia pewnych środków zasobów osobowych, środków walki, rezerw potrzebnych do przygotowania jakiejś ofensywy na większą skalę - zaznacza.
- W wyniku tego dzisiaj obserwujemy, że Rosja przejawia coraz większą inicjatywę. Rosja widząc, że kryzys decyzyjny Zachodu się zakończył, rozumie, że powstaje sytuacja, że Ukraina będzie otrzymywała sukcesywnie coraz to więcej broni, amunicji. W związku z tym Rosja będzie starała się jak najszybciej wykorzystać jeszcze ten czas, który jej pozostaje. Do momentu, kiedy Ukraina otrzyma wystarczające zasoby uzbrojenia do podjęcia równorzędnej walki z Rosją - wyjaśnia gen. Koziej.
Rosjanie szykują się do większej ofensywy?
W opinii rozmówcy Wirtualnej Polski "możemy się spodziewać właśnie takiej różnorakiej, wzmożonej aktywności rosyjskiej, jak choćby obserwowane obecnie działania ofensywne, działania zaczepne na charkowszczyźnie". - Rosja próbuje tam zepchnąć Ukraińców, odepchnąć ich od granicy państwowej, aby zmniejszyć możliwości atakowania celów na terytorium Rosji bezpośrednio. Jednocześnie odciąga tym samym siły ukraińskie z innych odcinków frontu - zauważa.
I wylicza, że "docierają już informacje, że część sił Ukraina musiała przerzucić z Donbasu w rejon Charkowa, aby zatrzymać ofensywę rosyjską". - Takie rozciąganie ugrupowania ukraińskich wojsk na całej linii frontu jest bardzo ryzykowne i niebezpieczne dla Ukrainy. To sprawia, że muszą pojawiać się jakieś słabsze punkty w innych miejscach tego frontu - ostrzega.
- Rosja, takim manewrem w rejonie Charkowa, być może przygotowuje sobie grunt do jakiejś większej ofensywy zupełnie na innym kierunku. Czy to w Donbasie, czy być może nawet na zupełnie przeciwległym skrzydle, to znaczy w kierunku Chersonia, Odessy, a więc całkowicie na południowym odcinku - zauważa gen. Koziej.
I podkreśla, że "nie można tego wykluczać, że w niedługim czasie właśnie na przeciwległym odcinku frontu rosyjsko-ukraińskiego, Rosjanie zaczną przejawiać jakąś inicjatywę, by znowu armię ukraińską rozciągnąć od północy do południa".
"Bardzo niebezpieczne konsekwencje dla przebiegu wojny"
Gen. Koziej mówi, że "opóźnienie w dostawach broni dla Ukrainy może mieć bardzo niebezpieczne konsekwencje dla przebiegu tej wojny". - Tym bardziej, jeśli Rosja już zgromadziła jakieś większe siły w odwodach, w głębi swojego terytorium - dodaje.
Jak zaznacza, "to jest ten krytyczny moment". - Trwa walka o czas ze strony Ukrainy, aby wytrzymać jak najdłużej w takiej sytuacji, jaka jest obecnie. Do momentu dotarcia tego wsparcia zachodniego w wystarczającej ilości. Z drugiej strony po stronie rosyjskiej także trwa walka o czas, aby wykorzystać tę lukę czasową do dokonania jakiegoś większego przełomu na froncie - zaznacza.
F-16 dla Ukrainy
Ukraina czeka na dostawy broni jak na zbawienie. Wśród pomocy znajduje się także zapowiadana przez Danię dostawa 19 myśliwców F-16. Mette Fredriksen, szefowa duńskiego rządu, w poniedziałek poinformowała, że będą one w najbliższym miesiącu latać nad Ukrainą.
Kilka tygodni wcześniej duński ambasador w Ukrainie Ole Egberg Mikkelsen zapewniał, że jest w tej sprawie optymistą. - Jestem pewien, że myśliwce wkrótce przybędą i mam nadzieję, że będą niedługo operacyjne - powiedział w wywiadzie dla tego samego serwisu.
Rosjanie wkroczyli do Wołczańska
Sytuacja zmienia się z godziny na godzinę. Jeszcze wczoraj na nagraniu opublikowanym przez agencję Unian policjant Denis Jarosławski przekazał, że "sytuacja w Wołczańsku jest niezwykle trudna, wróg zajmuje pozycje na ulicach miasta". Zaapelował: - Wzywam do natychmiastowej ewakuacji. I dalej: - Sytuacja jest skrajnie trudna. Ludzie, ewakuujcie się.
Tymczasem w środę Ministerstwo Obrony Ukrainy potwierdziło, że grupy rosyjskich okupantów wkroczyły do Wołczańska w obwodzie charkowskim. - Wróg próbuje zdobyć przyczółek w północnej części miasta, wkraczając małymi grupami piechoty - powiedział rzecznik MON Dmytro Łazutkin.
- Wróg próbuje rozciągnąć front. Okupanci giną na podejściu do Wołczańska, w jego okolicach i w samym mieście - podsumował Łazutkin.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski