Emeryt na urlopie trzyma się za portfel. "Z roku na rok ceny rosną"
- Przyjeżdżamy tu bez mała od 40 lat. Z roku na rok ceny rosną, co szczególnie odczuwają emeryci - słyszymy od turystów w Wiśle i sąsiednim Ustroniu w Beskidzie Śląskim. To naturalny kierunek wypoczynku mieszkańców Śląska i okolic, oblegany w sezonie urlopowym.
- Wie pan, ludzie zaciskają zęby i kupują, bo są na urlopie. Dwie kawy to 30 zł, po gałce lodów 20 zł, po ciastku 40 zł, woda i landrynki i już stówa, a dopiero wyszliśmy się przejść. A gdzie tam do obiadu - mówi pan Andrzej, emeryt z Katowic. - Ale jak ktoś przyjeżdża, to nie po to, żeby odwijać złotko z kanapek z plecaka - dodaje.
Mężczyzna i jego żona Beata przyjechali do Ustronia w środę. Mieszkają w jednej z charakterystycznych piramid - hotelu w dzielnicy Zawodzie. Pobyt to ok. 1,5 tys. zł. To prezent od dzieci na rocznicę ślubu.
- Dla nas to odrobina luksusu. W cenie śniadania i strefa spa. Niestety, miejscami ceny też luksusowe, jak np. kolejka na Czantorię. Ulgowe bilety dla nas to prawie 140 zł, nie licząc czegoś do picia na górze - dodaje pani Beata.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pociągiem z Katowic do Ustronia można dojechać w nieco ponad godzinę, do Wisły podróż jest o 20 minut dłuższa. Podobnie samochodem. Te najpopularniejsze miejscowości turystyczne Beskidu Śląskiego, chętnie wybierane są na krótszy i dłuższe wypady w góry przez mieszkańców Śląska i okolic.
"Wydajemy tylko na małe przyjemności"
Ustroń ma bogatą bazę noclegową. W miasteczku na co dzień mieszka ok. 15 tys. osób, a miejsc noclegowych - tych ewidencjonowanych - jest ok. 9 tys. To hotele, pensjonaty i pokoje gościnne. Do tego sanatoria i uzdrowiska, z których Ustroń słynie.
- Jesteśmy w sanatorium od 9 do 30 maja, turnus zaraz się kończy - słyszymy od dwóch pań w wieku emerytalnym, które spacerują deptakiem wzdłuż Wisły. Pobyt, jak mówią, załatwiły przez lekarza rodzinnego. Czekały rok na swoją kolej, ale było warto.
- Chodzimy na zabiegi, zwiedzamy miasto, spacerujemy nad Wisłą, trochę po sklepach, pogoda dopisuje, jest pięknie. Stołujemy się na miejscu, więc nie musimy przeznaczać majątku na obiady i kolacje. Wydajemy tylko na małe przyjemności - opowiadają.
Andrzej Nowiński z ustrońskiej informacji turystycznej w rozmowie z Wirtualną Polską potwierdza, że turystów - w każdym wieku - nie brakuje, a zdarzają się również goście zagraniczni, najczęściej z Czech i Niemiec.
- Szczytów turystycznych mamy kilka, to przede wszystkim długie weekendy, ale też zwykłe weekendy, kiedy zapowiadana jest piękna pogoda i oczywiście wakacje - wtedy Ustroń jest pełny i znalezienie noclegu nie jest łatwe - mówi. - Ceny są różne, nadal można znaleźć łóżko od 60 zł. Górnej granicy nie ma; w najlepszych hotelach, to grubo ponad tysiąc złotych za noc - dodaje Nowiński.
"Do Wisły przyjeżdżamy od 40 lat"
Kilka kilometrów na południe leży słynąca ze skoków narciarskich Wisła. Również tutaj baza noclegowa jest imponująca, to ponad 13 tys. miejsc - więcej niż stałych mieszkańców.
Wśród nich znajdują się te w górujących nad miejscowością wielkich kompleksach hoteli. W jednym z nich, w ramach oferty wiosennej, można liczyć na pokój ze śniadaniem i obiadokolacją za nieco ponad tysiąc złotych za noc, pod warunkiem rezerwacji przynajmniej dwóch.
- To dla nas zdecydowanie za dużo, ale po samochodach widać, że nie dla wszystkich; chętnych nie brakuje - oceniają Stanisław i Lucyna z okolic Piekar Śląskich. - Do Wisły przyjeżdżamy bez mała od 40 lat. Z roku na rok ceny rosną, co szczególnie odczuwają emeryci, ale czujemy się tu jak u siebie. Jadł pan lody przy rynku? Wcale nie tak drogo - zachęcają.
Małżeństwo korzysta z gościnności pensjonatu oddalonego od parku w centrum Wisły kilka kilometrów. Mają ze sobą parasol i zwinięte w kulkę przeciwdeszczowe pelerynki. - Deszcz w takim miejscu to też przyjemność, tutaj odpoczywamy. A w tym samym pensjonacie zatrzymaliśmy się już trzeci raz - opowiadają.
Faktycznie, duża porcja smacznych lodów przy głównym deptaku Wisły kosztuje 8 zł. Większe grupy, jak czekająca w kolejce wycieczka dzieci w wieku szkolnym, dostają swoje ze specjalną zniżką.
"Zmieniła się specyfika pobytów"
- Turystów przybywa, ale zmieniła się specyfika pobytów. To już nie są długie urlopy, ale weekendowe wypady, co jednak nie wpływa na mniejsze obłożenie w restauracjach, czy naszych punktach turystycznych - mówi WP Karolina Fuchs z wiślańskiego magistratu.
- Widać po rezerwacjach, że ludzie przyjeżdżają do Wisły również specjalnie na zawody sportowe, czy - tak jak będzie miało to miejsce w przyszły długi weekend - na imprezy kulturalne; Festiwal Słowa im. Jerzego Pilcha Granatowe Góry - dodaje.
Poza sprzedającymi gofry za 20-25 zł, kiełbasę z grilla za 30 zł, czy magnesy za 15 zł i pluszowe "pamiątki" za ponad 50 zł, handlujący przy głównych traktach Wisły i Ustronia odrobili lekcję "paragonów grozy". Turyści mogą liczyć na rozsądne ceny: lokalne sery już od 3 zł za sztukę, obiad w restauracji (bez napojów) za 35 zł czy wspomniane lody.
- Emeryt trzyma się za kieszeń - zawsze tak było. Ale emeryt przyjeżdża też, bo ma ochotę pospacerować i zjeść coś dobrego w restauracji, robi zdjęcie talerza i wysyła dzieciom - tak nigdy nie było - komentuje jeden z restauratorów.
Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Pawel.Pawlik@grupawp.pl