Eksperci komentują słowa Kaczyńskiego o "paleniu wszystkiego". "To kapitulacja"
- To jest skandaliczna wypowiedź - tak na słowa Jarosława Kaczyńskiego reagują eksperci. Prezes PiS w sobotę powiedział, że "trzeba w tej chwili palić wszystkim, poza oponami czy podobnymi szkodliwymi rzeczami, bo Polska musi być ogrzana". Rozmówcy Wirtualnej Polski wprost wypunktowali, co rząd powinien zrobić lepiej, by nie doprowadzić do takiej sytuacji.
Jarosław Kaczyński w sobotę przemawiał w Nowym Targu. W trakcie pytań od zebranych, usłyszał, że gaz i węgiel są drogie. Jeden z uczestników spotkania skarżył się też prezesowi na przepisy antysmogowe, które "uderzają w najbiedniejszych ograniczając palenie drewnem".
- Trzeba w tej chwili palić wszystkim, poza oponami czy podobnymi szkodliwymi rzeczami, bo Polska musi być ogrzana - stwierdził Kaczyński.
"Ta wypowiedź jest skandaliczna"
- W mojej ocenie ta wypowiedź jest skandaliczna. Dlatego, że to, czym można palić w Polsce, określa obowiązujące prawo. To prawo mówi, że nie można palić odpadami, wilgotnym drewnem, flotokoncentratem, mułami kopalnianymi, węglem brunatnym i mieszankami z wykorzystaniem tych paliw - komentuje te słowa Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.
Nasz rozmówca zastanawia się, czy słowa Kaczyńskiego zawieszają obowiązujące prawo. - A może jest to mrugnięcie do obywatela, że nie będzie kontroli. Nie rozumiem tej wypowiedzi i jestem bardzo zaskoczony takim podejściem. Obywatele otrzymali informację, że właściwie mogą palić, czym chcą - twierdzi.
Siergiej nie rozumie też głośnej dyskusji o paleniu drewna. Przypomina, że taki zakaz występuje tylko w Krakowie. W pozostałych częściach Polski można nim palić, o ile nie jest wilgotne.
- To, co padło z ust prezesa, jest nieformalnym przyzwoleniem na palenie wszystkiego. Nie można palić oponami, ale można palić pozostałymi materiałami łatwopalnymi. Wiele osób zrozumie, że można robić, co się chce - dodaje Siergiej.
Przepisy antysmogowe w Polsce
Polski Alarm Smogowy twierdzi, że Zjednoczona Prawica poprzez ostatnie działania rozmontowuje przepisy antysmogowe.
- Wiemy, że rząd chce zawiesić normy jakości węgla na dwa lata. Po drugie, ma obowiązywać zwolnienie z kontroli emisji dużych elektrociepłowni. Do tego mamy słowa o szkodliwych uchwałach antysmogowych. W dużym uproszczeniu - wracamy do przeszłości, a to jest bardzo zła wiadomość dla Polaków - podsumowuje Siergiej i przypomina, że "co roku z powodu złej jakości powietrza umiera populacja porównywalna do tej, która zamieszkuje Kołobrzeg".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sytuacja lepsza niż u sąsiadów
Krytycznie do słów Kaczyńskiego podchodzi też Jakub Wiech, ekspert ds. energetyki, dziennikarz portalu energetyka24.pl. Podkreśla, że słowa prezesa PiS to "kapitulacja".
- Mamy obecnie największy kryzys energetyczny, jakiego nie było w ciągu 50 lat. Polacy, którzy będą mieli do wyboru: albo dbać o jakość powietrza, albo ogrzać dom, wybiorą zapewnienie ciepła rodzinie. Wiadomo już, że wiele osób w ciągu najbliższych kilku miesięcy będzie miało problem z ubóstwem energetycznym. Możliwe, że ich liczba wzrośnie kilkukrotnie - wylicza Wiech.
Jego zdaniem, rządzący nie powinni dawać przyzwolenia na palenie wszystkim.
- W tym momencie politycy nie powinni namawiać do takich rzeczy. Zarówno rząd jak i opozycja powinni namawiać do oszczędności. Należy pamiętać, że nie wiemy, kiedy skończy się kryzys. On nie minie w pełni po sezonie grzewczym. Jego skutki prawdopodobnie będziemy odczuwać przez lata, tak jak odczuwamy skutki lockdownów z 2020 roku - wyjaśnia ekspert.
Wiech uważa, że sytuacja Polski i tak jest lepsza względem innych państw europejskich - chociażby pod względem zabezpieczenia dostaw gazu. Zaznacza jednak, że moglibyśmy przejść przez ten kryzys lepiej.
- Gdybyśmy poważnie podeszli do transformacji naszego ciepłownictwa, gdybyśmy wcześniej podjęli działania i gdybyśmy prowadzili rozsądniejszą politykę względem sektora górniczego, to sytuacja byłaby inna. Polskie górnictwo tylko traciło na efektywności. Zasób kopalń, który musimy utrzymywać, by zasilać nasze elektrownie, mógł być znacznie wydajniejszy. Górnictwo stało się sektorem przepalania pieniędzy podatnika i z tego względu jest mało efektywne - mówi i podsumowuje, że "mało kto przygotował się na kryzys energetyczny na taką skalę".
Wieloletnie zaniedbania
Zarówno Wiech, jak i Siergiej, punktują kwestie, które rząd mógłby zrobić lepiej w obecnej sytuacji.
- Władza nie poradziła sobie z logistyczną kwestią, by zapewnić dostawy po wprowadzeniu embagra na węgiel z Rosji, który odpowiadał za 70 proc. naszego importu. To jest problem, który nie jest rozwiązywany. Dopłata nie rozwiązuje problemu z dostępnością surowca. Tak samo, jak nie rozwiązują tego namowy Kaczyńskiego - uważa dziennikarz energetyki24.
Polski Alarm Smogowy zwraca z kolei uwagę, że obecnie najtańszym sposobem ogrzewania domu są nowoczesne urządzenia, które powinny zastąpić stare i nieefektywne piece.
- Biednych rodzin nie stać na węgiel, bo jest drogi. Porównywaliśmy, jaki jest koszt ogrzewania domu różnymi paliwami. Według sierpniowych cen, ogrzewanie węglem w kopciuchu jest najdroższe. Tańsze jest ogrzewanie gazem a nawet prądem. Najtańsze okazuje się ogrzewanie pompą ciepła - twierdzi Siergiej.
- Uboższe rodziny powinny wziąć dopłaty do kosztów ogrzewania. Uważamy, że dla nich powinna być jeszcze wyższa. Zależało nam, żeby dopłaty były uzależnione od zamożności obywateli. Dzięki temu ubożsi dostaliby dużo większe kwoty niż zamożni. Ten strumień pieniędzy można było podzielić inaczej. Rząd tego nie zrobił. Tak samo potraktował ubogą emerytkę i bardzo bogatą rodzinę. To jest społecznie niesprawiedliwe - podsumowuje aktywista z Polskiego Alarmu Smogowego.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski