Eksplozja w Damaszku - wybuchła opona?
Wybuch w autobusie z irańskimi pielgrzymami w Damaszku spowodował śmierć kilku ludzi. Świadkowie mówili o bombie, co najmniej sześciu zabitych i wielu rannych. Władze syryjskie przedstawiły jednak zupełnie inną wersję - pękła opona i zginęło trzech ludzi.
Syryjski minister spraw wewnętrznych, generał Said Mohammed Sammur oświadczył w telewizji, że eksplozja autobusu z pielgrzymami nie była zamachem terrorystycznym. Według ministra, autobus zajechał na stację benzynową, bo w jednej z opon spadło ciśnienie. W trakcie pompowania opona pękła, zabijając kierowcę autobusu i dwóch pracowników stacji.
Lekarze pobliskiego szpitala, do którego - jak twierdzą świadkowie - dostarczono wielu rannych, mówią, że zginął kierowca i trzech pracowników stacji.
Do eksplozji doszło na zatłoczonym przedmieściu Sajeda Zainab. Znajduje się tam miejsce pielgrzymek szyitów. Rejon zajścia otoczyły syryjskie siły bezpieczeństwa.
Z relacji świadków wynika, że eksplozja nastąpiła w tylnej części autobusu, który stał na stacji benzynowej. Wśród ofiar są pracownicy stacji.
Na razie żadna organizacja nie przyznała się do organizacji zamachu. Przedstawiciele syryjskich władz o podłożenie bomby oskarżają sunnickie ugrupowanie Fatah al-Islam.
Choć zamachy bombowe w Syrii należą do rzadkości, to w przeszłości dochodziło tam do podobnych incydentów. We wrześniu 2008 roku samochód-pułapka wybuchł na przedmieściach Damaszku, zabijając przynajmniej 17 osób nieopodal miejsca szyickich pielgrzymek.
Sanktuarium al-Sayyida Zeinab, popularny cel pielgrzymek szyitów, poświęcone jest wnuczce proroka Mahometa.