Elementarz nienawiści koreańskich dzieci
Amerykanów i księży trzeba zabijać, a mieszkańcom Korei Południowej współczuć, bo umierają z głodu - "Rzeczpospolita" jako pierwsza w Polsce ujawnia, czego uczą się z podręczników dzieci w Korei Północnej.
11.06.2004 | aktual.: 11.06.2004 08:24
Pewien Amerykanin zobaczył jedenastoletniego Myong-sopa, gdy zrywał przy drodze jabłka. Dziki Amerykański Pies zaczaił się na chłopca jak na polowaniu, schwytał go i wypalił mu na czole dwie sylaby: tojok - złodziej, po czym przywiązał zakrwawione dziecko do drzewa - oto fragment północnokoreańskiej czytanki dla drugiej klasy szkoły podstawowej. Ilustracja pod tekstem przedstawia księdza katolickiego w ciemnych okularach i zmaltretowane dziecko, a w tle wieżę kościoła. Na sutannie widać krzyż, na palcu sygnet - czytamy w "Rzeczpospolitej".
"Podczas wojny o wyzwolenie ojczyzny (to obowiązująca w KRLD nazwa wojny koreańskiej 1950-1953 - przyp. red.) północnokoreański żołnierz chciał zarąbać 87 Amerykanów. Zabił 51, a pozostałych wziął do niewoli. Ilu ujął żywcem? " - to zadanie z matematyki, również dla drugiej klasy podstawówki.
Trzecioklasiści mają trudniejsze zadania: "W jednym z miast NamChoson (nazwa Republiki Korei obowiązująca w KRLD - przyp. red.), okupowanych przez amerykańskich szakali, 2350 dzieci nie może uczęszczać do szkoły: x dzieci pracuje jako pucybuty, a pozostałe żebrzą o jedzenie. Jeśli x wynosi 1578, to ile dzieci żebrze o jedzenie?".
Od pierwszoklasistów wymaga się łatwiejszych obliczeń. "Na polu bitwy 12 uczniów strzelało do szakala Amerykanina. Troje chybiło. Oblicz, ilu strzeliło celnie".
Wiedzieliśmy dotąd, że Korea Północna jest wielkim obozem koncentracyjnym. Teraz, dzięki raportowi, który publikuje "Rzeczpospolita", dowiadujemy się szczegółów monstrualnej operacji socjotechnicznej, jaką na swoim narodzie przeprowadzają jego komunistyczni właściciele - pisze w komentarzu Bronisław Wildstein. Fundamentalną rolę odgrywa w nim indoktrynacja, której służy cały tzw. proces edukacji.
System zasad wpajany młodym Koreańczykom jest wręcz modelowy dla komunizmu. Dobre jest wszystko, co służy rewolucji i państwu powstałemu w jej konsekwencji, a więc jego przywódcy. Tradycyjna etyka jest zła i należy ją odrzucić. Dlatego należy oszukiwać wroga, pastwić się nad nim i wreszcie zabijać go, jak uczą tego już małe dzieci podręczniki komunistycznej Korei.