Eksplozje w Charkowie, wielu rannych
Co najmniej 14 osób zostało rannych
w dwóch eksplozjach w supermarketach w Charkowie na wschodzie
Ukrainy - poinformowała miejscowa delegatura ukraińskiego
Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Wśród rannych jest
dziecko.
Eksplozje nastąpiły przed godz. 12.00, niemal równocześnie, w wejściach do dwóch supermarketów. Były one wówczas wypełnione klientami, robiącymi ostatnie zakupy przed niedzielnymi Świętami Wielkanocnymi (dominujący na Ukrainie prawosławni i grekokatolicy obchodzą je zgodnie z kalendarzem juliańskim).
Resort ds. sytuacji nadzwyczajnych podał, że supermarkety położone od siebie w odległości 1 km należą do dwóch różnych sieci handlowych - "Silpo" i "Jusi".
Według ustaleń specjalistów bomby znajdowały się w szafkach do przechowywania zakupów. W pierwszym supermarkecie wybuch poważnie ranił dwie kobiety - pracownicę przechowalni i klientkę.
W eksplozji w drugim sklepie rannych zostało 12 osób. Wśród nich jest dwuletnia dziewczynka. Wszystkich poszkodowanych przewieziono do szpitala. Siedmioro z nich, po udzieleniu pierwszej pomocy, zwolniono do domu.
Milicja ustaliła, że bomby, których użyto w ataku na supermarkety, były wykonane domowym sposobem.
Zarówno milicja, jak i pracownicy sklepów powstrzymują się od wszelkich komentarzy na temat możliwych przyczyn podłożenia ładunków wybuchowych.
Organy ścigania uruchomiły specjalną linię telefoniczną, prosząc o przekazywanie informacji, które pomogłyby w odnalezieniu sprawców zamachu.
Podobny incydent miał miejsce w Charkowie w ubiegłym miesiącu, kiedy to ładunek małej mocy eksplodował w supermarkecie sieci "Silpo". Nikt wówczas nie ucierpiał.
Jarosław Junko