Eksperci: to kampania wyborcza "przegranych"
Kampania "przegranych", bezbarwna, zamiast liderów partyjnych startują kandydaci zastępczy, nie pojawił się żaden "czarny koń" - w ten sposób politolodzy ocenili kampanię przed majowymi wyborami prezydenckimi.
02.05.2015 | aktual.: 02.05.2015 12:40
Prezes Fundacji Batorego Aleksander Smolar zauważył, że w wyborach prezydenckich nie bierze udziału "pierwsza liga" polityczna. - Liderzy partyjni wysłali do wyborów osoby drugorzędne; oczywistym motywem takiego wyboru jest, aby kandydaci zastępczy nie przysłonili rzeczywistych liderów, żeby nie wyrośli konkurenci w partii - zaznaczył. Jak ocenił, kampania prezydencka jest bezbarwna, a jej szczegółowe obserwowanie to strata czasu.
Zdaniem Smolara, wybory prezydenckie to przede wszystkim przedbiegi przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi, które są najważniejsze dla partii politycznych.
Na lewicy
- Na lewicy widzimy proces przyspieszonego rozkładu, lewicy może nie być w przyszłym parlamencie. To jest z jednej strony wynik całkowitego rozkładu partii Janusza Palikota, a z drugiej strony rozkładu SLD, który został przyspieszony ekstrawagancką decyzją o wystawieniu w wyborach Magdaleny Ogórek. Kandydatka SLD robi wszystko w kampanii, aby skompromitować SLD, dystansując się od tej partii i głosząc hasła, które są zaprzeczeniem lewicowych postulatów - zaznaczył ekspert. Jak ocenił, jej klęska, będzie klęską szefa SLD Leszka Millera i można się liczyć z jego odejściem z partii.
Na prawicy
Odnosząc się do sytuacji na prawicy, Smolar przewiduje, że może dojść do destabilizacji i zmian, w związku z sytuacją w PiS, jak i pojawieniem się kandydatów antysystemowych - Janusza Korwin-Mikkego i Pawła Kukiza, którzy - jak przewiduje - mogą zdobyć ponad 10 proc. głosów. - To jest bezpośrednie zagrożenie dla PiS w perspektywie wyborów parlamentarnych - podkreślił.
Jak dodał, wysunięcie Andrzeja Dudy w wyborach, zamiast Jarosława Kaczyńskiego, powoduje, że powstaje problem również wewnątrz PiS. - W przypadku dobrego wyniku Dudy - jeśli przekroczy wynik uzyskiwany zazwyczaj przez PiS - powstanie pytanie, czy młodszy i bardziej otwarty polityk nie jest lepszy, jako przywódca partii, a z drugiej strony - w przypadku klęski Dudy - będzie ona obarczała Kaczyńskiego - ocenił Smolar.
Bez liderów
Również socjolog dr Jarosław Flis zwrócił uwagę, że słabość kampanii wynika z tego, że nie startują w niej liderzy partii. - Komorowski nie aspiruje do bycia liderem PO w takim sensie, w jakim był nim Donald Tusk i w takim, w jakim aspiruje Ewa Kopacz. Duda, jeśli nawet w przyszłości chciałby być liderem PiS, to na razie niewiele na to wskazuje. Liderem jest Jarosław Kaczyński" - zaznaczył.
W opinii socjologa, negatywny wpływ na kampanię Komorowskiego i Dudy ma też fakt, że nie są zdecydowanie wpierani przez liderów PO i PiS. - Kopacz wspiera Komorowskiego i czasem wykona w jego kierunku miły gest, ale w taki sposób, by nie zapomniał, kto tu rządzi. Z kolei Kaczyński ustawia się czasem w roli recenzenta i ułatwia zadanie przeciwnikom, którzy mówią, że to on naprawdę rządzi, a nie Duda - podkreślił.
Według Flisa, poza dwoma głównymi konkurentami, reszta kandydatów "walczy o zaistnienie", choć bez większych szans. - Jeśli ktoś z nich liczy na wejście do II tury, to ma podziwu godny optymizm. Nie wiadomo, czy bardziej podziwiać optymizm, czy ubolewać nad brakiem kontaktu z rzeczywistością - komentuje socjolog.
Kto zyskał, kto stracił?
Politolog z UW dr Wojciech Jabłoński ocenił, że kampania prezydencka to była "kampania przegranych". - Największym przegranym jest SLD, nawet nie Magdalena Ogórek, tylko Sojusz, który skompromitował się wystawieniem takiej, a nie innej kandydatki. Ogórek, to kandydat-robot, nie komunikuje niczego ciałem, oczami, mimiką, a jedynie wygłasza mechanicznym głosem gotowe formułki - zaznaczył.
Jak ocenił, w kampanii prezydenckiej zyskał jedynie Andrzej Duda. - Było dynamiczne rozpoczęcie kampanii Dudy, imponująca konwencja, ale najważniejsze jest to, że Duda jest silny słabością Komorowskiego, który jest wielkim przegranym tej kampanii. Komorowski roztrwonił deklarowane poparcie - za pomocą swoich wpadek i nieumiejętności reakcji na sytuacje kryzysowe - zaznaczył politolog.
- Komorowski nie potrafi się ani bronić, ani atakować, m.in. to spowodowało, że II tura prezydencka jest prawie pewna. Duda, jako kandydat jednak też nie jest wizerunkowo ciekawy, jest mało porywający. Czas przed II turą, to będzie kampania na wykrwawienie między Dudą a Komorowskim - przewiduje Jabłoński.
Jego zdaniem, Korwin-Mikke, to mistrz kreowania kryzysu wokół siebie. - Jego idiotyczne wypowiedzi w kampanii, rozmieniają na drobne poparcie, jakie miał. Pokazuje się jako człowiek zupełnie nieprzygotowany do pełnienia funkcji publicznych - ocenił Jabłoński. Jak dodał, Korwin-Mikke, swoim zachowaniem ciągnie w dół innych kandydatów, przede wszystkim Pawła Kukiza. - Kukiz mógł być - w oparciu o osobistą popularność zdobytą w świecie show-biznesu - czarnym koniem kampanii, ale nie wykorzystał szansy - ocenił politolog. Jak dodał, część wyborców myśli, że jak głosują na Kukiza, to głosują na Korwin-Mikkego.
Według Jabłońskiego, kolejnym "kandydatem przegranym" jest Adam Jarubas. - Jarubas został wystawiony w PSL chyba tylko po to, żeby się skompromitował - uzyskując słaby wynik. Jarubas sztywnością dorównuje pani Ogórek, chociaż to nie są te Himalaje ignorancji; jest cichy, bez pomysłu - zaznaczył.
Wybory 10 maja
W wyborach prezydenckich, które odbędą się 10 maja, wystartują: ubiegający się o reelekcję Bronisław Komorowski (z poparciem PO), Andrzej Duda (PiS), Adam Jarubas (PSL) kandydatka SLD Magdalena Ogórek, lider Twojego Ruchu Janusz Palikot, Janusz Korwin-Mikke (ugrupowanie KORWiN), Paweł Kukiz, Jacek Wilk (Kongres Nowej Prawicy), Marian Kowalski (Ruch Narodowy)
, Paweł Tanajno (Demokracja Bezpośrednia) oraz Grzegorz Braun.