ŚwiatEksperci dla AFP: ofensywa na Ukrainie raczej nie przed wiosną

Eksperci dla AFP: ofensywa na Ukrainie raczej nie przed wiosną

Zagraniczni eksperci sądzą, że wielka ofensywa na separatystycznym wschodzie Ukrainy jest mało prawdopodobna przed wiosną. W rozmowie z AFP obecną sytuację nazywają "taktyką zastraszania" ze strony Moskwy i zwracają uwagę na niewystarczającą liczebność wojsk. - Rosja ma potrzebę utrzymywania obecności wojskowej na wschodzie Ukrainy, żeby hamować zapały separatystycznych przywódców - jastrzębi gotowych pójść dalej niż sam Putin - uważa rosyjski politolog Konstantin Kałaczew.

Eksperci dla AFP: ofensywa na Ukrainie raczej nie przed wiosną
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

14.11.2014 | aktual.: 14.11.2014 20:58

Cytowany przez francuską agencję Philippe Migault z Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Strategicznych (Iris), ocenia, że "nic nie wskazuje, by oba obozy miały inne intencje niż przeczekanie zimy w cieple (...)".

- Jak wskazuje stuletnie już doświadczenie ten czas roku sprzyja zaszyciu się w okopach lub bunkrach, aby przygotować się do wznowienia operacji na wiosnę - dodaje.

Według francuskiego badacza obserwowane ostatnio ruchy czołgów, ciężarówek i dział "nie są tak masywne jak się mówi" i obserwowane są po obu stronach konfliktu, co sugeruje cel obronny.

Także Natasha Kuhrt z londyńskiego King's College wątpi, by doszło do otwartej wojny, oceniając, że obecna koncentracja sił stanowi "taktykę zastraszania" ze strony Moskwy. - To również sposób, by powiedzieć reszcie kraju, że trzymamy się twardego stanowiska - dodaje.

Agencja cytuje również niezależnego rosyjskiego analityka wojskowego Pawła Felgenhauera, który twierdzi, że sytuacja panująca obecnie na wschodzie Ukrainy ma charakter "wojny pozycyjnej i wojny na wyczerpanie". - Teoretycznie działania na większą skalę mogą zdarzyć się na początku roku, w styczniu lub lutym, ale wątpię, by doszło do tego zimą, raczej na wiosnę - przekonuje.

Na inny wątek wskazuje rosyjski politolog Konstantin Kałaczew, który argumentuje, że "w interesie Rosji nie leży przejście z konfliktu na wpół zamrożonego do fazy gorącej". - Celem Rosji jest uczynienie z separatystycznych republik ludowych, Donieckiej i Ługańskiej, autonomicznych skrawków Ukrainy, żeby ułatwić trzymanie tego kraju na smyczy - uważa Kałaczew.

Według niego Rosja ma potrzebę utrzymywania obecności wojskowej na wschodzie Ukrainy, żeby hamować zapały separatystycznych przywódców, których Kałaczew nazywa "jastrzębiami gotowymi pójść dalej niż sam Putin". - Szczęk szabli ma zniechęcić Ukrainę do prób odbicia tych terytoriów - uważa politolog.

Wtóruje mu Philippe Migault, który ocenia, że "zamrożony konflikt jest w interesie separatystów i Rosjan" i "może potrwać całe dekady".

W środę ONZ wyraziła "głębokie zaniepokojenie groźbą powrotu wojny totalnej" na wschodzie Ukrainy. Obecność rosyjskich konwojów wojskowych na wschodzie kraju potwierdza NATO. Obserwują je także obecni w tym regionie członkowie specjalnej misji monitoringowej Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE).

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (199)