Ekspert o samopodpaleniu: "Raczej nie chodziło o politykę"

54-latek z Niepołomic podpalił się w czwartek wieczorem przed Pałacem Kultury Warszawie, a wcześniej rozrzucił ulotki krytykujące Prawo i Sprawiedliwość. - Twierdził, że jest niezadowolony z obecnego rządu. Myślę jednak, że targnięcie się na własne życie musi mieć kilka innych źródeł - ocenia w rozmowie z WP Jan Gołębiowski, psycholog kryminalny i wykładowca SWPS.

Ekspert o samopodpaleniu: "Raczej nie chodziło o politykę"
Źródło zdjęć: © PAP
Patryk Osowski

20.10.2017 | aktual.: 18.05.2018 11:23

Mężczyzna podpalił się na placu Defilad. Przebywa w szpitalu, a jego stan jest krytyczny. Jak informuje RMF FM, 54-latek był poszukiwany przez rodzinę, która obawiała się, że może popełnić samobójstwo. Jego zaginięcie zgłosili na policji. Funkcjonariusze przesłuchali już co najmniej cztery osoby, w tym pracowników ochrony Pałacu Kultury. Według informacji radia, policja zabezpiecza nagrania z monitoringu oraz analizuje ulotki, które zostały znalezione przy mężczyźnie. Funkcjonariusze próbują ustalić, czy rzeczywiście podpalenie miało charakter polityczny.

"Możemy się spodziewać zwiększenia takiej formy protestu"

Kryminologa Pawła Moczydłowskiego zapytaliśmy, czy do samopodpalenia są zdolne wyłącznie osoby z zaburzeniami. - Kategoria zaburzenia osobowości jest tak szeroka, że może nawet ja jakąś mam. Ciężko konkretnie to określić. Ale w tym przypadku mężczyzna napisał list posiadający racjonalność i pozbawiony rzeczy urojonych. Nie ma więc elementów świadczących o niepoczytalności - ocenia. Zapewnia też, że nie ma co liczyć na spadek liczby tego typu przypadków. Dlaczego? - Głośne samobójstwa ciągną za sobą kolejne. W Europie na dużą skalę rozpoczęły się przy okazji samobójstw islamskich ekstremistów. Osiągają rozgłos, a ich działania są na ustach mediów, więc możemy się spodziewać efektu zwiększenia takiej formy protestu - ocenia Moczydłowski.

"Mimo wygłaszanych treści motywacje mogą być bardzo różne"

Czy samopodpalenie może wynikać jedynie z silnych motywacji, czy musi się łączyć z pewnymi zaburzeniami psychicznymi? - Mimo wygłaszanych treści motywacje mogą być bardzo różne. Może dana osoba straciła pracę, ma problemy rodzinne lub jakąś sprawę w sądzie. Może się zdarzyć, że ktoś robi coś takiego w imieniu dużej grupy ludzi, ale w zdecydowanej większości są to kwestie osobiste. Często przejściowe załamanie nerwowe lub choroba, ale bez znajomości szczegółów ciężko powiedzieć cokolwiek na 100 procent - przyznaje Gołębiowski, autor licznych publikacji m.in. na temat profilowania nieznanych sprawców przestępstw.

Poparzone 60 proc. powierzchni ciała

Ekspert podkreśla, że wiele odpowiedzi przyniosą już same badania szpitalne. Wykażą one, czy mężczyzna nie był pod wpływem jakiś środków medycznych lub leków psychotropowych. Kiedyś podczas podobnych aktów desperacji wygłaszane były treści religijne. Dziś są to raczej stanowiska polityczne. - Z drugiej strony można mieć różne poglądy i być niezadowolonym z obecnej sytuacji, ale nie jest przecież aż tak źle, żeby robić coś takiego. Forma jest raczej nieadekwatna do sytuacji, więc mogły się na to nakładać jakieś problemy osobiste - stwierdza Gołębiowski i dodaje, że musimy uzbroić się w cierpliwość.

Jak podaje RMF FM, tożsamość mężczyzny potwierdził już jeden z członków jego rodziny. Mężczyzna jest w ciężkim stanie, jednak szpital nie wydał jeszcze oficjalnego oświadczenia w tej sprawie. - Lekarze mówią, że jego stan jest ciężki. Ma poparzone 60 proc. powierzchni ciała - wyjaśnia metrowarszawa.pl Robert Koniuszy z komendy śródmiejskiej. Incydent miał miejsce przed Pałacem Kultury i Nauki. Tuż przed podpaleniem mężczyzna odczytywał przez megafon antyrządowy manifest. Wręczył również warszawskiej radnej list, w którym tłumaczy, dlaczego zdecydował się na tak drastyczny krok.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (246)