Elżbieta Kruk: przepraszam, żałuję, nie byłam pijana
- Przed tygodniem świętowałam urodziny ze znajomymi, ale w Sejmie nie byłam pijana. Mimo tego żałuję i przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni - mówiła Elżbieta Kruk z PiS w rozmowie z "Dziennikiem".
Dziennik: Myśli pani o rezygnacji z mandatu?
Elżbieta Kruk: Nie chcę dać nikomu tej satysfakcji, ale nie wiem, czy będę w stanie normalnie pracować. Jeśli nie, to zrezygnuję.
Będzie pani trudno.
- Wiem o tym, ale już ta rozmowa jest dla mnie bardzo trudna.
Tydzień temu w Sejmie była pani pijana?
- Nie. Ale nie ukrywam, że dzień wcześniej miałam urodziny, które ze znajomymi świętowałam i dlatego nie byłam w najlepszej formie. Jak to po urodzinach. W pełni świadomie brałam rano udział w głosowaniach. Przyznaję, że może nie powinnam na nie przyjść, popełniłam błąd.
Żałuje pani?
- Żałuję i przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni.
Nie wyglądała pani najlepiej.
- Może mi pan wierzyć albo nie, ale byłam tak zaskoczona i potwornie zdenerwowana nagłym zainteresowaniem dziennikarzy, że nie rozumiałam, co się dzieje. Pewnie w ogóle nie powinnam z nikim rozmawiać, ale na początku myślałam, że to jakieś ponure żarty.
Nikomu nie było do śmiechu.
- Mnie najmniej. Więc niech pan zrozumie, że połączenie stresu i...
Kaca?
- Jeśli tak to pan określa.
Przyznaje pani, że była wczorajsza?
- W każdym razie połączenie tego stanu z silnym stresem nie dało najlepszych rezultatów, czego, jak powtarzam, żałuję. Nie mogę jednak nie dostrzec, że niektórym dziennikarzom w ogóle nie chodziło o to, w jakim stanie jestem, ale o to, żeby mnie skompromitować. Wie pan, czego się najbardziej bałam?
- Że po wyjściu z restauracji napierający na mnie dziennikarze zrzucą mnie ze schodów i się najnormalniej w świecie wywalę. To byłby dopiero piękny obrazek, prawda? A popychało mnie, bez przesady, kilkudziesięciu dziennikarzy, w tym kilku naprawdę nieźle zbudowanych kamerzystów. Cudem się nie przewróciłam.