Ekspert lotniczy: pilot Airbusa A320 mógł sam zablokować drzwi od środka
Jeden z pilotów Airbusa A320, który rozbił się we Francji, w momencie katastrofy był poza kabiną - podał „New York Times”. Gazeta powołuje się na zapisy z rejestratora lotów. – Istnieje możliwość, że pilot, który został w kabinie, mechanicznie zablokował drzwi. Wówczas pomoże tylko ich wyważenie, ale na to trzeba czasu – mówi WP Piotr Abraszek, ekspert ds. lotnictwa z „Nowej Techniki Wojskowej”.
Amerykańska gazeta pisze, że pod koniec lotu w kabinie był tylko jeden pilot. Drugi – zdaniem anonimowego śledczego – próbował się dostać do środka. Nie wiadomo jednak, dlaczego mu się to nie udało. W pewnej chwili próbował nawet wyważyć drzwi. Przynajmniej taki dźwięk miała zarejestrować tzw. czarna skrzynka.
Ekspert lotniczy mówi, że nie ma nic nadzwyczajnego w tym, że jeden z pilotów opuszcza kabinę. - Mógł wyjść choćby do toalety. Zastanawiające jest jednak, dlaczego nie mógł wrócić do kabiny. Po zamachach z 11 września wprowadzono specjalne procedury, zgodnie z którymi pilot w środku jest zamknięty. Gdy inny pilot lub stewardessa chcą wejść do środka, muszą wpisać specjalny kod w panelu umieszczonym przy drzwiach - wyjaśnia Piotr Abraszek. Mogą też komunikować się z załogą w środku przez specjalny głośnik.
Jest jeszcze jedna możliwość. - Gdy na przykład pilot poczuje się zagrożony i nie chce wpuścić nikogo z zewnątrz, może zablokować drzwi mechanicznie. Wówczas pomoże tylko ich wyważenie. Jednak do tego potrzeba sporo czasu i odpowiednich narzędzi, gdyż po 11 września drzwi zostały dodatkowo wzmocnione i zabezpieczone przed osobami z zewnątrz - mówi ekspert lotniczy.
Nie ma jednak żadnych konkretnych procedur, które mówią o tym, co zrobić, gdy pilot nie chce wpuścić załogi do środka. - Nikt nie zakłada, że piloci to samobójcy i mogą działać na szkodę pasażerów - mówi Piotr Abraszek.
Airbus A320 rozbił się we wtorek w miejscowości Meolans-Revel w Alpach Francuskich. Leciał z Barcelony i do Duesseldorfu. Zginęło 144 pasażerów i 6 członków załogi. W większości byli to Niemcy i Hiszpanie.
Magda Kazikiewicz, Wirtualna Polska