Ekspert dla WP: grozi nam opad radioaktywny
Zepsuty amerykański satelita może spaść na terytorium Polski. Zagrożenie dotyczy terenów poniżej 52 równoleżnika, a zatem linii przebiegającej mniej więcej przez środek Polski i łączącej Terespol, Warszawę i Leszno. W czwartek George W. Bush podjął decyzję o zestrzeleniu obiektu. Kiedy dojdzie do zniszczenia satelity, jego szczątki zostaną rozpylone nad ziemią i będziemy mieli do czynienia z opadem radioaktywnym - mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Łuczak, specjalista do spraw wojskowości.
15.02.2008 | aktual.: 17.06.2008 11:12
WP: Czy spadający satelita stanowi realne zagrożenie dla Polski?
Wojciech Łuczak: W przeszłości doszło już kilkakrotnie do takich zdarzeń. Po raz pierwszy będziemy jednak obserwować próbę zniszczenia satelity, który coraz bardziej obniża orbitę. Podjęcie próby zestrzelenia świadczy o powadze sytuacji. Satelita ma zostać zestrzelony za pomocą amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej, zamontowanego na okrętach amerykańskich.
Został już wydany rozkaz użycia rakiety Standard 3 zamontowanej na krążowniku z systemem AEGIS. To system anten radarowych ścianowych, które są stałe, nie obracają się i cały czas przeszukują niebo. W momencie wykrycia celu i umiejscowienia jego parametrów, dochodzi do odpalenia pocisku. To już istniejący i działający system obrony przeciwrakietowej. Zobaczymy czy uda się trafić w satelitę i jak wielkie będą odłamki, a może ich spaść nawet tona.
Poważnym niebezpieczeństwem jest to, że dla tego typu satelity źródłem energii jest miniaturowy reaktor pracujący na bazie plutonu. Kiedy dojdzie do zniszczenia satelity, jego szczątki zostaną rozpylone nad ziemią i będziemy mieli do czynienia z opadem radioaktywnym. Na pokładzie tego satelity znajduje się również hydrazyna, to bardzo toksyczna substancja. Nasze F16 są wyposażone w zbiorniki hydrazyny, która służy do awaryjnego rozruchu samolotu. Te dwie substancje są rzeczywiście groźne. Groźne są też odłamki.
WP: A jeśli nie uda się satelity zestrzelić?
- Jeśli satelita nie zostanie zestrzelony, to może spłonąć w górnych warstwach atmosfery, a odłamki zostaną rozsiane. Wówczas pluton i hydrazyna również opadną na ziemię.
WP: Czy słusznie satelita zostanie zestrzelony?
- Cała ta sytuacja jest bardzo niedobra. Rosjanie twierdzą, że Amerykanie sprowokowali tę sytuację, by wypróbować swój system obrony przeciwrakietowej. By udowodnić jego skuteczność. Jaka jest prawda, wiedzą tylko w Pentagonie. Niewątpliwie najskuteczniej byłoby zestrzelić ten obiekt, który zagraża ziemi, bo inaczej schodząc z bardzo dużą prędkością zacznie płonąć i się rozsypie. Tak czy inaczej satelita musi gdzieś spaść, reaktor może zostać w całości, hydrazyna gdzieś wyparuje. Jest tutaj tak wiele czynników trudnych do oszacowania, nie sposób przewidzieć jaki będzie finał.
WP: Czy nasz system reagowania kryzysowego może podjąć jakieś środki zaradcze w tej sytuacji?
- Nasz system reagowania jest przewidziany tylko na wypadek zaistnienia tragedii, a nie przeciwdziałania jej.
Rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska