PolskaEkspresowa beatyfikacja Jana Pawła II

Ekspresowa beatyfikacja Jana Pawła II

- W moim przekonaniu proces beatyfikacji Jana Pawła II przebiega w niezwykłym tempie. Przepisy wzbraniają wszczynania sprawy, nim upłynie pięć lat od śmierci, a w przypadku Jana Pawła II stało się to natychmiast - mówi bp prof. Tadeusz Pieronek w rozmowie z Małgorzatą Iskrą.

04.11.2009 | aktual.: 05.11.2009 10:41

Dlaczego co pewien czas pojawiają się sygnały o rychłej beatyfikacji Jana Pawła II, a potem sprawa cichnie i nie pada data uroczystości?

- Wszelkie wiadomości dotyczące wyniesienia Jana Pawła II na ołtarze elektryzują ludzi. Wychodząc naprzeciw opinii publicznej prasa i w ogóle media podają domniemane daty. Wiadomości te są zmyślone, choć czasem pochodzą z przecieków. Skądinąd z tych enuncjacji nie wynika nic, co by było sensacją, gdyż proces faktycznie dobiega końca. Nie widzę ciągłej potrzeby zainteresowania terminem beatyfikacji papieża Polaka, ale ją rozumiem.

Jesteśmy niecierpliwi czy sprawy toczą się wolno?

- W moim przekonaniu proces przebiega w niezwykłym tempie. Przepisy wzbraniają wszczynania sprawy, nim upłynie pięć lat od śmierci, a w przypadku Jana Pawła II stało się to natychmiast.

Również trybunał rzymski i krakowski działały tak szybko, jak to było możliwe. Badane zostały dokumenty i spuścizna po Karolu Wojtyle, przesłuchani liczni świadkowie. Potem były prowadzone badania eksperckie i w różnych komisjach, by ostatecznie zostało opracowane positio procesu beatyfikacyjnego. Prace te ukończone zostały półtora roku temu. Ale przecież sam proces nie został wtedy zakończony. Należało jeszcze przeprowadzić egzamin heroiczności cnót oraz wiarygodności cudów.

Poza tym są całe tomiska akt, a musi je przeczytać wiele osób. Wszystko odbywa się w normalnym dla papieża tempie. Pamiętajmy, że Jan XXIII i Pius XII w drodze na ołtarze mają mniej szczęścia. Im papież bardziej był uwikłany w politykę, tym jego droga na ołtarze wydłuża się. Chociaż są i przykłady "ekspresowe": św. Franciszek został kanonizowany wkrótce po śmierci, a matka Teresa z Kalkuty czekała sześć lat.

Jaka data beatyfikacji Jana Pawła II jest najbardziej prawdopodobna? Czas między kwietniem a majem 2010 roku?

- To będzie na pewno jakaś znacząca data, a takich w tym okresie nie brakuje. Na pewno powołane do tego osoby o tym myślą. Kieruję się wyłącznie oficjalnymi komunikatami, z których wynika, że wkrótce możemy ją poznać.

Czy Jan Paweł II od razu ma szansę na kanonizację?

- Teoretycznie kanonizacja jest możliwa, ale zwyczajowo nie, gdyż poprzedzać powinna ją beatyfikacja. Cieszyłbym się, gdyby w przypadku naszego Ojca Świętego nastąpił wyjątek od reguły. Choćby dlatego, że błogosławieni są w zasadzie otaczani tylko kultem lokalnym, co w przypadku Jana Pawła II dotyczyłoby Polski albo diecezji rzymskiej.

Zawsze w tej sprawie decyzję podejmuje papież?

- Jeszcze do X wieku o sposobie wynoszenia do chwały ołtarzy decydowali biskupi. Potem, na skutek nadużyć w Skandynawii, decyzję zaczęli podejmować papieże. Gdy chodzi o prawo kościelne, lepiej, jeśli reguły są trwałe. Zawsze istnieje obawa, czy wyłom czyniony w tradycji nie byłby zbyt wielki, czy dobrze by służył przyszłym beatyfikacjom? Wiele do powiedzenia ma w tej sprawie Benedykt XVI.

Ja tych wątpliwości nie mam. Dobrze znałem Karola Wojtyłę i jeśli nie on zasługuje na tytuł świętego, to już nie wiem, kogo Kościół mógłby wynieść do chwały.

A może komuś zależy na spowolnieniu procesu beatyfikacyjnego?

- Nie wykluczam tego. Ambicje lokalne, zazdrość - to ludzka rzecz. Rzym to nie Kraków - tam za Spiżową Bramą pojawiają się różne animozje, walczą różne grupy interesów. Nie mamy jednak żadnych dowodów, że ktoś przeszkadza beatyfikacji. Nie miałoby to zresztą zasadniczego znaczenia w samym procesie.

Powiada Ksiądz Biskup, że polityka nie pomaga w pokonaniu drogi na ołtarze. Jan Paweł II przyczynił się do zmian politycznych w Europie, choćby do upadku muru berlińskiego.

