Eksperci o ewentualnym ataku Zachodu na Syrię
W przypadku ograniczonego ataku Zachodu na Syrię reakcja władz tego kraju i jego sojuszników będzie niewielka, ale akcja na szeroką skalę mająca na celu obalenie reżimu prezydenta Baszara al-Asada rozpaliłaby sytuację w regionie - oceniają eksperci.
27.08.2013 | aktual.: 27.08.2013 14:22
- Wszystko zależy od charakteru, skali i celu zachodniego uderzenia i obecnie wydaje mi się, że chodziłoby tylko o atak ostrzegawczy - powiedział politolog z Paryża Joseph Bahout.
- W tym przypadku ani libańskie ugrupowanie szyickie Hezbollah, ani Iran nie posunęłyby się bardzo daleko - dodał Bahout, ekspert ds. Bliskiego Wschodu i Syrii. Teheran i wspierający syryjską armię w walkach z rebeliantami Hezbollah są głównymi sojusznikami reżimu w Damaszku.
- Możemy wyobrazić sobie uderzenia "boczne i pośrednie", przypominające te wymierzone w Tymczasowe Siły Zbrojne ONZ w Libanie (UNIFIL) lub rakiety wystrzeliwane w stronę Izraela, ale to w zasadzie nie byłoby nic nowego - ocenił politolog.
Co zrobią Rosja i Iran?
Jednak jego zdaniem sytuacja zmieniłaby się, jeśli Zachód postanowiłby, że ataki miałyby doprowadzić do upadku reżimu. - W takim przypadku nie można wykluczyć skrajnej reakcji, głównie ze strony Iranu. Wciąż niewiadomą jest, jak zareaguje Rosja - powiedział Bahout.
Moskwa ostrzegła, że operacja zbrojna przeciwko Syrii miałaby "bardzo poważne konsekwencje". Jednak minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow zapytany w poniedziałek, co uczyni jego kraj, jeśli Zachód przystąpi do akcji zbrojnej przeciwko Syrii, odparł, że "Rosja nie zamierza z nikim prowadzić wojny".
Podczas poniedziałkowego spotkania z wysokim rangą przedstawicielem ONZ szef irańskiej dyplomacji Mohammad Dżawad Zarif ostrzegł, że "wykorzystanie środków wojskowych miałoby poważne konsekwencje nie tylko dla Syrii, ale też całego regionu".
- Na razie Iran wysyła ostrzeżenia, ale jeśli Amerykanie zdecydują się na interwencję, wpadną we własną pułapkę, a Iran będzie stał z boku i będzie obserwował jak Amerykanie i ich sojusznicy zatapiają się tym bagnie - zapewnił analityk i dziennikarz Amir Mohebian z Iranu.
"Cały region się zapali"
Z kolei według dyrektora Centrum Studiów Strategicznych w Damaszku Bassama Abu Abdullaha każde uderzenie, nawet ograniczone, może zaognić sytuację w regionie.
- Amerykanie mogą uderzyć, by zachować twarz w oczach sojuszników, którzy krytykują ich bezczynność, by uzyskać silną pozycję wobec Rosjan w negocjacjach pokojowych oraz by dać impuls rebeliantom w terenie - sprecyzował.
- Jeśli dojdzie do uderzenia, to nie zakończy się tylko na tym, bo druga strona odpowie i cały region się zapali, będzie wojna regionalna, nawet jeśli obecnie żaden z bohaterów nie chce odkryć kart - ocenia Abdullah.
- Kto zagwarantuje, że sprawy zakończą się na tym etapie? - zastanawiał się Ibrahim al-Amin, który jest szefem bliskiego Syrii i Hezbollahowi libańskiego dziennika "Al-Achbar". - Kto zagwarantuje, że taka konfrontacja nie wywołał wojny totalnej, a riposta nie otworzy wrót do piekieł? - dodał.