Eksperci: oderwanie Szkocji zagrożeniem dla bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii i Europy
Ogłoszenie w wyniku referendum przez Szkocję niepodległości zmieni zarówno bezpieczeństwo Wielkiej Brytanii, jak i architekturę bezpieczeństwa w całej Europie - uważają eksperci, analizujący sytuację energetyczną i militarną Zjednoczonego Królestwa.
W ocenie eksperta ds. bezpieczeństwa wojskowego Jakuba Palowskiego, ogłoszenie przez Szkocję niepodległości bardzo poważne osłabi brytyjskie siły zbrojne, jak również doprowadzi do obniżenia potencjału przemysłu obronnego Zjednoczonego Królestwa. Jak podkreślił, świadczą o tym m.in. zapowiedzi szkockich nacjonalistów, którzy w kampanii referendalnej zapowiedzieli, że po oderwaniu Szkocji od Londynu będą dążyć do wydzielenia szkockich sił zbrojnych.
Ponadto - jak zaznaczył ekspert - oderwanie się Szkocji przełoży się także na znaczące obniżenie wpływów do budżetu centralnego Wielkiej Brytanii, w tym na kondycję ministerstwa obrony, co w konsekwencji może doprowadzić do kolejnych redukcji strukturalnych w brytyjskiej armii.
- Wielka Brytania jest zarówno członkiem NATO, UE, jak również jest mocarstwem nuklearnym. Tak poważne zmiany, jakie pociągnie ze sobą niepodległość Szkocji zmieni znacząco zarówno bezpieczeństwo Wielkiej Brytanii, jak i architekturę bezpieczeństwa w całej Europie - powiedział Palowski.
Jego zdaniem, skutki szkockiej secesji najbardziej ze wszystkich rodzajów brytyjskich sił zbrojnych dotknęłyby Royal Navy, bowiem to w północnej Szkocji znajdują się najważniejsze bazy brytyjskiej marynarki oraz przemysł okrętowy. Szkoccy nacjonaliści niejednokrotnie zapowiadali w kampanii referendalnej, że będą domagali się przeniesienia w krótkim czasie wszystkich brytyjskich baz wojskowych.
- Brytyjskie siły morskie mają na północy kraju bardzo ważną bazę Clyde w Faslane, gdzie stacjonują niemal wszystkie brytyjskie atomowe okręty podwodne, przenoszące rakiety międzykontynentalne. Tam swoje miejsce mają też nowe szturmowe atomowe okręty podwodne. Te okręty są w zasadzie jedynym elementem potencjału odstraszania nuklearnego Wielkiej Brytanii - powiedział ekspert.
Palowski zaznaczył także, że ewentualna zmiana miejsca stacjonowania brytyjskiej floty oznaczałaby wielomiliardowe wydatki m.in. na budowę nowej infrastruktury, co - jak ocenił - mocno osłabiłoby budżet brytyjskiej armii.
Jak dodał, równie dotkliwa dla rządu w Londynie byłaby strata stoczni w Glasgow i Rosyth, gdzie koncentruje się cały brytyjski potencjał w zakresie budowy okrętów. To rząd Davida Camerona zdecydował jesienią ubiegłego roku o zamknięciu historycznej stoczni w Portsmouth, która była główną bazą Royal Navy i przeniesienie jej i całej produkcji do Szkocji.
Z kolei ekspert ds. bezpieczeństwa energetycznego Piotr Maciążek ocenił w rozmowie z PAP, że negatywne skutki oderwania się Szkocji od Zjednoczonego Królestwa odczują zarówno Edynburg jak i Londyn. Choć - jak dodał - bardziej odczuć je mogą sami Szkoci i ich gospodarka.
- Rozwód po stronie szkockiej będzie wyglądał zdecydowanie gorzej dlatego, że w tej chwili nie tylko infrastruktura wydobywcza ropy naftowej i gazu na Morzu Północnym, ale też źródła energii odnawialnej podlegają wysokiemu subsydiowaniu ze strony rządu centralnego. Można więc zatem spodziewać się, że przyszła niepodległa Szkocja bardzo drastycznie będzie musiała swój budżet konstruować po kątem wyrównywania tych dopłat, bowiem złoża na Morzu Północnym starzeją się i konieczne są duże inwestycje w nowe platformy i projekty - powiedział Maciążek.
Jak podkreślił, oderwanie się Szkocji będzie skutkować także podjęciem decyzji przez Londyn o imporcie ropy naftowej, bowiem ok. 90 proc. brytyjskich złóż tego surowca znajduje się na terenie Szkocji.
- Pytanie oczywiście brzmi, z jakiego kierunku ten import będzie się odbywał? Z uwagi na bardzo dobre relacje brytyjsko-amerykańskie będzie raczej nacisk na to, żeby ten surowiec importować ze Stanów Zjednoczonych, choć patrząc na pragmatyzm Anglików surowiec rosyjski również mógłby być importowany - uważa ekspert.