- Ojciec Święty podejmował inny rodzaj interwencji politycznych. W Meksyku próbował rozwiązać problemy związane z tzw. teologią wyzwolenia, mediował o pokój na Falklandach, był przeciwny wojnie w Iraku. Jednak to były moralne przesłania, nie jakieś gry polityczne. W przypadku składania podwalin pod upadek muru berlińskiego miał szczególną legitymację jako człowiek znający system panujący we wschodniej Europie i potrafiący w jasny sposób artykułować zagrożenia.

Jednak podczas obchodów 20-lecia obalenia muru nie oddano Janowi Pawłowi II sprawiedliwości.

- Nawet Gorbaczow przyznaje, że Jan Paweł II przyczynił się do upadku komunizmu. Pomijanie roli papieża w tym procesie to zabieg potęg światowych, które wolą nie dostrzegać tego, dzięki czemu coś mogły same zdziałać. To nierzetelność, chęć wymazania niewygodnej prawdy. W przypadku różnych dzieł tak bywa, że ktoś je wymyśla, a ktoś inny sobie przypisuje. Autorzy często giną w niepamięci, gdyż coś zrobili z serca i nie upominają się o swoje prawa. Na szczęście przy okazji polskich obchodów obalenia komunizmu wkładowi Jana Pawła II nadano właściwą rangę i poszło to w świat.

Słyszy się, że uroczystości beatyfikacyjne mogłyby się odbywać w Watykanie albo w Krakowie. Czy coś przemawia za Krakowem?

- Tylko byśmy na tym stracili. Bądźmy na tyle mądrzy, by odróżnić rangę Rzymu od Krakowa - przy całej miłości do tego ostatniego. Myślenie o Krakowie jako miejscu uroczystości to szkodliwy patriotyzm. Zwłaszcza że zwyczajowo uroczystości powtarzane są w miejscu, z którego osoba wynoszona na ołtarze się wywodzi.

Dlaczego postać Jana Pawła II ciągle interesuje świat, nie tylko nas, Polaków?

- Dlatego że jako papież nie przestał być człowiekiem ze swoimi sądami, odczuciami, ponieważ nie przyjął papieskiej pozy. Jako człowiek wysokiej kultury potrafił się zachować w stosunku do każdego człowieka, a do ludzkich problemów podchodził w sposób naturalny. Spotykał się z chorymi i grzesznymi. Włosi - i to nie tylko wierzący - darzą Jana Pawła II miłością chyba większą niż Polacy. Sądzę, że to mądra miłość. Oni go wyczuli z prostych gestów, z normalności, po prostu od strony ludzkiej. Chyba ujął ich tymi dwoma czy trzema błędami językowymi popełnionymi podczas pierwszego przemówienia. Autentyczna strona jego osobowości zyskała akceptację i entuzjazm. Papież okazał się kometą w zranionym świecie. Człowiekiem, który w tym rozgardiaszu mówi językiem, który wszyscy rozumieją. Trudny język Karola Wojtyły ustąpił miejsca łatwemu papieskiemu.

A co Ksiądz Biskup czerpał z tych kontaktów?

- Podziwiałem jego inteligencję, fantastyczną pamięć oraz podzielną uwagę. Okazał się papieżem doskonale przygotowanym do pełnienia tej misji i nawet wiem, skąd się to brało. Nie marnował ani minuty. Pamiętam, że gdy jeździliśmy do Warszawy, między Franciszkańską a Uniwersytetem wymieniał ze mną kilka zdań, po czym przepraszał, wyciągał książkę i zatapiał się w lekturze. Odkładał ją na pięć minut przed końcem podróży, by wydać mi dyspozycje, co mam załatwić. Gdy chciało się z nim porozmawiać, zabierał na pieszą wycieczkę - wtedy można było poruszyć każdy temat.

Powstaje wiele książek o papieżu Polaku. Wspomina go nawet ochroniarz. Szuka się sensacji. Dla pieniędzy?

Pewnie także i dla nich. Jednak i ochroniarz, i fotograf czują autentyczną wdzięczność do Jana Pawła II i napisali swe książki z potrzeby serca. Sensacyjnych książek o papieżu nie czytam. Lecz niektórym sugestiom daję wiarę. Wprawdzie nigdy nie byłem świadkiem mistycznych przeżyć Ojca Świętego, ale wiem, że ich doświadczał. Nie brakowało też przepowiedni, że Wojtyła zostanie papieżem, ale raczej powinno się je traktować jako życzenia osób doceniających jego niezwykłość.

Ostatnie pięć lat wniosło nową wiedzę o Janie Pawle II?

Ukazały się wartościowe syntezy pontyfikatu, choć nie widzę, aby ludzie się tym specjalnie interesowali. Jednak ani w publikowanych badaniach, ani we wspomnieniach nie odkrywam niczego, co by mnie zaskoczyło.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)