ŚwiatEksperci: słabe szanse na umowę UE z Ukrainą, przynajmniej za Janukowycza

Eksperci: słabe szanse na umowę UE z Ukrainą, przynajmniej za Janukowycza

Zdaniem polskich ekspertów do umowy stowarzyszeniowej Unii Europejskiej z Ukrainą nie doszło wskutek nacisków Rosji, skutecznych wobec złej sytuacji gospodarczej tego kraju. Nie umniejsza to jednak - podkreślają - dotychczasowych osiągnięć Partnerstwa Wschodniego.

Eksperci: słabe szanse na umowę UE z Ukrainą, przynajmniej za Janukowycza
Źródło zdjęć: © AFP | Sergei Supinsky

29.11.2013 | aktual.: 30.11.2013 00:13

Eksperci pesymistycznie zapatrują się na szanse integracji Ukrainy z UE za rządów prezydenta Wiktora Janukowycza - zagwarantowanych do wyborów w 2015 r. - gdyż obawia się on demokratyzacji i modernizacji ekonomicznej zagrażających jego władzy.

- O fiasku umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską zadecydowały kalkulacje Janukowycza. Fundamentalne znaczenie ma dla niego utrzymanie władzy. Chce on uniknąć strategicznego wyboru między Rosją a UE i uważa, że pozostanie w pół drogi między tymi opcjami daje mu największe korzyści - zwraca uwagę wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich, dr Adam Eberhardt.

I dodaje, że Ukraina znalazła swój sposób na wywieranie presji na samej Rosji. - Janukowycz uznał, że w jego interesie nie leży konflikt z Rosją, natomiast UE jest dla niego istotna, jako narzędzie presji na Rosję. Pragnie mieć otwarte drzwi do Unii, aby jednocześnie wymuszać ustępstwa zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie - tłumaczy ekspert.

Zdaniem byłego dyrektora Centrum Stosunków Międzynarodowych, Eugeniusza Smolara, główną przyczyną fiaska stowarzyszenia Ukrainy z UE jest zły stan jej gospodarki i zależność od Rosji.

Podpisanie umowy oznaczało demokrację dla Ukrainy

- Ukraina pozostaje ekonomicznie bardzo zależna od Rosji. Stan bilansu płatniczego Ukrainy jest na rekordowo niskim poziomie. Ograniczona możliwość wypłat pensji i emerytur w olbrzymim sektorze publicznym sprawia, że władza Janukowycza na dwa lata przed wyborami jest mocno niepewna, a władza to dla niego kwestia bezpieczeństwa, osobistego i ekonomicznego - komentuje Smolar.

- Umowa stowarzyszeniowa przewiduje dokonywanie daleko idących reform w życiu publicznym. Gdyby ich dokonano, oznaczałoby to wprowadzenie systemu demokratycznego - uczciwych wyborów, przejrzystości w życiu publicznym - Janukowycz i jego otoczenie mogliby stracić władzę - dodał.

Jaka przyszłość?

Mimo sygnałów wzrostu poparcia dla integracji z Europą na Ukrainie i proeuropejskich demonstracji w Kijowie, eksperci pesymistycznie zapatrują się na możliwość stowarzyszenia UE z Ukrainą w późniejszym okresie.

- Skoro Janukowycz nie zdecydował się na umowę jako mąż stanu, prezydent-reformator, którego zasługą byłoby przybliżenie Ukrainy do Unii, nie sądzę, by zrobił to pod presją ulicy. Janukowycz mentalnie nie jest zainteresowany stowarzyszeniem z UE. Wymagałoby to reform demokratycznych, modernizacji gospodarki a on nie chce naprawiać Ukrainy, tylko być jej właścicielem. W jego interesie leży status quo, a nie integracja z Europą - powiedział Eberhardt.

Smolar zwrócił uwagę, że naciski Rosji na Ukrainę nie będą malały i ma ona instrumenty, aby nadal wpływać na jej politykę. - Rosja ma potężne narzędzia nacisku przez najbliższe dwa lata. Jeżeli uda się jej wybudować gazociąg do przekazu gazu ziemnego drogą południową z pominięciem Ukrainy, 75 procent transferu rosyjskiego gazu do Europy zachodniej nie będzie przechodziło przez Ukrainę. Oznacza to, że straci ona poważne źródło dochodów w twardej walucie i nie będzie mogła szantażować Rosji groźbą zablokowania przekazu gazu do Europy - powiedział. Podkreślił też, że ukraiński obóz rządzący czuje się zatem podwójnie zagrożony: przez ewentualne reformy wymuszone przez stowarzyszenie z UE, i przez sankcje ze strony Rosji.

Szansą wybory prezydenckie 2015

Zdaniem Eberhardta, do stowarzyszenia Ukrainy z UE może dojść dopiero po odejściu Janukowycza, ale nie jest to pewne nawet w 2015 r., kiedy odbędą się wybory prezydenckie.

- Te wybory będą miały fundamentalne znaczenie dla przyszłości Ukrainy. Nie jestem jednak optymistą, co do uczciwości ich przeprowadzenia i wyniku. Siłą Janukowycza jest słabość partii opozycyjnych i brak naturalnych liderów. Witalij Kliczko nie ma domicylu, więc nie pozwolą mu kandydować. Demonstracje na Majdanie ukazują nie tylko pragnienie integracji z Europą, ale i rozczarowanie opozycją. Kiedy jej działacze przemawiają, ludzie wychodzą" - powiedział Eberhardt.

"UE nie może dać wodzić się za nos"

Obaj eksperci podkreślili, że w staraniach o zawarcie umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą Unia Europejska nie może posunąć się za daleko w ustępstwach na rzecz Janukowycza, który pozoruje chęć integracji z Europą.

- Unia powinna utrzymywać otwarte drzwi dla proeuropejskich aspiracji Ukrainy, ale nie powinna dać się wodzić za nos Janukowyczowi, ani dać się zwieść jego ruchom pozorowanym. On będzie pozorował zbliżenie z Europą, gdyż wie, że gdyby drzwi do niej zostały zatrzaśnięte, wyparuje też natychmiast oferta ze strony rosyjskiej. Unia nie powinna uczestniczyć w proponowanych przez Janukowycza targach i przebijać ofertę Rosji. Stowarzyszenie z UE ma sens tylko wtedy, kiedy jest traktowane jako wybór cywilizacyjny i towarzyszy mu prawdziwa wola reform. Na Ukrainie tego dziś nie ma - powiedział Eberhardt.

Podobnie ocenił sytuację Smolar. - Unia Europejska poszła bardzo daleko w składaniu przyrzeczeń, ale Partnerstwo Wschodnie i umowa stowarzyszeniowa nie przewidują wybawiania Ukrainy z jej kłopotów, spowodowanych złą polityką ekonomiczną i oligarchizacją życia gospodarczego - powiedział.

Partnerstwo Wschodnie katalizatorem nastrojów proeuropejskich

Obaj eksperci nie uważają, by fiasko stowarzyszenia Ukrainy z UE oznaczało generalną porażkę polityki wschodniej UE.

- Partnerstwo Wschodnie, poprzez proces stowarzyszeniowy, stało się katalizatorem nastrojów proeuropejskich w krajach Europy wschodniej. I nawet jeśli doraźnie Unia przegrała bitwę wileńską o Ukrainę, to oferta ze strony UE - pogłębionej strefy wolnego handlu, ruchu bezwizowego itd. - jest na stole i może na dłuższą metę być atrakcyjna dla Ukraińców i dla ukraińskich władz - powiedział Eberhardt.

Smolar zwrócił uwagę na ograniczone możliwości wpływania UE na politykę Ukrainy, gdy jej ekipa rządząca prowadzi dwuznaczną grę. Pokazuje to ograniczenia Partnerstwa Wschodniego, ale nie oznacza, że nie ma ono sukcesów.

- Partnerstwo Wschodnie zakłada, że mamy do czynienia z partnerami, politykami, którzy chcą iść tę samą drogą, co my. Jeśli mamy do czynienia z elitami, które działają ze szkodą dla tego partnerstwa, Unia jest bezradna. Możemy wspierać społeczeństwo obywatelskie, wolną prasę, itd., ale to nie zastąpi współdziałania z elitami politycznymi kraju - powiedział Smolar.

- Jednak dzięki Partnerstwu Wschodniemu - inicjatywie Polski i Szwecji - otworzyliśmy nowe wyzwanie dla Unii Europejskiej. Elity w zachodnich krajach UE nie doceniały wschodniego sąsiedztwa Unii. Kiedy mówiliśmy o tym w Brukseli i Berlinie, byliśmy uważani za rusofobów. Dziś nie ma już żadnych różnic w myśleniu na ten temat zachodniej i środkowowschodniej Europy - dodał.

Stało się tak - zaznaczył Smolar - m.in. dzięki Władimirowi Putinowi, którego autorytarna polityka wewnętrzna i presja wywierana na Ukrainę "zjednoczyły Europę".

Nie można zapomnieć o Gruzji i Mołdawii

Eberhardt przypomniał o parafowaniu umów stowarzyszeniowych z Mołdawią i Gruzją. - Polska i UE powinny teraz robić wszystko, aby obronić proeuropejski kurs Mołdawii i postępy w Mołdawii traktować jako zachętę do wzmocnienia nastrojów europejskich na Ukrainie. Jest to o tyle istotne, że należy się spodziewać olbrzymiej presji rosyjskiej na Mołdawię w najbliższym czasie. Rosja będzie chciała ukarać władze mołdawskie za parafowanie porozumienia i utwierdzić Janukowycza w jego decyzji. Chociaż Mołdawia to mały kraj, w 2014 r. będzie miała zasadnicze znaczenie dla tego w jakim kierunku pójdzie Partnerstwo Wschodnie - powiedział wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)